Dziś przestawiamy naszego wirtualnego bohatera „Rycha” w nowej roli – pytającego.
Jest to pierwszy jego wywiad, więc możecie jeszcze wyczuć tremę:).
Ile będzie tych wywiadów – a to zależy, ilu z nas zdecyduje się stanąć twarzą w twarz z pytaniami Ryszarda „Rycha” Schabowskiego.
**
Rychu (R.) - Jak to jest? Aleksandrów jest, czy nie jest parafią dla młodych ludzi?
- Od tego postu zaistniałeś na dobre na f.pl.
*
Jonasz ( j.) – Oj, myślałem, że już mi to zostało zapomniane:). Powiedzmy, że był to akt rozpaczy, bo według mnie zmiana, jeśli już ma być, to na lepsze.
**
R. – Ogrzewanie dolnego kościoła, mozaikowy ołtarz, bijące dzwony i planowana zbiórka na organy, to Twoim zdaniem mało?
*
j. – Powiem może tak - W poprzedniej parafii proboszcz powiedział mi tak: „ miej tylko baczenie na to, że jak ten dom zbudujesz, żeby miał w nim, kto mieszkać”. Być może, że z poprzednikiem ks. Tadeusza było tak, że został przez parafian przekonany, że wokół tylko bieda, ale zdążył jeszcze zamówić ławki i wykonać nagłośnienie zanim Go odwołano.
A co się tyczy dzwonów, to latem mieszkańcy się „ucieszą”, jak przy otartych oknach wszyscy będą wstawać o 6-tej rano:).
**
R. – Skąd u Ciebie taka lekkość poruszaniu się po „rewirze” kościelnym?
*
j. – 15 lat „ministrantki” jakby to powiedział Maks, wycieranie się po kościelnych ruchach, nawet śniadania z proboszczem przed szkołą. Miałem nawet zaszczyt poznać bp. Alfonsa Nossola, którego „karierę” śledzę od lat – to wszystko sprawiło, że nie boję się „czarnych”.
**
R. - A co jadałeś u proboszcza?
*
j. – Sęk w tym, że nie bardzo mi pasowało to połączenie - kakao plus boczek, ale to były lata 70-te ub. wieku, jeszcze przed gierkowskim rozkwitem.
**
R. – Ok. Postanowiłeś wzbogacić swoją „działkę” na f.pl o zagadnienia społeczne, co wyraźnie uczyniło z Was, z f_a i Adminem najbardziej aktywnymi działaczami.
Niespełnienie polityczne?
*
j. – Raczej spojrzenie na Aleksandrów poprzez pryzmat dzieciństwa i wczesnej młodości.
Te śniadania z proboszczem nie byłby możliwe, gdybym wówczas mieszkał w „centrum”.
Tamta część Warszawy wyglądała tak, jak dziś wygląda Aleksandrów. I pamiętam, że znałem ludzi nie tylko na swojej ulicy, ale i dalej. Znałem ich z kościoła i ze szkoły.
**
R. - A szkoły u nas nie ma. A Ty jeszcze optowałeś za zatopieniem działek, na których mogłaby stanąć szkoła, jak to chcieli jedni…
*
j. – Szkoła w Aleksandrowie? To chyba jak obecne dzieci będą brały „chlebowe”, jeśli coś takiego jeszcze istnieje? Ale dobrze powiedziałeś jedni, bo drudzy chcieli budować TBS-y.Ja tylko widzę, że teren leży odłogiem – ani boiska, ani niczego, co pozwala na zatrzymanie wody. Jeśli można było problem wody rozwiązać, to nie mogłem mówić – „Zróbmy to, ale nie dziś. Zróbmy to, ale w inny sposób”.
**
R. – Żałujesz, że po cmentarzu, nie zdaliście kolejnego egzaminu?
*
j.- Źałuję, że w imię tzw. kompleksowego odwodnienia nie sprawdziliśmy Urzędu. Wydatek 30.000 dla władzy, to tak jak dla Ciebie i mnie wydać 300 złotych. Mimo wszystko trzeba było pociągnąć ten temat dalej. Rada osiedla powinna się zastanowić – nie da się mieć ciastka i jednocześnie je zjeść.
**
R. - Żal Ci jeszcze czegoś?
*
j. – Żal mi coraz bardziej grodzonego Aleksandrowa, ale nie jestem adwokatem, więc muszę przyjąć do wiadomości, że ta droga, polana wkrótce zniknie. Muszę się zgodzić, że cywilizacja zabierze mi obraz z dzieciństwa, gdy każde wakacje spędzałem na wsi.
**
R. - A z czym się nie zgadzasz?
*
j.- Mój największy protest budzą dzisiejsze place budowy – nieogrodzone, z WC leżącym w pozycji horyzontalnej, z tymi hałdami śmieci wyrzucanych przez bogatych do lasu. Idź i zobacz jak wygląd budowa nowych „21-wiecznych świder-majerów” na tyłach Podkowy. Nie wiem czy ktoś to posprząta?
**
R.- A Ty jesteś taki „porządny”?
*
j. – Nie wyrzucam do lasu niczego, co nie jest organiczne od momentu, gdy w wieku 16 lat zadzwonił do furtki zapijaczony sąsiad i powiedział, że mam czas do jutra na zabranie śmieci z lasu, lub przynajmniej ich zakopanie.
**
R. – Jak na to wpadł?
*
j. W kupie wywiezionej dwukółką znalazł kartkę z wakacji zaadresowaną na mnie. Od tego momentu zaczęła się nasza znajomość i moje pro-ekologiczne nastawienie.
**
R. – Right, pogadamy jeszcze kiedyś, bo już zamykają?
*
j. – Why not?
***
Jonasz – mieszkaniec Aleksandrowa od 10 lat, 15 lat temu tu kupił ziemię. Dziś pracownik najemny jednej z korporacji. Ojciec trójki dzieci. Spotkanie odbyło się na gościnnej parceli p. Kozaka, na kilka minut przed zamknięciem lokalu.
Odpowiedzi
A dlaczego ?
"przy otwartym" mikrofonie?
Nie powinno być włącznym?
Pozdro:-)
O jedno zero za dużo
Trudno, stało się, ale powinno być 30.000 a nie 300.000.
Inaczej Urząd może mi zarzucić rozrzutność.
"Rychu" proszę popraw.
j.
zrobione:-)
f_a