Rychowe opowieści (1)

Zamiast wstępu
*
Wszystkie postaci i przedstawione tu sytuacje są przypadkowe. Podobieństwa, jakie mogą nasuwać uważnemu czytelnikowi są nie tyle zamierzone, ile wynikają z podobieństwa naszych życiorysów i doświadczeń. W pewnych wypadkach będzie tu więcej skojarzeń niż cyfr i nazwisk, czy nazw. Będąc zwykłym zjadaczem chleba, pracownikiem najemnym muszę uważać, aby przez przypadek kogoś nie urazić tak dogłębnie, aby ten nie pozwał mnie do sądu.
Moje opowieści nie będą chronologicznie uporządkowane, ale mam nadzieję, że nie do końca znajdziecie je, jako pozbawione sensu.
Na te opowieści składać się będą historie zasłyszane i przeczytane. Jestem pewien, że każdy odnajdzie w tych przemyśleniach coś ze swojego życia. Nie musicie się z tym zgadzać – wszak jest to tylko jedna strona medalu. Jak wygląda druga? To wiecie wy.
...Zawsze, możecie skomentować daną opowieść.
*
Ryszard Rychu Schabowski
*
Opowieść I. Strach, chciwość i cwaniactwo
*
Chyba jednak zbyt szybko zdjęliśmy z nad swoich łóżek obrazek z jednym tylko zdaniem – „Nie bądź chamie chytry”. Schładzanie gospodarki w latach 2001-2002 nie było na tyle dotkliwe, abyśmy dobrze zapamiętali, że cuda może i się zdarzają, ale częściej na filmach. Nawet gra w „totka” jest niczym innym jak podatkiem od głupoty płaconą przez tym większą rzeszę naiwnych, im wyższa jest kumulacja. Owszem, „kto nie wierzy w sukces, ten go nie odniesie”.
Pytanie jednak brzmi, kto tak naprawdę ma go osiągnąć?.
Ty, ja, nowobogacki, a może przedsiębiorca na dorobku?.
SOS ratujcie nas! Krzyczą ci, którzy do niedawna wygrywali w pokera „ opcje walutowe”.
Dziś tłumaczą, że umów nie czytali, że uwierzyli pani Kasi z banku, która od lat się nimi opiekowała,
a sam interes miał przynieść tylko zyski. Pan się nie boi, pan obstawia. Giełdą rządzi strach i chciwość. A co rządzi bankiem? Zapewne to samo, ale jest jeszcze cwaniactwo. Nie można mieć pretensji do pani Kasi, jeżeli nawet miała jakieś opory moralne, bo pensję wypłacał jej bank, a nie pan X, czy Y, którym się „opiekowała”.
A przecież wcześniej wielu z nas ta lub inna pani Kasia zachęcała do zapisania się do klubu
„ Warszawski Indeks Głupców”, co zaowocowało, że dziś jesteśmy „umoczeni” w wirtualną stratę wartości jednostek TFI. Sama strata jest wirtualna do momentu, kiedy zdecydujemy, że stanie się realna, jeśli w naszym komputerze klikniemy opcję „odkup”.
Czy my też dostaniemy zwrot z budżetu?
Sorry, to jest tylko taka gra. I ja, i przedsiębiorca podjęliśmy ją, bo w tamtym momencie chciwość była większa niż starch. Nasz minister od gospodarki, który marzy, aby powtórzyć „wyczyn” Wincentego Witosa i przejść do historii, jako trzykrotny premier dziś za wszelką cenę chce unieważniać owe opcje.
Argumentem „za” są nie tyle niefrasobliwi przedsiębiorcy, ile sytuacja ludzi, którzy mogą stracić pracę w wyniku wygranej banku w tej odmianie pokera.
Jest to argument, ale kto nie spał na lekcji historii ten wie, że taki interwencjonizm państwa w latach trzydziestych przedłużył niedostatek wielu o kilka ładnych lat.
Dziś, gdy brakuje na wszystko, a Policja ma chodzić pieszo i w sandałach, my podatnicy mówimy nie!
Lepiej już stwórzcie z naszych pieniędzy pomoc dla zwalnianych.
Za chciwość trzeba zapłacić, bo gdy wygrywał „pokerzysta” było OK.
Teraz, gdy wygrywa bank już nie jest OK.
*
Rychu

Odpowiedzi

Fifty/ fifty

Pewnie jest to jakieś pół na pół. Czyli część przedsiębiorców chciała podnieść atrakcyjność eksportu przy tak wysokim kursie złotego, a część spekulowała.
Nasz kandydat na premiera rezprezentuje tzw. partię kanapową i zamiast głupich ruchów, które doporowadzą do roszczeń wobec Skarbu Państwa, należy się uderzyć w piersi - trzeba było nam do strefy Euro iść razem ze Słowacją, a nie bronić KRUS-u jak niepodległości i spoglądać, kto zaoferuje więcej w koalicji.
I gdzie w tym wszystkim jest nasze świetne przygotowanie do kryzysu? Za kilka miesięcy okaże się, że politycy tylko chcieli zapobiec panice. Oby nie...
Pozdro:-)

Prywatyzacja przez upadlość?

Co poniektórzy podejrzewają zmowę bankowców,których zadaniem było wyszukanie firm w dobrej kondycji i omamienie ich dodatkowym zyskiem. Prywatyzacja od dłużego czasu napotyka na opory. Co jest łatwiej sprzedać i kiedy jest łatwiej wejść na rynek?
Firma w tonąca w długach to łatwy przeciwnik w obu powyższych przypadkach.
Czy panowie przedsiębiorcy dali choć 1 % od tego ekstra zysku na cele społeczne? Wątpię.
Panie Waldku, a jak wyglądać będzie RP, jak Pan pogwałci umowy zawierane przez podmioty gospodarcze?
Pozdrawiam serdecznie:-)

Jest o co walczyć

Jak doniosła poniedziałkowa GW p. Jakubas wie co robi kręcąc się koło p. Waldka - jedna z jego firm zainwestowała w "opcje"- 160 mln EUR,
dziś jest już w plecy 100 mln. zł.
Jakby na to nie spojrzeć w przypadku banku powinna obowiązywać ta sama zasada, co na drodze - ograniczonego zaufania.
A "Rychowe opowieści" trzeba chyba potraktować jak "czarną" rozrywkę:-).

Pozdrawiam,
J.