Referenda i wybory…

Oj, obrodziło nam w tym roku w inicjatywy referendalne, tak jakby nie można było poczekać jeszcze rok do nowego sezonu wyborczego. Jeszcze w tym roku ma się odbyć 11 referendów w różnych miastach i gminach naszej pięknej ojczyzny. W stolicy 21 sierpnia upływa termin podania do publicznej wiadomości czy weźmiemy udział w referendum w sprawie odwołania p. Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta miasta.

Swoją decyzję o niebraniu udziału w referendum ogłosił nie tak dawno prezydent Bronisław Komorowski Wcześniej taką deklarację złożył też premier Donald Tusk. To oczywiście musiało narazić obu panów na fale krytyki, bo taką postawę należy, zdaniem opozycji, uznać za antyobywatelską.

Czym się naraziła p. Hania po tej stronie Wisły to nie byłoby takie trudne do udowodnienia – bo to jest jedna wielka niemoc ( pewnie dlatego, że "kołderka" jest za krótka), której na imię „wielka Praga” ( dwa nowe ronda na krzyż, kolektor W do którego ludzie nie czują się na siłach, żeby się podłączać i programy społeczne ( chyba trzy) to jakby za mało) oraz rzeż w komunikacji . Ale, że naraziła się ona również po drugiej stronie w tzw. ścisłej Warszawie to można by powiedzieć, że …podłość ludzka nie zna granic:).

W ocenie wnioskodawców prezydent stolicy jest odpowiedzialna m.in. za podwyżki cen biletów w komunikacji miejskiej, fatalne przygotowanie ustaw śmieciowych, kłopoty szkół i przedszkoli oraz paraliż inwestycyjny w Warszawie. Moja znajoma – mieszkanka ulicy Smoczej doda do tego jeszcze zbyt wysoką opłatę klimatyczną (czyli podatek od nieruchomości).

Zresztą, kancelaria Prezydenta przygotowuje projekt ustawy samorządowej, który przewiduje m.in., że dla ważności referendum ws. odwołania organu jednostki samorządu wyłonionego w wyborach bezpośrednich konieczna byłaby frekwencja nie mniejsza niż w czasie wyborów tego organu; obecnie jest to 3/5 liczby osób, które wzięły udział w wyborach. Inne referenda lokalne - według propozycji Kancelarii Prezydenta - byłyby ważne bez względu na liczbę uczestniczących w nich osób.

Mielibyśmy częściej się wypowiadać a to - czy chcemy park, albo szkołę lub drogę. Ale gdyby nasze chciejstwo miało zrujnować budżet gminy, to musielibyśmy zagłosować za samoopodatkowaniem się – w innym wypadku wynik referendum proinwestycyjnego nie byłby wiążący dla władz.

Jak wspomniałam na wstępie – nie chcemy czekać jeszcze rok na wysyp wyborów – jako pierwsze będą te do parlamentu UE, potem jesienią odbędą się wybory samorządowe. Jednak o ile jedni nie chcą czekać, o tyle drudzy nie mają na kogo głosować. Taki stan jest niebezpieczny dla frekwencji wyborczej, która i tak jest mizerna. Sama się zastanawiam, sama sonduję różne środowiska i jestem, a raczej byłam jeszcze do ostatniej środy bliska zakończenia udziału w jakichkolwiek wyborach. Piszę byłam, bo aby tego nie robić przekonała mnie Paulina Wilk w artykule „ Żaden z powyższych”, jaki ukazał się w ostatnim Tygodniku Powszechnym…

„Nie pójść do wyborów to jakby zaprzeczyć wysiłkowi poprzednich pokoleń, odrzucić najcenniejszy z przywilejów życia w wolnym kraju. (…) Jesteśmy ostatnia generacją, dla której odzyskana wolność polityczna ma osobisty smak, należy do rodzinnych legend. Zapisała się w dziecięcej pamięci. Pierwszy raz poszliśmy do wyborów w 1989 r., a mama z tatą podawali nam długopis, żebyśmy w ich imieniu zakreślili krzyżyk. Właziliśmy z kotarę, a potem odświętnie wpychaliśmy kartę do urny.”

Mało prawdopodobne, aby rządzący zdecydowali się dodać jeszcze jeden kwadracik na karcie do głosowania – „żaden z powyższych”, a taki właśnie kwadracik jest opcją dla mnie – z wyborów na wybory wzrasta liczba głosów nieważnych, bo jak inaczej wyrazić swoją niezgodę na hipokryzję polityków?

No proszę, mamy już pierwsze

No proszę, mamy już pierwsze pozytywne rezultaty referendum. Dzisiaj ogłoszono zmiany i nowe ceny biletów komunikacji miejskiej, które generalnie są korzystne dla mieszkańców, ze szczególnym uwzględnieniem płacących tu podatki (czytaj: mogących głosować w referendum). Czekamy na kolejne dobre wiadomości.

Powołanie HGW na komisarza po jej odwolaniu byłoby całkowicie irracjonalne. Przegrany prezydent powołany na komisarza pociągnąłby tylko w dół notowania platformy i byłby łatwym chłopcem (dziewczynką) do bicia. Taka arogancja władzy i zakpienie z wyborców srogo by się zemściło przy pierwszej lepszej okazji. Myślę, że D.Tusk ma na tyle rozumu i innych kłopotów, że za HGW umierał nie będzie.

W podjęciu decyzji pomocna może być strona hgw-watch.pl, gdzie można (jeszcze) skonfrontować co HGW obiecała w kampanii wyborczej a co zrealizowała.

A ta niedziela będzie dla …nas

Tak, tak wybieram się na referendum 13.10, bo jestem spokojny o jego wynik.

Pieniądze wyrzucone w błoto? A zapewne, ale przecież odebrano „coś tam” opiekunom osób chorych i niepełnosprawnych ( to w skali makro oczywiście), ale demokracja ma swoją cenę. Mnie zależy tu na zwycięstwie moralnym, nawet, jeśli referendum przegram, to będę miał prawo dalej krytykować p. Hanię i inż. Galasa oraz szefów MPWiK, czy ZTM.

Jestem spokojny, bo dopuszczam takie rozwiązanie, że p. Hania zostanie odwołana i zostanie …komisarzem, a potem …zostanie wybrana na trzecią kadencję. Wawer był już świadkiem odwołania i ponownego powołania, więc my tu „prywykli”.

A moralne zwycięstwo? Chodzi o to, żeby w CV widniało „ byłam dwie kadencje, ale na rok przed końcem mnie odwołali” Nie widzę powodu, aby Wawer musiał być za cokolwiek wdzięczny i czegokolwiek musiał się obawiać – z poziomu Wawra widzę tylko pracę UD i spółek miejskich, a centrum miasta staram się omijać z daleka.

Pozdr.
j.

Moralność Kalego

Śmieszne jak politycy PO (to mogę nawet zrozumieć, pod warunkiem, że nierobiłby tego prezydent i premier) oraz prorządowe media wymyślają teraz różne dylematy moralne i stają na głowie próbując uzasadniać dlaczego pójście na referendum w Warszawie nie ma sensu.
Pamiętam kilka lat temu podobne referendum w Łodzi. 9 miesięcy przed końcem kadencji odwołano prez. Kropiwnickiego. Wtedy PO zachęcało do udziału w wyborach a zniechęcał... J. Kaczyński:) Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

PS. Ciekawe czy premier Tusk rozciągnie swoj genialny pomysł (niepójście na referendum oznacza poparcie aktualnego prezydenta) na kolejne wybory?

I prawie bym się zgodziła

gdyby nie to , że na jednym biegunie mam: Agnieszkę Holland, Andrzeja Olechowskeigo i Lecha Wałęsę a na drugim "barona" PIS z Bielska - Białej. Tych pierwszych trudno posądzać o sympatię do obecnego premiera, ale wywiad z tym drugim we wczorajszej Rzepie mnie przeraził...zamknę oczy i znów zagłosuję za cholerą, bo dżuma jest jeszcze bardziej straszna i nie zrazi mnie nawet to, że "tanie państwo' potrzebuje folteli biurowych po 13 tysięcy w MSZ.

Takie autorytety, człowiek

Takie autorytety, człowiek który sam obalił komunizm a z drugiej strony jakiś przerażający "baron" i to z PIS i jeszcze z Bielska-Białej to rzeczywiście nie ma wyboru:)))

L. Wałęsa (2013r.): "Lepszego premiera długo nie znajdziemy. Ja rzadko mówiłem o politykach tak jak mówię o Donaldzie Tusku, to jest naprawdę na te czasy wyjątkowy premier."
Trochę się w rodzince czasem posprzeczają (A. Holland) ale wiadomo kogo poprą jak będzie trzeba.

Co do dżumy to uspokajam. W przypadku odwołania HGW premier powoła komisarza. I raczej nie będzie to straszny baron z Bielska-Białej tylko jakiś apolityczny fachowiec z partii miłości.