O wekach i słoikach…

W prasie tradycyjnej i elektronicznej przewala się obecnie dyskusja na temat migracji do dużych miast, a już szczególnie do miasta stołecznego Warszawy, czy to za sprawą naklejki przypominającą tą dobrze nam już znaną o motocyklach tj. „Patrz w LLUsterka, weki są wszędzie”? Czy to za sprawą kryzysu i coraz większych kłopotów z posiadaniem godnej, bądź jakiejkolwiek pracy?

Ten temat pojawił się na f.pl już kilka lat wstecz a to za sprawą Rychowych opowieści ( opowieść „ Burak”) i postu „ Za czym kolejka ta stoi?”. Dziś wypada tylko odpowiedzieć na pytanie czytelniczki, jak długo jest się słoikiem, bo ona mieszka w stolicy 17 lat?

Odpowiedź jest …banalna i można odpowiedzieć pytaniem, jakie teraz pada w pobliskim Józefowie – „ Zapytaj sąsiada, gdzie PIT swój składa?”. Słoikiem/wekiem/ jesteś dotąd dopóki tylko tu mieszkasz, a nie żyjesz, dopóki ubezpieczasz samochód na końcu Polski i tam składasz swój PIT, dopóki traktujesz bycie tu, jako stan przejściowy i co tydzień, co miesiąc wracasz na chwilę do siebie, a tu korzystasz jedynie z infrastruktury drogowej ( i parkingów) i społecznej ( przedszkola, szkoły) za nią nie płacąc – od 1 lipca dojdzie do tego jeszcze podatek śmieciowy ( wg. szacunków od 700 tys. do 1 mln osób będzie z niego „zwolnionych”).

Czy do końca to twoja wina? Czy można cię winić za to, że jesteś sprytny i oszczędny, że wykorzystujesz słabość administracji państwowej i samorządowej? Nie, bo to również wina braku szybkich dróg i Internetu, bo tylko wtedy biznes nie będzie musiał się koncentrować się w jednym, lub kilku dużych miastach.

Dobrze, że rządzący „wyleczyli” się z rozwoju poprzez metropolie – zobaczysz jak zmieni się otoczenie, gdy w końcu powstanie POW, WOW, S-17 i A-2 ( do Terespola), ale do tego czasu ty i ja musimy jakoś wspólnie spróbować przeżyć.