I po wielkiej majówce:(

9 dni dla wybranych i tylko 5 dla pozostałych minęło tak szybko, jak szybko mija …życie. Zapewne jesteście trochę zawiedzeni - samochody przygotowane do podróży, mięso na grilla kupione i piwo też, a tu im bliżej godziny „0” tym prognozy coraz gorsze, ale tak to miało wyglądać. Bo przecież w czasie majówki gospodarka zwalnia i to konsumpcja ma łagodzić ten spadek. Pozwólcie na garść przemyśleń…

1 Maja.
Pogoda nienajgorsza – wybrałam się z dzieciakami na objazd rowerowy F. i A..
Co mnie zaskoczyło? Ta niewielka ilość flag narodowych (bo przecież nie czerwonych)...
*
4.06.1989 roku oficjalnie pożegnaliśmy epokę PRL-u , prawda, ze dawno? A jednak niechęć do święta pracy nam nie przechodzi. Owszem, grillować i odpoczywać lubimy, ale 24 lata po upadku jedynego słusznego ustroju nie potrafimy dostrzec, że ten, który obecnie wdrażamy sprawia, że praca nie jest już obowiązkiem jak dla naszych ojców i dziadków, ale przywilejem, który docenią (niestety) nasze dzieci.
Wydaje się, że spora część z nas nie zna genezy tego święta i chyba też nie łączy faktów w pewną całość.
Przykład? Ponieważ to święto międzynarodowe, to może fabryka odzieżowa w Bangladeszu, gdzie na ośmiu piętrach 3000 pracowników szyło dla światowych firm odzieżowych. Warto o tym pomyśleć, nie tylko 1 maja…
*
2 Maja.
Święto flagi. Tego dnia wybrałam się ze znajomymi do …Sandomierza. Owszem, to miasto za sprawą o. Mateusza ma teraz kolejne swoje 5 minut. Ale mnie ten Sandomierz chodził po głowie od 3 lat. To w sumie trzy godziny drogi – może nie autostradą, ale o całkiem przyzwoitej nawierzchni, zrobionej z dotacji UE. Miasto doskonałe na jednodniowy wypad, otoczone sadami, które teraz kwitną , pełne śladów znamienitej świetności Rzeczypospolitej z cudowną katedrą . Do tego dwa wąwozy, podziemia i widok na panoramę miasta z bramy wjazdowej. Największe wrażenie zrobiła na mnie katedra i kościół św. Jakuba. Ta pierwsza świątynia to dowód na to, że jesteśmy od wieków głęboko zanurzeni w Europie i w chrześcijaństwie, ta druga – tak surowa, że aż piękna i będąca początkiem małopolskiej drogi św. Jakuba, której meta wypada w Krakowie – Tyńcu.
*
3 Maja.
Pogoda zrobiła nam brzydkiego psikusa – poranek i przedpołudnie było pełne wilgoci i deszczu.
Zaskoczyła mnie parafia w F. – trzy maszty i trzy białoczerwone flagi, żadnych akcentów Maryjnych. To chyba dobrze, bo...normalnie, ale to też duża odwaga ks. Krzysztofa, który w to święto „nienakazane” zarządził rozkład Mszy św. według porządku niedzielnego. Jeszcze na kwadrans przed nabożeństwem wydawało się, że jednak przecenił swoich parafian, ale nie – w ostatniej chwili frekwencja była zadawalająca. Za sprawą wyjazdu do Sandomierza i wizyty w tamtejszej katedrze ten 3 Maja miał trochę inny wydźwięk – patrząc na mury katedry z herbami ziem aż chciało się zawołać …miałeś chamie złoty róg. Konstytucja 3 Maja dawała jeszcze cień szansy na odwrócenie tego, co było nieuchronne. Dlaczego tylko cień? Fakty są nieubłagane: Ludność Prus liczyła 2 mln. a armia liczyła 140 tys. wojska zaciężnego, a więc dobrze wyekwipowanego i wyszkolonego – Królestwo Polski i Litwy to 10 mln. ludzi i …12 tysięcy żołnierzy, w tym 6 tys. pospolitego ruszenia. „Naród” to 12 % ludności (60 znamienitych rodów magnackich i szlacheckich), reszta to jedynie masa ludzka i wreszcie – 400 lat niewolnictwa, bo jak inaczej określić chłopa pańszczyźnianego? Już po upadku I-szej RP właściciele ziemscy wzywali wojska carskie do tłumienia buntów na swoich wsiach w zaborze rosyjskim.
Opuszczając Sandomierz musicie jeszcze zobaczyć najpotężniejszy zamek i-szej RP, a raczej to, co z niego zostało. Chodzi o zamek Krzyżtopór w Ujeżdzie…365 okien, 56 komnat, 4 wieże...
Zamek miał być rezydencją i warownią nie do zdobycia, jednak powstał 150 lat za późno – szwedzkie armaty szybko sobie poradziły z murami. Jednak nawet w takim stanie zachwyca swą wielkością.