Już jakiś czas temu na forum gospodarczym w Krynicy p. Premier ogłosił koniec kryzysu. Jednak znalazło się też kilka osobistości, które twierdzą, że trudno ogłosić zakończenie czegoś, co tak naprawdę nigdy się nie… zaczęło (bo nie byliśmy w recesji). A jeżeli jest tak dobrze to, dlaczego jest tak źle? Na rynku nieruchomości panuje marazm. Nie sprzedaje się ziemia, nie sprzedają się domy i już nawet deweloperzy zamieniają segmenty na mieszkania, aby tylko sprzedać. Powodów, jak się okazuje, jest co najmniej kilka…
*
Czerwone wino, kominek i rasowy pies…
Takie mniej więcej wyobrażenie towarzyszy większości tych, którzy podejmują decyzję o kupnie ziemi i budowie domu. A jednak potem przychodzi proza życia. Dojazdy do pracy, wożenie dzieci na zajęcia, odległość od tzw. cywilizacji, uboga infrastruktura i przerwy w zasilaniu w energię elektryczną oraz niespełnione obietnice o budowie dróg ekspresowych ( np. S-17) zamieniają mieszkanie poza miastem lub na jego obrzeżach, jeśli nie w koszmar, to w permanentny stres np. - „ Mieszkam w dzielnicy Wesoła, ale pracę mam pod Piasecznem. Budujcie już ten POW, bo dłużej tego nie zniosę.”
Rozpaczliwe sprzedam…działkę, dom, segment, apartament
Wszystkie wyżej wymienione nieruchomości potrafią stać latami zanim znajdą swojego nabywcę. Czasami uda się dokonać transakcji, ale np. sprzedawca 200 metrowego apartamentu w Wilanowie po 3 latach czekania sprzedał mieszkanie w tzw. stanie deweloperskim ( zwykle trzeba dołożyć jeszcze 25 % wartości transakcji, aby można było się wprowadzić), kosztem stosownej obniżki ceny oscylującej wokół 350 tysięcy złotych. Trudno się dziwić sprzedającym, że chcą drogo sprzedać to, co budowali dla siebie, ale to „dla siebie” jest drugim powodem, dla którego wybieramy powrót do bloku lub decydujemy się w nim pozostać lub kupić mieszkanie na rynku wtórnym. Dom, który dla nas ma więcej zalet niż wad, dla nowego kupującego jest źródłem trosk, bo on chciałby go przerobić zgodnie ze swoimi potrzebami. W tej sytuacji już łatwiej o decyzję - „ kupmy ziemię i stawiajmy po swojemu”.
Głowa boli z niedostatku, boli też z nadmiaru
Gdyby tak spojrzeć wstecz – domy budowane jeszcze tak niedawno to domy budowane z rozmachem. Domy przestronne i wygodne. Takiemu budowaniu sprzyjała polityka kredytowa. Dziś sprzedaż takiej nieruchomości graniczy z cudem – jeśli Kowalski lub Nowak decyduje się kupić dom lub apartament z drugiej ręki to powinien być on tylko trochę większy od mieszkania – najlepiej aby miał nie więcej niż 140-150 metrów. Odwiedzacie się wzajemnie to wiecie, że poniżej 200 metrów nikt z budujących „nie schodził”, bo przecież gnieździł się w bloku, a dom miał w końcu zabezpieczyć nam pożądaną liczbę pokoi.
Powiedz mi ile masz na koncie, a powiem ci, na co cię stać?
I powód czwarty, może najbardziej istotny poza lokalizacją ( np. Wawer zajął 12 miejsce w ostatnim rankingu warszawskich dzielnic – kojarzony jest z największą liczbą domów…opieki) – pieniądze. Z jednej strony mamy najniższe stopy w historii, ale z drugiej banki podnoszą marże. Zmieniają się też reguły przyznawania kredytów – dotychczas kredyt oznaczał w praktyce brak jakiekolwiek udziału własnego, a więc zaciągało się kredyt nie angażując oszczędności. Jeszcze dziś rodzina z jednym dzieckiem i dochodem łącznym 5.000 złotych netto / m-c może liczyć na kredyt w wysokości 390 tys. złotych. Po nowym roku, aby go dostać będzie musiała wykazać się oszczędnościami w wysokości 5 % wartości kredytu. Docelowo starający się o kredyt będzie musiał mieć na koncie oszczędności w wysokości 20 % wartości zaciąganej pożyczki hipotecznej. A jaka dziś jest średnia wartość udzielanego kredytu przez banki? 200 tysięcy złotych. Co można kupić za te pieniądze? 24 metry mieszkania.
A jeśli blok to…
Zdecydowanie parter – ten sprzedaje się …najszybciej i jest rozchwytywany przez rodziny z dziećmi, oraz tych, co lubią grzebać w ziemi. Oczywiście dotyczy to parterów na osiedlach, gdzie dominuje niska zabudowa bloków i osiedli, które z reguły są zamknięte.
**
Inspiracją były felietony w Rzepie:)