Dziś drużyna zwolenników budowy
***
Rozpoczynając kolejny odcinek tej historii ( mimo szczerych chęci, nie będzie ostatni), wracamy raz jeszcze do fragmentu z książki „Falenica” p. Barbary Wizimirskej:
„, Jaka z tej sprawy płynie nauka? Ano taka, że tu, jak wszędzie prywata przeważa nad dobrem publicznym, a Polacy nie potrafią porozumieć się w sposób cywilizowany. Szkoda, że wcześniej władze Gminy/Dzielnicy nie potrafiły doprowadzić do rozwikłania problemów narosłych wokół tej bardzo ważnej inwestycji…”
*
Dziś, patrząc na historię konfliktu, jaki rozwinął się wokół budowy nowego cmentarza trzeba stwierdzić, że biorąc pod uwagę, jakie to siły uaktywniły się w tej sprawie, wynik tego sporu nie mógł być inny – tej batalii społeczność Aleksandrowska wygrać nie mogła.
Pytanie – czy musiała tę batalię przegrać z kretesem?
*
Błędy popełniały obydwie strony konfliktu – jedna nie szukając odpowiedzi, „a co będzie, jak nam ten cmentarz tu zbudują?”, druga – występując z pozycji siły, nie chciała dać nic w zamian.
To „w zamian” byłoby pozbawieniem przeciwników budowy argumentów przeciw budowie cmentarza i wskazanie, że szkodzą społeczności samego Aleksandrowa.
Napisano wcześniej, że zbyt dużym uproszczeniem było wskazanie grupy 6-ciu, jako manipulatorów i „pasożytów” społecznych. Ci walczyli o swoje, reszta walczyła przeciw narzucaniu postrzegania Aleksandrowa, jako jednego wielkiego miejsca pochówku bez niczego w zamian.
*
W internetowej debacie na forum GW w 2004 roku cześć głosów była jednorazowymi wystąpieniami. Kilka osób zażarcie dyskutowało i to ich wystąpienia posłużą nam do omówienia kolejnych błędów. Głosem wyciszającymi spory był posty „Wawerki”, która od czasu do czasu jest nadal aktywna na forum Wyborczej. Wawerka swoje wypowiedzi kończyła wówczas słowami:
„Rano i wieczór napar z koperku. W przepadkach ciężkich okładanie kijem, który
jest wszak rodzajem, że tak powiemy ziela stwardniałego”.
Słowa te miały moc kojącą, ponieważ dyskutanci nie żałowali sobie razów, ale po kolei…
***
Błąd pierwszy– „cmentarz parafialny”.
*
Biorąc pod uwagę porozumienie z roku 1994 –go należało na każdym kroku podkreślać, że budowany cmentarz będzie miał znaczenie między-parafialne, czy ponad parafialne. W końcu nie wszyscy muszą wiedzieć, że podstawowy podział cmentarzy to cmentarze parafialne ( zarządzane przez kościół) i komunalne (zarządzane przez państwo). Na cmentarzu komunalnym spoczywają wszyscy obywatele, na parafialnym – katolicy ( w szerokim tego słowa znaczeniu). Przymiotnik „parafialny” odgrywa zasadniczą rolę w momencie, kiedy miejsc na cmentarzu zaczyna brakować – dopóki są, dopóty na takim cmentarzu chowa się katolika z innej parafii, stosując, co najwyżej wyższą „taryfę” za pochówek.
*
W przypadku nowej nekropolii o porozumieniu szybko zapomniano. Począwszy od 1998 roku można zauważyć, że cmentarz budowała parafia falenicka dla parafian z Falenicy…
Dyskutant „M-cin” dwukrotnie, w swoich postach odwoływał się do stwierdzenia, że mieszkańcy Aleksandrowa nie są przekonani o równouprawnieniu na nowym cmentarzu:
„A tam, dla mieszkańców Aleksandrowa - nawet nie mamy prawa pierwszeństwa przy
wykupie miejsca” i dalej:
„To, że Aleksandrów był w parafii Falenica nie ma nic do tego, że pierwszeństwa
chowania nie ma - tak mnie poinformował proboszcz z Aleksandrowa. Od czasu
podpisania porozumienia ostał się tylko proboszcz w Miedzeszynie, AFAIK. Księdza
Doszko mnie też szkoda - poprzednik zostawił mu sprawę rozpapraną i zaognioną…”
*
Owszem zwolennik budowy „ONYX” próbował przekonać „ M-cina” i innych, że są w błędzie, bo przecież:
„M-cin napisał, że mieszkańcy Aleksandrowa nie maja nawet
pierwszeństwa w rezerwacji miejsc na cmentarzu. Widać , że jest młodym
mieszkańcem ,jak młode jest osiedle Różanka. Kiedy była tylko parafia Falenica
obejmująca również Aleksandrów - staraniem ówczesnego proboszcza została
wybudowana kaplica cmentarna - za pieniądze wszystkich mieszkańców, zwłaszcza
Faleniczan, bo ich było więcej. A ze ksiądz był mądry projekt kaplicy tak
przeskalował, że wyszedł kościół cala gębą. A następnie powstała parafia
Aleksandrów. Porozumienie w sprawie rozbudowy cmentarza podpisało w 1994 r
trzech proboszczów: Falenicy, Miedzeszyna i Aleksandrowa, oraz trzy Rady Osiedlowe
z tych samych miejscowości.”
*
Był to jeden z podstawowych błędów drużyny zwolenników budowy cmentarza – źle przeprowadzona kampania informacyjna, dawała argumenty przeciwnikom budowy, że Aleksandrowianie nie są równoprawnymi partnerami, a przecież to oni mieli dać dla tej inwestycji rzecz bezcenną – LOKALIZACJĘ.
*
„Rozsądny” pytał:
Rodzi się tutaj także pytanie. Czy z ludźmi, którzy protestują ktoś w ogóle
rozmawiał, czy tylko z pozycji siły próbuje przeforsować projekt rozbudowy? …”
***
Drugim błędem drużyny zwolenników budowy było … ogrodzenie nowego miejsca pochówku.
*
W pierwszej kolejności należało wykonać parking dla istniejącego cmentarza, mało tego – zmusić gminę/ dzielnicę Wawer, aby wymogła na ZDM-ie przebudowę fragmentu Złotej Jesieni na odcinku przegłym do cmentarza (rzy), bo jak zauważył to jeden z radnych dz. Wawer w 2007 roku, takie wyprofilowanie jezdni jest tu niebezpieczne dla pieszych i kierowców.
A co zrobił Inwestor?. Nie chcąc „uronić” ani metra gruntu, bramę posadowił tak, blisko, że nawet ci, którzy mieszkając dalej od planowanego miejsca pochówku zyskali argument w postaci paraliżu komunikacyjnego w święta i w trakcie pogrzebów. I ta opinia nie opuszcza ich do dzisiejszego dnia. Owszem, projekt zakładał, że parkingi na nowym cmentarzu obsłużą również stary, ale przecież cmentarz miał być budowany przy „ulicy” N. Bonaparte ( poprzednie zdjęcie), a tam, z założenia miało… nie być parkingów ( Rada Osiedla Aleksandrów wytknęła to w Środę Popielcową b.r. na spotkaniu poświęconym omawianiu koncepcji planu zagospodarowania osiedla).
***
Błąd trzeci – administracyjnie narzucić, grosza nie wydać..
**
Głos „Rozsądnego”
„ Przecież decyzja administracyjna, prawomocnie wydana, jest przejawem przymusu a nie kompromisu. Oczywiście taka decyzja jest potrzebna, ze względu na wymogi prawa, ale powinna
być poprzedzona prawdziwym kompromisem wśród społeczności lokalnej.
*
I co z tego, że cmentarz zostanie rozbudowany, jak i tak pozostaną ludzie, którzy są tym
faktem pokrzywdzeni. Nikt tym osobom nie zagwarantuje, że woda w studniach nie
zostanie zatruta. A jeśli chodzi o sprawę działek, to bądźmy szczerzy, każdy
rozsądny człowiek broni swojej własności i nie jest chętny do dzielenia się nią
z innymi. Budowa, chociażby małej części cmentarza spowoduje spadek wartości
gruntów i osoby protestujące, słusznie pytają, się, kto im to wynagrodzi...
*
Może wszyscy będą im wdzięczni?? Wątpię. Na pewno będą się cieszyć powszechnym
poważaniem?? Wątpię.
*
A może dostaną w "promocji" nowe miejsca na cmentarzu??
Wątpię.
*
Oficjalną doktryną kościoła katolickiego jest neotomizm. A jak stwierdził Św.
Tomasz nie można dla jednego dobra poświęcać innego dobra. Chyba ktoś tutaj o
tym zapomina...”
Koniec wypowiedzi
***
Z poprzednich odcinków naszej historii wiemy, dlaczego to miejsce było tak atrakcyjne dla władz gminy/ dzielnicy. Bez rozbudowy infrastruktury drogowej spełniony był warunek dojazdu do nowej nekropolii, nie tylko samochodem, ale również autobusem. Czy ci, którzy mieli być sąsiadami cmentarza, nie mieli prawa oczekiwać niczego w zamian?
*
Czy kiedykolwiek w czasie ostatnich 15 lat rady osiedli Falenica i Miedzeszyn zrzekły się swojej puli środków na inwestycje na rzecz Aleksandrowa?
*
Czy kiedykolwiek w ciągu ostatnich 15 lat Aleksandrów mógł liczyć na pomoc sąsiadów i władz Wawra, aby w końcu zrealizować inwestycje w postaci dwóch chodników, kilku lamp ulicznych, utwardzenia dróg o znaczeniu strategicznym dla osiedla i nowej nekropoli?
*
Było wręcz przeciwnie – zupełne zaprzeczenie zasady ewangelicznej. Ostatni miał pozostać ostanim. Gdy po raz kolejny Aleksandrowianie zostali pominięci w planie WPI, napisali:
*
„… Panie Burmistrzu, nie chcemy i nie możemy pozwolić na to, aby pierwsza litera alfabetu, od jakiej zaczyna się nazwa naszego osiedla, oznaczała ostatnie miejsce w procesie inwestycyjnym Wawra. Nie zgadzamy się na traktowanie nas, jako osiedla, którego postulaty trafiają do teczki „sprawy rozwiążą się same”. Nie zgadzamy się, aby dla nas był tylko destrukt, płyty „Eko” i obietnice inwestycji, które przesuwane są do kolejnych WPI.
Nie pytamy też, komu bije dzwon, jesteśmy przekonani, że za sprawą naszych głosów i naszych podatków najwyższa pora, aby ten dzwon bił dla nas.”
***
„Rozsądny” zapytał raz jeszcze…
*
„..Czy nie lepiej dać tym, którzy protestują to, czego chcą, a może zgodzą się na rozbudowę cmentarza? Chodzi im zapewne "tylko o pieniądze". To, dlaczego gmina albo parafia nie wykupią ich terenów? Przecież "utopione" 150 tys. złotych* mogło być w ten sposób wydane... "Chodzi im tylko o wodę", więc dlaczego nikt nie zaproponował zbudowania wodociągów?? …”
* Na tyle w 2004 roku Inwestor wycenił poniesione dotąd koszty.
**
Budowa wodociągów, to historia na zupełnie nowy odcinek naszej opowieści. Dość powiedzieć, że działania dzielnicy ( nic nie możemy i to nie nasza sprawa) i działania MPWiK ( monopolista w Warszawie) mogą doprowadzić do sytuacji – osiedle będzie „zwodociągowane”, ale nikt nie zostanie przyłączony.
***
Czy to już koniec? Zdają się pytać zwolennicy budowy cmentarza. Prawie:).
Inne błędy wyjdą omawiając posunięcia przeciwników budowy. Dziś pozostaje nam jeszcze tylko udzielenie odpowiedzi na pytanie z pierwszego odcinka naszego cyklu - Komu tak naprawdę nie zależało na budowie cmentarza?
Może odpowiedzmy tak:
Czy gdyby zwolennikom budowy zależało na budowie nowej nekropolii popełniliby aż takie błędy?
***
Zdjęcie: parking istniejącego cmentarza ( za dostawczym Polonezem widać fragment słupka od bramy wjazdowej na nową nekropolię”
Odpowiedzi
Pan Tofek rządzi
Te słowa usłyszałam z ust ks. Eugeniusza, gdy pytałam o jakieś miejsce na cmentarzu.
Sięgajac pamięcią wstecz,pamiętam postać p. Tofka jako osobę kluczową w "drużynie" zwolenników budowy nowego cmentarza.
A jak dodam do tego, że to zasłużona postać dla społecznosci falenickiej ( ksiązka " Falenica"), to już mnie nic nie zdziwi:-)
Pozdrawiam,
J.