Z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień widać gołym okiem, że sytuacja na terenie Wawra się zaognia. Metoda brukowania osiedlowych uliczek, bez próby chociaż tymczasowych rozwiązań poprawy drożności ruchu na ulicach zbiorczych wytyczonych w połowie, a nawet na początku ubiegłego wieku sprawia, że aby pokonać pierwsze wąskie gardła musimy wstawać coraz wcześniej, a ruch chcąc nie chcąc, muszą przejmować spokojne, wygarbowane uliczki.
Czy interpelacje radnych z poziomu miasta i niemal codzienny materiał na tvnwarszawa.pl to tylko potrzeba chwili, czy może coś więcej?
*
Panowie to nie tak! ( Pań jest niewiele)
*
Coraz częściej „niezadowoleni” zdają się krzyczeć na lokalnych i miejskich forach. Nie można tak zarządzać 65 tysięczną dzielnicą, nie rozwiązując latami problemu niebezpiecznych skrzyżowań nie tworząc alternatywnych ciągów na bazie tej siatki ulic, która już istnieje. Nie można tak zarządzać dzielnicą, że rondo i sygnalizacja świetlna są pojęciami niczym z księżyca.
Co więcej, ludzie nie widzą w wysiłkach władz dzielnicy i wśród radnych, których przecież rzekomo sami wybrali ( dla większości to był wybór pasywny przez pozostanie w domu i to powinno być dobrą nauczką na najbliższą przyszłość) tej determinacji w podejmowaniu coraz to nowych i częstych działań na rzecz poprawy stanu na wawerskich ulicach.
Dziś nikt nie mówi o szumnych planach przebudowy całych ulic. Dziś forumowicze GW, tvnwarszawa.pl chcą, aby czekając na Godota, natychmiast poprawiono bezpieczeństwo na skrzyżowaniu Bronowskiej i Traktu L. Traktu i ( dumy władz) Kadetów, na przejazdach PKP w Radości i Falenicy oraz na skrzyżowaniu Mrówczej i Zwoleńskiej.
To mogą być prowizoryczne sygnalizacje świetlne, malowane ronda, policjanci kierujący ruchem - cokolwiek, co zwiększa szanse bezpiecznego dojazdu i powrotu.
Coraz więcej ludzi przechodzi obojętnie obok, hasła „ Razem zmienimy Wawer”.
Ludzie ukrywający się pod nickami przynają, że przecież się stąd nie wyprowadzą, ale zrobią wszystko, aby przewietrzyć wawerskie gabinety.
Oglądając się wstecz mówią wprost – zmarnowano czas koniunktury.
*
Zmiana
*
To hasło wyniosło na sam szczyt władzy czarnoskórego senatora.
Czy może wynieść trybunów lokalnych będących często poza strukturami jakiejkolwiek rady, czy stowarzyszenia? Gdyby tak spytać Bobiego, Czarnegoazorro, Krzyśka.S odpowiedzą – to nie możliwe. Czy aby na pewno?
W pojedynkę rzeczywiście do niczego nie dojdą -zginą w tłumie „miernych, ale wiernych”. Jednak gdyby w każdym wawerskim osiedlu namaścić kandydata niezależnego – razem mogą pokonać tę niewidzialną sztafetę układu przekazywanego z kadencji na kadencję.
Ten niewidzialny układ sprawia, że mimo różnych barw klubowych, różnych partii pewne pryncypia w Wawrze pozostają niezmienne – karłowaty handel i usługi, fatalna infrastruktura miedzy osiedlowa, brak ulic o kategorii zbiorczej, zero oznakowania poziomego i pionowego.
Wawer jest niezależny od 1994 roku, a jakoś tego nie widać.
- Patrząc na osiągnięcia. gdzie największym jak dotąd jest wybudowanie ul. Kadetów, zbudowanej niejako "wstecz", z fatalnym skrzyżowaniem z ul. Poprawną.
- Wawer to dzielnica, gdzie 16 lat stawia się znak drogowy, a przez organizację ruchu rozumie się tylko progi zwalniające.
Radni krzyczą: „mamy kompetencje, a nie mamy pieniędzy”.
Co to za kompetencje, jeżeli w przypadku działań, które mogą przynajmniej częściowo złagodzić trudną sytuację mówią: „to nie nasza rola, to nie nasze zadanie. To ZDM, to ZMiD, to PKP…” Co to za kompetencje, jeśli decyzje o progach powstają na skutek mylnej informacji o istnieniu szkoły, a inżynier miasta musi zatwierdzić każdy najdrobniejszy znak?
Jak wyglądają te kompetencje, gdzie kilkaset podpisów nic nie znaczy, a drogi po których jeżdżą autobusy są niegodne uwagi władz Wawra, bo należą do powiatu lub miasta?
Nie widać tej determinacji, nie widać woli walki, nie widać ochoty do zmian innych niż te, które dokonują się na kilkudziesięciometrowych uliczkach.
*
Aaabbbyyy rządzić
*
Gdy chęć posiadania władzy, troska o stanowisko stają się celami nadrzędnymi można już tylko podawać kolejne terminy rozpoczęcia prac w Radości, nie dbając szczególnie o to, czy są one realne, ani o to kto je podał. Gdy chce się przede wszystkim rządzić nie warto sobie zaprzątać głowy wykupem skrawka ziemi, aby zrobić lewoskręt na przejazd w Miedzeszynie i tym samym udrożnić ruch na tym odcinku.
Mając tak bogaty program obietnic nie ma sensu myśleć o wykupieniu kilku metrów ziemi w Międzylesiu i wyraźnym wskazaniu, że z tego pasa jadąc od strony Otwocka skręcamy w lewo na rondzie w M. a ten pas służy jadącym prosto i skręcającym na CZD.
Po co? Przecież będzie tunel, będzie POW, wtedy się zrobi.
Lepiej po raz kolejny zerwać chodnik, aby jedne płyty zamienić innymi.
*
Nie da się wszystkich wysadzić z samochodów
*
Na pewne decyzje nie mamy wpływu – ani jako mieszkańcy, ani jako rządzący dzielnicą.
Te decyzje zapadły na początku transformacji i są nadal powielane.
Na te decyzje maja wpływ: pazerność i krótkowzroczność.
To w wyniku podjętych decyzji powstawały i powstają całe zagłębia białych kołnierzyków.
Nowe centra biznesowe stają się utrapieniem dla sąsiadów, którzy nie mogą znaleźć miejsc parkingowych pod swoimi blokami, którzy stoją w korkach.
Większość białych kołnierzyków ma …służbowe samochody, którymi z Wawra musi dojechać do biurowców w Alejach Jerozolimskich, na Mokotów i Służewiec.
Taka jest struktura zatrudnienia w stolicy, tu się nie produkuje lodówek ani nie wytwarza się butów. Oznakowanymi samochodami jeżdżą tylko przedstawiciele handlowi, pozostali na wyższych stanowiskach już nie.
Bardzo chętnie większość z nich przesiadłaby się wygodnych i schludnych autobusów, klimatyzowanych pociągów i metra, ale na to trzeba poczekać i to być może wiele lat, dlatego idea jednej drogi zbiorczej na jedno osiedle jest chora.
Rondo w Radości nie powstanie w powietrzu, jak wytyczyć objazdy? Może nieskończoną Żwanowiecką, bo radnym bardziej zależało na malutkich uliczkach?
Jak wytyczyć objazdy przy budowie tunelu w M?
Sukces Mrówczej blednie, gdy trzeba pokonać skrzyżowanie z Zwoleńską.
Dlaczego Wąbrzeska to nadal wyboje?
A chcielibyście mieć pod oknem to, co powinno być na skrzyżowaniu Lucerny i Kadetów?.
*
Złe wzorce
*
Stołeczne władze wpadły w sytuację bez wyjścia – z jednej strony chcą, aby coraz więcej ludzi mieszkało w Warszawie, z drugiej strony ta sytuacja wymaga rozwiązania problemów nowo- powstających osiedli i poprawy bytu mieszkających tu od lat.
Siłą rzeczy ogłaszając plany rozwoju do 2012 roku, poza kontynuacja budowy Trasy Siekierkowskiej ( prowadzącej jednak do nikąd), po tej stronie Wisły znalazły się tylko propozycje programów społecznych typu „ Wracam do pracy” lub „ 50+”.
Wadze Wawra i radni zdają się podzielać tę linię inwestycji głownie w kapitał ludzki.
Większość ludzi stojących na czele Wawra myśli kategoriami metalowej budki i dziedziczenia rodzinnego interesu bądź żyje wspomnieniami sprzed 30 – 40 lat, gdy z Wawra jechało się do miasta, do Warszawy.
To złe wzorce, to zupełny brak zrozumienia, czym jest budowa miasta sprawiają, że mamy siatkę ulic pozbawioną połączeń alternatywnych, które zdejmowałby ciężar ruchu z tej jednej ulicy, którą ma jechać autobus, samochód i TIR do Biedronki.
To strach powoduje, że zakupy w Wawrze maja mieć charakter traumy, a w Biedronce kupno zgrzewki wody ma zająć pół godziny, gdy w innym sklepie tej sieci na Gocławku potrzeba na to 5 minut. Jak to możliwe, że obok siebie mogą funkcjonować Real, Lidl, Biedronka i bazar Szembeka, to się po prostu nie mieści w głowach wawerskich decydentów?
Nasze osiedla bardziej przypominają wieś, czy osadę niż dzielnicę willową.
A przecież tuż za miedzą, w pobliskim Józefowie to, co rzuca się od razu w oczy to logika i wiara, że ludzie decydujący o tym mieście widzą coś więcej niż tylko następne cztery lata.
*
Kiedy powiem sobie dość
A wiem, że to już niedługo …
Odpowiedzi
To rodzice tworzą …korki
Do takiego wniosku doszli "specjaliści".
Wg. nich przyczyną korków jest wożenie dzieci do szkoły.
Coś w tym jest, ale można to zminimalizować – niech tylko wawerskie licea podciągną swój poziom na tyle, aby zaczęły być wybierane na poz. 1.
W innej sytuacji musimy je dowieźć przynajmniej na Gocławek, a nawet do Rembertowa, a wówczas PR Anin - „nie priciom”.
Pozdro:-)