Ten materiał dedykowany jest tym, którzy się topią i tym, którzy topić się będą w przyszłości.
Kiedy nadejdzie pomoc? Tego chyba nie wie nikt. Jest w Aleksandrowie kilka spraw, które od lat mogą doczekać się szczęśliwego finału, wśród nich i te, jak kompleksowe odwonienie i plan zagospodarowania terenu. Pierwsza z nich ciągnie się od 11 lat ( w ubiegłym roku obchodziliśmy 10-tą rocznicę), w przypadku drugiej władze podjęły trzecią próbę opracowania planu i co za tym idzie jego uchwalenie.
*
Dokładnie rok temu, „na cito”, w Środę Popielcową zorganizowano w wawerskim ratuszu prezentację koncepcji planu. Zainteresowani mogli zobaczyć, jakie funkcje ( oznaczone kolorami) zostały przypisane różnym częściom Aleksandrowa.
I to po krótce jest ta jaśniejsza strona.
*
Na tą ciemniejszą składają się:
a) Ciągła dewastacja istniejącej jeszcze infrastruktury wodnej pamiętającej czasy kolonizacji tych terenów i ostatnich gospodarzy dzisiejszych nieużytków rolnych, łąk i pastwisk.
b) Kompleksowe odwodnienie realizowane w najprostszy sposób poprzez ustawienie tablicy „przyjmę gruz i ziemię” lub poprzez umówienie się na nawiezienie ziemi z innych budów. Czasami dochodzi do sytuacji kuriozalnych – sprzedaję coś, co ma przypominać działkę budowlaną, potem kupujący odkrywa ponurą prawdę i organizuje wywrotki, a ja podaję go do sądu, bo mnie zalewa.
c) Podejrzliwe pytania nowych mieszkańców zauważających wodę i wilgoć, bądź pękające ściany dopiero, co wybudowanych domów – "Panie, a co tu było wcześniej?”
d) Nieudana próba poprawy sytuacji na terenie „zlewni Polana”. Wzajemna podejrzliwość, nawet rękoczyny, bo oto Urząd wydał 30 tys. złotych na wykonanie projektu budowy zbiornika retencyjnego tam, gdzie inni widzieli szkołę, przedszkole lub TBS-y. Strach był tak wielki, że argument typu „sprawdźmy karty Urzędu” nie pomógł. Nie, bo może rzeczywiście mają 2 mln na ten projekt i a nuż mieszkańcy zgodzą się na (od) budowę rowów, których zadaniem byłoby ściąganie wody z pobliskiego terenu.
*
A prawda rysuje się zgoła inaczej. Urząd nie tylko nie ma tych dwóch milionów ( koszt był określony na ca’ 2,1 mln złotych), ale też nie jest właścicielem pozostałych jeszcze w terenie rowów melioracyjnych, które teraz z każdym dniem będą się coraz bardziej wypełniać wodą. Gdy w trakcie ostatniego zebrania władzy z ludem problem niedrożnych rowów wypłynął ( nawet nowy cmentarz uwzględniał budowę mostków nad rowami, w których nigdy już nie ma się pojawić woda, bo na odcinakach przed cmentarzem są one zapchane). To odpowiedź poza mikrofonem miała mniej więcej taki sens:
- Wszystko, czego jesteśmy właścicielami to mapy z naniesionymi rowami. Nie będzie „zmiłuj” dla tych, którzy je zniszczą, zasypią etc. Rowy są prywatne i to właściciele mają obowiązek o nie dbać. Kogo w tej chwili zalewa, a widzi związek z pobliskim niedrożnym rowem, albo powinien sam porozmawiać z sąsiadem, albo złożyć doniesienie do Wydz. Ochrony Środowiska. My ze swej strony możemy tylko nakazać przywrócenie rowów do stanu pierwotnego, czyli takiego, kiedy rów spełnia swoją funkcję.
*
Ktoś znużony już tym wprowadzeniem może zapytać – no dobrze, ale co ma piernik do wiatraka? A ma i to wiele:).
Raz - wspomniana wyżej koncepcja, to w głównej mierze „impresje” projektanta, który tu widzi zabudowę jednorodzinną, tam bliźniaczą, a po środku funkcje handlowe i edukacyjne.
Tylko, że tereny zaznaczone na czerwono ( edukacja, funkcje społeczne) są często w posiadaniu prywatnego właściciela, a tylko podmokłe działki przy Podkowy stanowią własność miasta.
Dwa – Urząd ma już dość problemów z tymi wszystkimi, którzy zbudowali lub kupili domy na terenach, które…nigdy nie powinny być przeznaczone pod budownictwo lub na których drugą czynnością ( pierwsza to podpisanie aktu własności) powinno być wydanie ciężkich pieniędzy, ( kogo na to stać?) na wykonanie profesjonalnego odwodnienia swojej działki i zatrzymanie wody „u siebie”, a nie spuszczanie jej sąsiadowi.
*
O samej metodzie badania poziomu wód gruntowych na terenach będących przedmiotem zainteresowania inwestorów i wstępnych ( jesiennych) wynikach już wkrótce tylko na f.pl:).
**
Zdjęcie: być może teren pod budownictwo.
Aleksandrów, wiosna 2008 ( kilka dni później teren stał się już „nieprzechodni”)
Odpowiedzi
A może w ten sposób…
A może zalewani mieszkańcy powinni napisać do p. Burmistrza wawerskiego, jak to zrobił mieszkaniec Michalina do józefowskiego:
#
Mieszkaniec Michalina:
Toniemy w błocie na ul. …., poda nam Pan rękę?
Odpowiedź:
Uwagę przekazałem do …
#
Krótko i na temat. Pozdrawiam zalewanych. Trzymajcie się !