Słowo na niedzielę

Na progu I-szej niedzieli Wielkiego Postu, chcę zaproponować coś innego – spojrzenie na nasz, polski katolicyzm oczami Tadeusza Bartosia ( 1967), publicysty i filozofa, przez 20 lat Dominikanina.
W przeciwieństwie do T. Węcławskiego- Bartoś po odejściu z zakonu, pozostał w Kościele.
Cytat pochodzi z wywiadu, jaki ukazał się w ub. tygodniu w „Europie” dodatku niedzielnym „Dziennika”.
#
„Polska religijność masowa osadzona jest na schemacie ucieczki do Boga w nieszczęściu. Gdy zniknie nieszczęście, może tez zniknąć Bóg. Wewnętrzne dylematy rozwiąże psychoterapeuta ( jego dostępność to także funkcja zamożności społeczeństwa), a materialne problemy – bogate państwo. Siła polskiego katolicyzmu w wymiarze masowym opiera się na zależności w nieszczęściu, na słabości osoby zależnej, która musi zwracać się do siły wyższej o pomoc. Radio Maryja gra przecież właśnie na tym – na mobilizacji ludzi, którzy są emerytami, którzy są biedni, nigdy dobrobytu nie zaznali, nigdy nie byli za granicą i nie będą, bo ich nie będzie na to stać, albo są już za starzy. Zmiana, którą w takie doświadczenie wprowadza dobrobyt, polega na pojawieniu się pewnego poczucia godności: „ Ja jestem kimś, ponieważ mnie na coś stać, ponieważ teraz po raz pierwszy gdzieś jadę, kupuję sobie samochód, jestem już kimś innym” Żeby się to pojawiło, wystarczy jedna, dwie dekady realnego dobrobytu, jakiego nasze społeczeństwo jeszcze nie zaznało. To jest możliwy scenariusz”