Artykuł z wczorajszej gazety stołecznej ( GW) komentuje Ryszard Rychu Schabowski.
*
Ryszard chciałby być jeszcze bardziej widoczny na naszym portalu, który jego zdaniem tak bardzo różni się od innych wawerskich „forumów”. Poprosił, aby od czasu mógł skomentować materiał przygotowany przez profesjonalistów.
Dziś, zatem pierwszy komentarz Rycha:).
***
„ Oj nie mają nasi radni ostatnio dobrej prasy. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, po upływie ½ kadencji czwarta władza w Polsce - czyli media, zajęły się na początek gazetkami dzielnic, potem przyszła kolej na odchudzanie zastępów radnych stołecznych i dzielnicowych, aż na koniec przyszedł czas na zaglądanie do portfeli warszawskich samorządowców. Bohaterami artykułu, „ Kto rządzi, ten pracuje” zostali solidarnie radni rządzącej koalicji w Warszawie – PO i SLD. Dziennikarze „Wyborczej” przytoczyli przykłady 6-ciu radnych, dla których zdobycie mandatu stało się przepustką do intratnych posad. Być może obowiązkami zawodowymi należy tłumaczyć tak dużą liczbę nieobecności na posiedzeniach rady miasta i komisji problemowych? W komentarzu do zaprezentowanego materiału, jeden z jego autorów
– Jan Fusiecki, przypomina, że PO miała wprowadzić do polityki nowe standardy, a tu wyszło jak zwykle. Zasada TKM sprawia, że zdaniem dziennikarza warszawskie struktury PO stały się jednym wielkim biurem pośrednictwa pracy. Sami zaś radni dbają nie tyle o interes miasta i jego mieszkańców, a wykonują polecenia „góry”.
Czy ta nieszczęsna dotacja dla koncernu ITI na modernizację Legii zostanie zapomniana do 2010 roku? Zdaniem Fusieckiego tego, jak również braku kontroli ratusza i braku rozwiązywania spraw lokalnych warszawski elektorat może PO nie wybaczyć.
*
Tyle tytułem wprowadzenia dla tych, którzy nie czytali. A teraz pytanie, kto miał rację?
Czy ja, mówiąc, że mandat radnego byłby dobrym rozwiązaniem na przeczekanie kryzysu?
Czy może Włodek, który sugerował, że startujący na radnego powinien kierować się głębszymi pobudkami, niż tylko pieniądze?
Ilekroć obserwuję samorządowe kampanie wyborcze, wymiatam ulotki spod drzwi i opróżniam skrzynkę na listy widzę uśmiechnięte buzie pod krawatem lub ondulowane fryzury i piękna hasła: „kocham to miasto”, „razem zbudujmy lepszą przyszłość”. To drugie sprowadza się akurat do sugestii – tylko zagłosuj na mnie, a ja już będę wiedział, jak to wykorzystać”.
Na kogo bym zagłosował bez chwili wahania? Na tego, kto napisałby w swojej ulotce:
„ kocham pieniądze, wywiady dla prasy, kontakty i perspektywy, jakie daje mandat”.
Ot, to bez dwóch zdań byłby uczciwy kandydat. Do polityki nie powinni iść ludzie biedni, ale ludzie bogaci, którzy chcą znaleźć się na stronach historii – takie zawsze miałem zdanie.
Ale przecież bogactwo w dużej mierze bierze się ze stabilizacji zatrudnienia i zaciągniętych kredytów. Dla wielu działalność w samorządzie może być jedyną drogą na poprawę swojego bytu. Z drugiej strony, czy bycie radnym, posłem i senatorem ma być szarpaniną za marne parę złotych, czy ma być pracą u podstaw współczesnej „siłaczki”? Po dwakroć nie!
Przed nami wybory do parlamentu UE, wielu polityków przekonuje, że jest to miejsce zesłania. Zostawmy na boku czynniki poza materialne, jak np. rozłąka z rodziną i zapytajmy,
kto z nas potraktowałby 11.000 EUR plus wydatki na biuro, ryczałty, jako potwarz?
A może z biednego i zacofanego kraju da się więcej „wyciągnąć”?
Kiedyś mówiono, że kto ma księdza w rodzie…Dziś trzeba powiedzieć, kto ma radnego, posła i senatora w rodzie, tego bieda nie ubodzie”
*
Specjalnie dla f.pl komentował Rychu.
Potencjalny kandydat na radnego w 2010 roku:)
***
f_a: I na koniec zagadka ( dawno już żadnej nie było). Który z radnych warszawskich wymienionych w artykule, „ Kto rządzi, ten pracuje” mieszka w Aleksandrowie?.
Odpowiedzi
Nie można zamykać drzwi do kariery
To główny wniosek z artykułu, który ukazał się dzień później w GW – Pani M. Kidawa – Błońska (PO) nie widzi w tym nic zdrożnego, że radni pracują u tych, których mają kontrolować. Pani Grażyna Kopińska – szefowa programu „Przeciw korupcji” fundacji Batorego twierdzi, co innego ( to jej wolno) – „Radni muszą być niezależni materialnie”
Jak widać punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia. Może jest tak, że nasi radni to kwiat specjalistów nie do zastąpienia. A jeśli po roku kupią sobie jacht, audi ( nowe) lub zalesią kilka ha, to zawsze mogą to zrobić na kredyt:-).
Pozdro:-)