„…To wszystko okraszone pogodnymi bajeczkami dla ludu, że jak bogaci się bogacą, to biedni też, bo bogactwo przecieka w dół. Widziałem kiedyś rysunek w amerykańskiej gazecie: ''Zatamowaliśmy już ten przeciek'' - mówi hydraulik. Tak to wygląda.
Bogactwo nie przecieka w dół?
- Przecieka, tyle że po kropelce, bo 90 proc. zysków zgarniają ci, którzy już są bogaci. To główny problem dzisiejszego świata - gigantyczny wzrost nierówności. Walka klas toczy się obecnie między tymi, którzy posiadają, a tymi, którzy posiadają jachty. A reszta się przygląda i frustruje.
Rozwarstwienie dochodów w USA osiągnęło poziomy z czasów Wielkiego Kryzysu. Zaprzepaszczono kilkadziesiąt lat wysiłków, żeby między ludźmi panowała większa spójność i solidarność. W Stanach w latach 70-tych prezes dużej firmy zarabiał 40 razy więcej niż średnia zarobków w firmie. Dzisiaj zarabia 440 razy więcej! Po raz pierwszy w historii można stać się bogatym człowiekiem, nie inwestując i nie ryzykując własnych pieniędzy. Wystarczy dwie kadencje pobyć prezesem czegokolwiek, co ma związek ze światem banków czy funduszy inwestycyjnych, i jest się ustawionym do końca życia. Oczywiście mówię o USA i Europie Zachodniej, u nas pensje wciąż na szczęście nie poszybowały. Dick Fuld, prezes zbankrutowanego Lehman Brothers, uzbierał w formie premii pakiet akcji wart 500 mln dol. Pół miliarda! Wyobraża pan sobie te pieniądze? To chore. Nie można rozsądnie kierować firmą, jeśli się tyle zarabia.
Bo?
- Człowiek, który ma przed oczami wizję takich premii, ląduje w kosmosie, przestaje realnie oceniać rzeczywistość. To niszczy jego, ale niszczy też firmę. Zbyt duże zarobki menedżerów wypaczają priorytety zarządzania. Krótkoterminowe cele stają się bardziej istotne niż długoterminowa strategia. Jeśli w kontrakcie menedżerskim mam obiecane 5 mln dol. rocznej premii - a jest to umiarkowana kwota na Wall Street - to osiągnę wynik wszelkimi możliwymi sposobami. Zarządzając ryzykownie, inwestując zbyt agresywnie pieniądze klientów i pompując kolejną bańkę spekulacyjną na giełdzie albo na rynku surowców. Wezmę premię i niech się wszystko wali.
(…)
Jest też coś, co zabrzmi staroświecko - poczucie sprawiedliwości. Kosmiczne zarobki kadry zarządzającej psują atmosferę między ludźmi. Jakiekolwiek porozumienie między kasjerką w okienku a prezesem staje się niemożliwe. A kiedy brakuje spójności wewnątrz firmy, zaczyna ona źle działać. Budzi się duch rywalizacji, ale nie tej rozsądnej, nastawionej na budowanie kariery, tylko marzącej o błyskawicznym bogactwie. Szybko. Nie za dziesięć lat. Jak się postaram, już za rok mogę być bogaty! Psychiczny koszt wariackich premii jest ogromny.
Dobry prezes musi dużo zarabiać, inaczej pójdzie do konkurencji. Tak mnie uczono w szkole.
- Bzdury. Niech pan obniży pensje amerykańskim prezesom dużych firm z miliona dolarów miesięcznie do 200 tys. dol. i zobaczy, czy nie ustawi się kolejka chętnych z dyplomami dobrych uczelni i wybitnymi kompetencjami. Otóż ustawi się. To bajki, że trzeba aż tyle płacić. Nie ma żadnego rozsądnego powodu, oczywiście poza interesem członków tego klanu.
Pan dobrze zarabia?
- A co to znaczy dobrze?
W Polsce? Powiedzmy 10 tys. zł na rękę.
- W takim razie zarabiam bardzo dobrze. I czuję się w Polsce doskonale, bo to jest kraj dla zamożnych ludzi.
Dlaczego?
- Władza bardzo się o nas troszczy. W 2007 r. zostały wprowadzone przez minister Gilowską obniżki podatków. Zamiast trzech są dwa progi podatkowe i dwie stawki - 18 i 32 proc. Do tego doszła obniżka składki rentowej. Wiem, ile na tym zyskałem razem z żoną, bo policzyliśmy: 2 tys. miesięcznie. Żyć nie umierać! A przeciętny Polak zyskał 150 zł. I tak jest z większością zmian podatkowych. Fundujemy sobie w niezbyt zamożnym kraju reformy, w wyniku, których ja - człowiek w miarę zamożny - staję się bardziej zamożny. Nożyce się rozwierają. (...)
Co czeka Polskę?
- Musimy przestać być montażownią i call center dla Europy.
A co w tym złego? Dobrze nam to wychodzi. Solidnie te pralki i samochody im skręcamy. Cała Europa chwali.
- Tylko jak długo jeszcze pozwolą nam te pralki składać? Tego typu działalność można zwinąć w trzy dni.”
/ Fragment rozmowy Grzegorza Sroczyńskiego z Piotrem Kuczyńskim - głównym analitykiem zatrudnionym w dużej firmie inwestycyjnej - GW „Magazyn Świąteczny” w ub. tygodniu/
*
Ja chyba na starość nie tylko dziecinnieję, ale staję się socjalistą. Który prezes bije wszystkich pozostałych na głowę, jeśli chodzi o mnożnik jego pensji do pensji szeregowego pracownika?
- Prezes Wall Mart zarabia 1034 więcej niż kasjerka w jednym z hipermarketów WM. Czytając cały ten artykuł być może zgodzilibyście się, że rzeczywiście tak jest – sprzątaczki w biurach, ochroniarze w sklepach są niewidoczni dla wielu z nas – po prostu się nie liczą, bo przegrali ten wyścig …
j.
Odpowiedzi
Nie ma prostych rozwiązań.
Nie ma prostych rozwiązań. Świat jest znacznie bardziej skomplikowany niż się to niektórym wydaje. Nie ma jednej zmiany w prawie która wszystko naprawi. Nie ma też jednej odpowiedzi na to dlaczego takie rozwarstwienie następuje.
Na początek mogę podać kilka tematów do rozważenia:
- skomplikowane i rozbudowane prawo powoduje że skuteczne prowadzenie dużego biznesu wymaga ogromnych umiejętności z różnych dziedzin (prawo, ekonomia, psychologia, socjologia). Takich ludzi jest bardzo mało więc zarabiają bardzo dużo.
- upadek powszechnego szkolnictwa. Powszechne (państwowe i darmowe) szkolnictwo wraz ze stabloidyzowanymi mediami kreują masę półgłówków którym wystarcza posada na kasie i chlanie na umór w każdy weekend. Prawdziwe wykształcenie, które pozwala na zdobycie naprawdę dużych pieniędzy zdobywa się w drogich, prywatnych szkołach. Kogo na to stać ? Oczywiście dzieci ludzi bogatych. Niestety bogaci mają coraz mniej dzieci, a dodatkowo nie wszystkie są na tyle zdolne by osiągnąć później sukces. Efekt? Ludzi którzy naprawdę potrafią zarządzać wielkimi firmami jest coraz mniej.
- powiązania wielkich firm z polityką, powodują że wielkie firmy stają się jeszcze większe, bo politycy dbają o prawo które im sprzyja. Zmniejsza się konkurencja a w wielkich firmach rządzi towarzystwo wzajemnej adoracji, które obcych nie wpuszcza.
Kasjerka w Wall Mart i tak
Kasjerka w Wall Mart i tak zarabia więcej niż świeżo upieczony inżynier w Polsce.
Można by powiedzieć że w Ósa jest drożej ale czy na pewno?
Młody inżynier budownictwa powiedział mi dziś, że nie weźmie pracy za mniej niż 15 zł/h.
Dlaczego więc mamy najdroższe Stadiony na świecie, najdroższe autostrady a cena 1m torów przekracza wartość średniej klasy samochodu?
Hmm...
Zacznę jednak od komunikatu dla Admina - właśnie byłem świadkiem ataku hakera - f.pl oglądało 87 gości, co w rzeczy samej jest niemożliwe:)))
Co zaś tyczy się naszego pieknego kraju - nie wiem jak skończę, ale pamiętam jak zaczynałem i wiem na pewno, że mnie było łatwiej jak obecnym młodym inżynierom ( i nie tylko im). Co gorsza nie widzę śwatła w tunelu, bo czy informacja, że jak się postaramy to za cztery lata bezrobocie spadnie poniżej 12 % ( może na 11,9%?) jest dobra, czy zła? Kraj niskich pensji i wysokiego bezrobocia to nie było nasze marzenie w 1989 roku...