Jestem, jestem…Nie zapomniałem o „Słowie na niedzielę”, ale pomyślałem sobie, że może czas na trochę dłuższe rozważania, po co? Bo jak podaje TP każda akcja, która zmusza nas do pewnego zastanowienia się nad naszą duchowością ma sens, tak jak to hasło, które być może już oglądają nasi rodacy na londyńskich „piętrusach” – „Boga prawdopodobnie nie ma. Nie martw się i ciesz się życiem”. Z tego też powodu akcje wsparli kilku funtowymi datkami najwyżsi hierarchowie kościoła anglikańskiego i rzymsko-katolickiego. Ale wróćmy na nasze podwórko…
#
„Trzeba się postarać, żeby przychodzili”
_
Te słowa usłyszał ks. Tadeusz z parafii Aleksandrowskiej w Urzędzie Skarbowym, gdy zasygnalizował, że nigdy nie miał okazji zobaczyć 2, 5 tysiąca wiernych w Aleksandrowie.
Stąd, Jego zdaniem podatki ponoszone przez parafię powinny zostać zredukowane.
Ks. Tadeusz ma świadomość, ze wielu wiernych porzuciło Aleksandrów i chodzą do innych parafii. Pani ze „skarbówki” pozostała niewzruszona. Co więc zrobić, żebyśmy przychodzili?
Rozglądając się po okolicznych parafiach wydaje się, że odpowiedź nie jest taka prosta. Dużo można się dowiedzieć o stanie podstawowej struktury kościoła odwiedzając forum GW, za przyczyną odejścia proboszcza z Anina.
Tygodnik Powszechny nie cieszy się zbyt dużą popularnością wśród księży warszawskich parafii i może, dlatego warto go …czytać. A jeśli tak, to jeszcze niektórzy mogą odetchnąć z ulgą, że Polska to nie Ameryka i przyszli proboszczowie nie muszą pisać CV, odprawiać pokazowej Mszy, po której, zapada decyzja na „tak” lub „nie”. Komunii św. nadal nie podaje się na rękę i nie serwuje się kawy podczas Mszy św., a parafia nie zleca Poczcie Polskiej dostarczania ulotek typu; „Witajcie w naszym mieście, witajcie na naszym osiedlu, witajcie w naszej parafii”.
Ale nowe się zbliża – w tym roku przyjęto do praskiego Seminarium Duchownego 5-ciu kandydatów. Rozpaczać? Raczej wierzyć, że są to świadome, „powołaniowe” wybory.
Nowe się zbliża, bo proboszczem można być, ale też można tylko bywać. Zmiany muszą iść w kierunku, aby żadna z parafii nie czułą się pokrzywdzona, że oto nastąpiła zmiana na gorsze. Jest wielu młodych księży, którzy są wstanie udźwignąć ciężar prowadzenia podstawowej organizacji lokalnej kościoła powszechnego.
#
Co zrobić, żebyśmy przychodzili?
_
Proboszcz ostrobramskiego sanktuarium będąc z jednej strony konserwatystą ( Komunia św. tylko na klęczkach), doskonale wie, że wielkoblokowa parafia potrzebuje „event’ów”, dlatego Pasterka i święta muszą być zawsze z orkiestrą: góralską, wojskową, afrykańską.
A w trakcie roku, również mają miejsce koncerty, odwiedziny biskupów z Europy i reszty świata. Nigdy też nie dał poznać wiernym, że dają zbyt mało. Parafia na Ostrobramskiej działa, jak firma. Każdy zbędny metr powierzchni jest wykorzystany na działalność przynoszącą wymierne korzyści, co pozwala unikać próśb o pieniądze ponad te zwyczajowo dawane za posługi duszpasterskie.
Pieniądze są ważne, bo utrzymanie parafii kosztuje. Zgodnie z dyrektywami, tylko do 25 % zebranych środków może zostać spożytkowane przez proboszcza na cele tzw. prywatne. Pozostałe 75 % ma być przeznaczone na utrzymanie parafii. Wierni nie zawsze odchodzą, zwykle zanim zdecydują się na taki krok, redukują tacę.
- Z „cichej” staje się „głośna”.
Lud boży nie chce akceptować skrajności – z jednej strony protestuje, gdy Msza w niedzielę trwa 75 minut i dochodzi do sytuacji, że jedni jeszcze nie wyszli i nie wyjechali, a drudzy już chcą zaparkować i zająć miejsca w ławkach. Z drugiej strony zaś skarżą się, gdy niedzielne spotkanie z Bogiem zajmuje księdzu tylko 17 minut.
#
„Tym ludziom chodzi o coś więcej”
_
Tak mniej więcej miał powiedzieć ks. A. Boniecki ( naczelny TP), w komentarzu do akcji protestów po nominacji bp. Sławoja na gospodarza kościoła gdańskiego. Mianowanie byłego proboszcza parafii falenickiej na proboszcza parafii anińskiej, po 1,5
„zesłaniu” do Siennicy pozwala mieć nadzieję, że to nie koniec zmian nowego biskupa praskiego.
O nominacji ks. Marka jeden z internautów na forum GW napisał, że do Anina przychodzi ksiądz, którego każda parafia chciałby mieć u siebie. Bo chociaż do kościoła chodzimy dla Boga, to jednak to, kto stoi przy ołtarzu jest rzeczą niezwykle istotną. Dla kogoś, kto znał śp. „Opata”, kto znał zmarłego, ks. Kalisiaka, powitanie ks. Marka „ Dobry wieczór Bracia i Siostry” na początku Eucharystii nie będzie profanacją:).
Na zmiany czeka Międzylesie, na zmiany czeka Aleksandrów.
Bo wydaje się, że tym krzyku chodzi o coś więcej…
#
Kryzys wiary
_
„ Wraz z zakończeniem przygotowań do sakramentu Bierzmowania i samym jego rytuałem, nastąpi w naszej parafii uroczyste pożegnanie młodzieży w obecności ks. Biskupa”
- Tak mniej więcej brzmiało zdanie wygłoszone przez ks. Mirka do gimnazjalistów w Radości, po rozpoczęciu cyklu spotkań przygotowujących do wprowadzenia młodych chrześcijan w dorosłe życie kościoła powszechnego i lokalnego. Kryzys wiary, kryzys „kartkowy” towarzyszy nam od lat 80-tych ubiegłego stulecia. Na początku dotykał nas jeszcze dość nieśmiało – trzeba było podpisać kartkę odbycia spowiedzi do chrztu, ślubu.
Dziś są to już indeksy, czasem uroczyście palone przez młodzież w pubie. Dziś trzeba przedstawić zaświadczenie, że zmarły był praktykującym katolikiem, jeśli rodzina chce, aby spoczął na pobliskim cmentarzu.
Podpisanie konkordatu między RP i Watykanem przyniosło wiele dobrego, ale gdy młodzi Polacy uczą się religii na „średnią”, wcale nie widać poprawy stanu naszej duchowości.
Religia w szkołach rozwiązuje w jakimś stopniu kwestie finansowe katechetów i księży wikariuszy, którzy pobierają skromne, ale jednak, pensje nauczycielskie nie będąc w ten sposób skazani w 100 % na „łaskę proboszcza”. I o ile ta sprawa jest uregulowana, to z tym powszechnym obowiązkiem nauki zachodzi ryzyko wylania dziecka wraz z kąpielą.
Czy jednak tamta dobrowolna nauka na salkach katechetycznych, dobrowolne zrzeszanie się młodych w organizacjach i ruchach religijnych nie przynosiła więcej dobrego?
Dziś czytany jest list biskupów warszawskich, w którym wskazują m.in., które tygodniki katolickie powinni czytać wierni. Niedziela, Gość Niedzielny i Idziemy maja być dostępne w każdej parafii po obu stronach Wisły.
I dobrze – każdy z nas powinien dobrać sobie takie nakrycie głowy, w jaki mu do twarzy i w którym dobrze się czuje.
Czytajmy, cokolwiek, ważne, aby nasza wiara miała smak, i abyśmy wiedzieli, kiedy się żegnać znakiem krzyża, co to palka, a co to puryfikaterz:).
#
Część drugą „rozważań” chciałbym poświęcić nam – zwykłym katolikom, którzy nikogo nie zabili, nie okradli i nie mają się, z czego spowiadać.
_
Aha. TP znajdziecie w każdym kiosku Ruchu.
_
Pozdrawiam serdecznie:-)
j.
Odpowiedzi
A jednak chyba będzie po ...staremu
Jak donosi dzisiejsza GW proboszczowie się buntują - nie chcą kadencyjnosci. Jest to i tak postęp - kilka lat wstecz nie chcieli jej i biskupi.
Pozdro:-)
TP od zawsze reprezentował
TP od zawsze reprezentował modernistyczny nurt w Kościele, ten sam który na zachodzie doprowadził do marginalizacji Kościoła. Zawsze uważał że Kościół to ma być taki "fajny", "rozrywkowy" i niezbyt wymagający. A wiara taka być nie może. "Niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. (Mt 5:33-37)".
Chrystus wymaga od nas pełnego zaangażowania i pełnego poświęcenia.
Wymaga wysiłku. Tu nie ma miejsca na kompromis. A TP wsławiony m.in. zatrudnianiem UB-eckich kapusiów, broniący ich jak niepodległości i chwalący Jaruzelskiego zupełnie mi się tym kierunku nie mieści.
TP wsławił się także wychwalaniem Gross-a, kłamliwie szkalującego Polaków w sąsiadach, i nie raczył nawet słówkiem wspomnieć gdy nawet Żydzi przyznali że kłamał.
Nie wierzę także żeby cokolwiek miało się tam zmienić, szczególnie teraz gdy TP został kupiony przez pana Waltera (jak wieść gminna niesie, z korzeniami w WSI), który poprzez swoje medialne organy wielokrotnie pokazywał że Kościół jest fajny, bo można go bezkarnie kopać.
Wydaje mi się, że...
a) Biskupi wskazali trzy tygodniki, jako te które będą szczególowo informować o życiu warszawskich diecezji.
b) Jonasz pozostawił nam wolną rękę, wskazując, że ważne jest, abyśmy czytali cokolwiek, co ma wpływ na poprawę stanu naszej duchowości.
Pozdrawiam,
J.
Uuu...
Trochę mnie zdziwiła Twoja wypowiedź, Jarku.
To oznacza, że Turowicz, Kisielewski, dziś jeszcze Hennelowa, Zyciński są na usługach Złego.
Ale każdy ma prawo do swoich poglądów i walki z "czerwonym kurem". Chociaż czasami może spojrzeć na wszystko trochę inaczej, może warto za sp.Rakowskim powtórzyć " gdyby nie spocjalizm, to dziś pewnie pasałbym krowy".
Wielu nie mogło zrozumieć, dlaczego Prymas Wyszyński popierał ideę punktów za pochodzenie - może dlatego, że chciał, aby wielu z nas tych krów pasać nie musiało.
()
Co do rekolekcji - Jonaszu, mało prawdopodobnym jest, że hierarchowie kościelni zagladają na f.pl, a to oznacza, że sami musicie napisać do biskupa.
Pozdro:-)
Ad.1 Nawet w GW zdarza się
Ad.1 Nawet w GW zdarza się że publikują tam rozsądni ludzie.
Ad.2 Gdyby Rakowski pasał krowy, przyniosłoby to Polsce znacznie większe korzyści.
Ad.3 Wyszyński jest dla mnie niekwestionowanym autorytetem. Skoro popierał tą ideę, to znaczy że widział w niej głębszy sens.
Tak na marginesie, byłem w połowie lat '80 na spotkaniu z Rakowskim. Wtedy jeszcze byłem młody i zupełnie nie orientowałem się w zawiłościach polityki. To spotkanie w sposób bardzo trwały ukształtowało moje poglądy polityczne. Rakowski swoim chamskim i bezczelnym zachowaniem przekonał mnie i kilkadziesiąt innych osób że PZPR to najgorsza zaraza, którą należy wytępić do korzeni.
Aż chce się zapytać
Po co była ta zmiana? Chociaż w przypadku Sąsiadów, to nie mogą mieć powodów do narzekań:).
Z drugiej strony, wydawać by się mogło, że poprzednik bp-a Hosera miał głowę do interesów ( w Gdańsku od razu poprosił o zwrot fragmentu parku). Natomiast z decyzjami personalnymi do końca Mu się nie udało:)
pozdr
f_a