A może warto poszukać w naszym zacofaniu również atutów?
– Napisała w jednej z odpowiedzi Janina. I postanowiłem poszukać …
#
Na obrzeżach drugiej, co do wielkości dzielnicy - stolicy 38 milionowego państwa żyje społeczność w dużej mierze napływowa, wymieszana po części z autochtonami. Dla większości przyjezdnych i tu osiadłych ludzi wpływ na podjęcie decyzji o budowie domu miała przestrzeń, widok za oknem i bliskość lasu.
Po pewnym czasie jednak zauważają, że brakuje im dróg, chodników, organizacji ruchu, wodociągu ( niektórym mniej) i kanalizacji. Co robią? Krzyczą, piszą petycje, tupią nogami.
Podejmując tego rodzaju działania z roku na rok, wraz z poprawą sytuacji drogowej, wodociągowej i kanalizacyjnej zauważą, że nadejdzie ( a może już jest?) czas, gdy to wszystko, co zdecydowało o ich wyborze po prostu...zniknie.
Bo gdy już dostaną to, o co krzyczeli, pisali petycje i tupali nogami spowoduje, że ich mała ojczyzna stanie się bardzo atrakcyjna dla reszty szukającej swojego miejsca.
Cywilizacja upomni się o swoje. A ta reszta zabuduje przestrzeń, zniszczy widok za oknem i spotęguje ruch na spokojnej dotąd gruntowej drodze.
I to, co miało być dobre zniszczy w rezultacie świat wawerskich „amiszy"
#
* Amisze mieszkają również w Polsce
http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=259
Odpowiedzi
I o to ...
chodziło. Im więcej cywilizacji, tym większa chytrość sprzdających i tym mniej ścieżek i duktów.
J.