Opowieść o 15-sto letniej budowie nowego cmentarza, dodajmy cmentarza parafialnego ( pod taką nazwą występuje najczęściej), położonego na terenie sąsiedniej parafii, przy ulicy, której nie ma wydaje się być tematem wdzięcznym. Tym bardziej, że jak donoszą „ci, którzy wiedzą” wszelkie przeszkody zostały już usunięte i jeśli ktoś chce się nadal odwoływać pozostaje mu już tylko wniesienie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
***
Powróćmy, zatem, jeszcze na chwilę, do informacji prasowych z 2004 roku, kiedy to obchodzono 10-lecie batalii o nową nekropolię. BiznesPolska.pl z dnia 20 stycznia tak pisał:
*
„Plan zagospodarowania Aleksandrowa przewidywał, że stary cmentarz rozrośnie się na południowy zachód. W 1994 r. parafia falenicka przejęła ponad pięć hektarów naprzeciwko starej nekropolii przy ul. Złotej Jesieni.”
Warto zwrócić uwagę na dwie informacje:
a) Plan zagospodarowania Aleksandrowa przewidywał itd.
b) Parafia falenicka przejęła itd.
Tak oto, znów jesteśmy ( na moment: -)) w 1994 roku, wiemy, że jest to pierwszy rok istnienia nowej gminy Wawer, wiemy o porozumieniu trzech proboszczów i wiemy, że parafia z Falenicy przejęła 5 ha działki leśnej.
*
Czy przejąć oznacza to samo, co kupić? Jeśli tak, to koszt zakupu działki, na której nic nie robi się od 1998 roku
( pierwsze pozwolenie na budowę) można uznać za stratę w naszym rachunku zysków i strat.
Jeżeli jednak przejęcie, nie oznacza w praktyce wydatkowania środków finansowych na zakup działki, to jej samo posiadanie i rosnące cały czas ceny za 1 m.kw. trzeba zapisać po stronie zysków.
*
Zostańmy przy planie zagospodarowania Aleksandrowa – obecnie trwają prace nad trzecią próbą jego opracowania i co za tym idzie jego uchwaleniem tak szybko, jak będzie to możliwe. Argument, że cmentarz w tym miejscu był od zawsze wracał także na internetowym forum Gazety Wyborczej w 2004 roku. Wtedy też postawiono tezę, że blokowanie budowy nekropolii nie pozwala na uchwalenie tego planu.
*
Jak sobie z tym poradzić?
*
Po pierwsze. Jeśli cmentarz w tym miejscu był od zawsze, to znaczyłoby to, że decyzja została podjęta w ostatnich latach poprzedniego ustroju polityczno-gospodarczego, gdzie termin „konsultacje społeczne” był nieznany. Jednak 1994 rok to bez mała 5-ty rok funkcjonowania nowego demokratycznego państwa gdzie, ww. termin powinien być już znany. Samo zaś przejęcie działki w 1994 roku i „odwieczny” plan budowy nowego cmentarza należy uznać za zbieg okoliczności, czyż nie tak?
*
Po drugie, ilekroć dochodziło do sytuacji konfliktogennych niepozwalających na uchwalenie planu, to cmentarz był tam tylko jednym ze składników niezadowolenia i protestów. O wiele większa była zawsze liczba osób, która nie chciała zgodzić się na budowę ulic na działkach, których są właścicielami, bądź na poszerzenie ulic istniejących, bo to związane jest z utratą ziemi i dodatkowymi kosztami, które nie wiadomo, kiedy zostaną zwrócone przez władzę.
***
Czas na przedstawienie układu sił. Kto więc stał na barykadzie?
Z jednej strony mamy silną społeczność falenicką, bardzo dobrze zorganizowaną parafię, władze samorządowe,hierarchię kościelną, właścicieli zakładów kamieniarskich i zwykłych ludzi z Aleksandrowa, których liczba zmieniała się wraz z biegiem czasu. Jedni myśleli o możliwościach zarobkowych, jakie stwarza nowy cmentarz, drudzy na początku konfliktu bardzo „anty”, później wraz z wiekiem, sytuacją rodzinną ( gdzie chować bliskich?) i utratą wiary w sens kolejnych wygranych, a potem znów przegranych spraw sądowych gotowi byli (i są) poprzeć tę realizację. Nim omówimy grupę stojącą po przeciwnej stronie, wróćmy raz jeszcze do książki p. B. Wizimirskiej.
*
Obraz Falenicy widziany oczyma p. Barbary nie pozostawia złudzeń - przegrana sąsiadów Aleksandrowa nie była możliwa. To prawda, że w samej Falenicy istnieją głębokie podziały. Był moment, że chciano utworzyć dwie rady osiedla, bo postawiono zarzut, że wschodnia część osiedla rozwija się kosztem części zachodniej. O sile Falenicy świadczy nie tylko liczba organizacji i stowarzyszeń zarówno tych świeckich, jak też kościelnych, ale przede wszystkim ich skuteczność.
*
Dobrym przykładem jest historia działki leśnej położonej naprzeciwko kościoła, o której w 2001 roku, na prośbę jednego ze stowarzyszeń szybko orzeczono, że właścicielem jest Skarb Państwa. Gdy z podobną propozycją w 2007 roku wystąpiła Rada Aleksandrowa, w sprawie Morskiego Oka, nie znalazła żadnego zrozumienia u władz Wawra. Ta sama Falenica najpierw zablokowała projekt budowy osiedla domów jednorodzinnych, które miało powstać w kwartale ulic: Narcyzowa, Bartoszycka, Przełęczy i Podkowy a potem zamiast osiedla mieszkaniowego, Falenickie Towarzystwo dla Kultury i Rekreacji ( dziś FTK) zaproponowało, aby ten mini kompleks leśny przeznaczyć na cele kulturalne i rekreacyjne. Z końcem grudnia 2001 roku do władz Wawra dotarło pismo popierające ideę budowy podpisane przez „Porozumienie Organizacji Społecznych Reprezentujących Mieszkańców Falenicy” w skład, którego weszły:
- Rada Mieszkańców Osiedla Falenica (M.Górski)
- Stowarzyszenie Miłośników Falenicy ( L.T. Wośko)
- Stowarzyszenie Rodzin Katolickich ( E. Pawłowska)
- Towarzystwo Przyjaciół Dzieci ( K. Zdzieborska)
- Falenickie Towarzystwo dla Kultury i Rekreacji ( A.Wojda i A. Chwedorowicz).
Później część z nich wycofała swoje poparcie dla tego pomysłu. Chociaż jak twierdzi autorka „Falenicy”
( str. 102), to decydujący wpływ na „uśmiercenie” tej lokalizacji dla sceny letniej miał list bp. S.L. Głódzia, który sprawił, że władze Wawra wycofały swoje poparcie. A poparcie było już wtedy liczone w pieniądzu w tzw. WPI.
O ile jednak budowa sceny letniej mogła poróżnić Faleniczan, o tyle w przypadku budowy nowego miejsca pochówku na pewno wszystkie organizacje wsparłyby starania powołanego przez ks. Proboszcza Komitetu na rzecz budowy cmentarza.
*
Na koniec prezentacji zwolenników budowy jeszcze jeden fragment prasowy z 2004 roku – tym razem z Gazety Wyborczej.
*
„Dla Gazety - Marek Mikos z biura naczelnego architekta miasta
*
Dziś trudno powiedzieć, czy cmentarz będzie powiększony. Ksiądz tego chce, ma też poparcie samorządu. Teraz parafia ma dwie drogi. Może zostać przy starym wniosku o warunki zabudowy, który złożyła zgodnie z poprzednio obowiązującą ustawą. Ten tryb wymaga całej rozprawy administracyjnej. Może też złożyć kolejny wniosek, który rozpatrzymy się na nowych zasadach tzw. dobrego sąsiedztwa."
*
Z przytoczonej wypowiedzi wynika, że przeciwnicy budowy nekropolii nie byli jeszcze tak do końca na straconej pozycji, chociaż nie powinni bagatelizować w tym czasie zdania: „Ksiądz tego chce, ma też poparcie samorządu”
***
Teraz prezentacja drugiej strony konfliktu.
*
Gdy przyjrzymy się drugiej stronie barykady widzimy:
- Radę osiedla Aleksandrów
- Komitet Społeczny Przeciwko Budowie Cmentarza w Aleksandrowie ( w skrócie: KSPBCwA).
- i … długo, długo nic
A dziś, gdyby wszystko zaczynać od początku pojawiłaby się jeszcze Radna dz. Wawer. p. B. Fajkowska, która chcąc nie chcąc musiałaby zająć stanowisko w tej sprawie.
Owszem było spore grono, którym cmentarz w tym miejscu również przeszkadzał, ale do nich wrócimy później. Byli grupą niezorganizowaną, więc nie stanowili żadnej siły nacisku. Czy nie próbowali się organizować?
Oto, co w 2004 roku napisał „M-cin”:
*
„…Nie należy utożsamiać liczby protestujących z liczbą osób mających ziemię w strefie sanitarnej cmentarza - tych pierwszych jest znacznie więcej, np. piszący te słowa i kilku jego sąsiadów, którzy zwrócili się do dzielnicy z wnioskiem o uznanie za stronę i drugi miesiąc czekają na odpowiedź. Pani naczelnik nie chce z nami rozmawiać, planów nam się nie udostępnia, bo nie jesteśmy stroną (?)
I uściślę - my mamy tu domy, w których chcemy mieszkać, nie ziemię na sprzedaż, więc spadek wartości gruntów nas nie przeraża…”
* *
Co można powiedzieć o Radzie osiedla? Wydaje się, że jej stanowisko zmieniało się w zależności od wpływu, jaki na nią miał Komitet Społeczny …. Jednak na końcu Rada niczym Piłat umyła ręce, mówiąc: „przyjęliśmy do wiadomości”. Ten sam manewr został powtórzony jeszcze raz, kiedy to Rada sformułowała stanowisko tak, aby Wawer mógł spokojnie zamknąć temat odwodnienia os. Polany. Chociaż trzeba stwierdzić, że temat cmentarza wracał na posiedzenia rady obecnej kadencji nie raz i nie dwa. Ostatni raz, dokładnie w rocznicę stanu wojennego przedstawiciele mieszkańców Aleksandrowa usłyszeli, że wolą ks. Biskupa ( wówczas S.L. Głódzia) jest, aby budowa rozpoczęła się tak szybko, jak to jest możliwe. Jednak, aby napisać do ks. Biskupa, to tu już odwagi zabrakło.
Pismo miało nie tyle odwieźć duszpasterza diecezji od decyzji budowy, ( bo Rada przyjęła do wiadomości), ile wskazać, co należy zrobić, aby budowa... mogła w końcu ruszyć.
*
Inaczej rzecz się ma z KSPBC w A, popularnie nazywanym „grupą 6-ciu”. Ocena działalności przez obserwatorów konfliktu nie była jednoznaczna. Przytoczmy na początek dwie wypowiedzi z forum GW:
*
Czarownica 11
Ot i dlaczego w tym kraju tak źle się dzieje - bo wszyscy wszystko oprotestowują w źle rozumianym własnym interesie. Kompletnie brakuje postrzegania spraw z perspektywy społeczności. I w ten sposób kilka małych pasożytów niszczy prace i starania wielu topiąc społeczne pieniądze.
*
Rozsądny
…Czy właśnie tak ma wyglądać nasze społeczeństwo. Przecież od 14 lat żyjemy w państwie demokratycznym gdzie szanuję się prawa mniejszości, z zachowaniem władzy większości. Ta władza większości nie może przerodzić się w dyktaturę, bo
wtedy wrócimy do starych dobrych czasów. Jak w każdej sprawie obie strony mają swoje racje. Zawsze można jednak doprowadzić do kompromisu, ale nie za cenę dobra jednostki!!! Zastanówmy się czy przypadkiem Ci, którzy są przeciwko rozbudowie cmentarza, kierując się "swoim przebrzydłym, wynikającym z ich zachłanności interesem" nie mają racji. Przecież każdy z nas ma prawo do wyrażania swojego zdania, obrony własnego interesu i swojej własności. Chyba każdy ze zdrowo myślących ludzi, gdyby znalazł się w podobnej sytuacji, przyjąłby taką postawę!! Granicą naszej wolności (także praw całej lokalnej
społeczności) jest wolność i prawa każdej jednostki, która należy do społeczeństwa...
Zastanówcie się
* *
Po zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że gdyby grupa 6-ciu nie protestowała, to oznaczałoby, że nie ma ani „cojones”, ani instynktu samozachowawczego. Historia zna inne przypadki – jak dom p. Gmurków na Powstańców Śląskich, czy 160 mln zł. za działkę pod Wrocławiem, o której zapomnieli drogowcy przy wytyczaniu autostrady.
***
A przecież cały czas istnieje owa niezrzeszona grupa, która chciałby móc odpowiedzieć na pytanie, ( które zadano wcześniej mieszkańcom Miedzeszyna), z czym ci się kojarzy Aleksandrów?
- Ze wszystkim, ale nie z cmentarzami. Oto kilka wypowiedzi:
*
M-cin
Nie jest to takie proste. Mam dom ok. 200 m od planowanego cmentarza. I co?
Wybudujesz mi wodociąg? Wydzielenie 5000 metrów to zasłona dymna. Reszta gruntów parafii za 2 lata dołączy do cmentarza, bo się znowu miejsce wyczerpie. Wszystkie lokalizacje alternatywne - dalej za Aleksandrowem - zostały odrzucone, bo parafia _nie_ma_ co zrobić z tą działką - zalesioną, na terenie Parku Krajobrazowego.
_ _
A co do tych 6 osób - to są osoby, które mają grunty w strefie sanitarnej. Osób protestujących (np. my złożyliśmy w dzielnicy wnioski o uznanie nas za strony - drugi miesiąc czekamy na odpowiedź) jest znacznie więcej.
*
opinia
Uważam, ze w Falenicy są wspaniale tereny na cmentarz na przeciwko kościoła.
Ciekawe, czy tamci mieszkańcy by takiego projektu nie oprotestowali? Na podstawie tego, co się dzieje, twierdze, ze przyjęliby ten pomysł z radością!
No, najwyżej kilku osobom by trochę "potaniały działki". Ale w Falenicy każdy kieruje się dobrem ogółu, nieprawdaż? Może z inicjatywy obywatelskiej podpowiemy biednemu Proboszczowi te nowa lokalizacje? W końcu następne 150tys ( dziennikarka GW podliczyła straty na tą kwotę – przyp. f_a) parafianie na pewno złożą na tacę...
*
monique
Polska to dziwny kraj: tylko sześć osób wystarczy, żeby taka inwestycja nie powstała? Ludzie, zastanówcie się? Ja, jako jedna z tych "sześciu wyklętych" przecież nie stoję codziennie przypięta kajdankami do muru (a właściwie
resztek) cmentarnego i nie krzyczę "cmentarzowi nie". Oczywiste powinno być, że skoro tylko 6 osób może sprzeciwiać się cmentarzowi, ma do tego jakieś podstawy
prawne. Ale nie, według parafialnej gazetki "to zła wola mieszkańców" jest przyczyna tego całego sporu...( Sprawy miały pójść aż tak źle, że nazwiska opornych spaść miały „z ambony” – przyp. f_a).
***
I znów po raz kolejny nie udało się odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę nie chciał nowego cmentarza. Może następnym razem, gdy wskażemy szkolne błędy jednej i drugiej strony. Brnąc dalej w tę historię jedno już wiemy na pewno – ten konflikt nie musiał się tak skończyć.
*
Uważnym czytelnikom polecamy odszukanie w tym odcinku słów drogowskazów: manipulacja, prywata, dobro publiczne. Nie zawsze padają wprost, ale to nie znaczy, że ich tu nie ma:).
**
Zdjęcie: ulica N. Bonaparte ( od strony ul. Podkowy), przy której ma być budowany cmentarz.
Zdjęcie pochodzi z 2007 roku – dziś po prawej stronie powstaje „kolonia” domów. Prawdopodobnie najbliższych sąsiadów nowej nekropolii.
Odpowiedzi
Nekropolie nie są z gumy
Do takiego wniosku dochodzi w dzisiejszej GW skarbnik ochockiej PO, świeżo mianowany na stanowisko dyrektora ds. techniczno-eksploatacyjnych. Jego zdaniem jest potrzeba budowy nowej nekropolii na osi wschód – zachód. Pochówków jest coraz więcej – cm. Południowy za kilka lat się wyczerpie.
Dlaczego o tym?
Bo 5 ha za chwilę okaże się za małe. Więc może zadać sobie trudu i poszukać już nie jako parafia, dzielnica, ale miasto działki 20 – 40 ha?
Pozdro:-)
Siła Falenicy, słabość Aleksandrowa
To dobry moment, aby narazić się …mieszkańcom Falenicy, ( ale tu będą same pochwały) i p. Halinie, ( kto czytał mój post „ Aleksandrów to nie jest parafia dla młodych ludzi”, ten wie, o co chodzi). Ta rywalizacja pomiędzy wschodnią i zachodnią Falenicą wcale mnie nie dziwi. Szansę na szybszy rozwój Falenica zachodnia straciła wraz z przenosinami Urzędu do Międzylesia. Urząd położony na końcu gminy/dzielnicy – wszyscy wiedzieli, że to grubymi nićmi szyte. Kolejnym ciosem, jak czytam w książce p. Basi ( przepraszam za poufałość: -)) byłaby budowa muszli koncertowej, która jak się później okazało miała być czymś więcej, więcej na tyle, że „Zachodni” obawiali się, że utracą bądź nastąpi marginalizacja KK Falenica.
Co więc stanowi o sile „ Wschodnich”? Odpowiedź brzmi – PARAFIA.
f_a nie rozwinął tego wątku w części 3 swojej opowieści, zapewne świadomie:-).Jednak w ostatnim TP jest wywiad ze specjalistą od funkcjonowania tych podstawowych jednostek kościoła katolickiego. Jego zdaniem parafia nie powinna przejmować funkcji przynależnych samorządom, czy stowarzyszeniom, również mnogość ruchów działających w parafiach ma sprawiać, że żyją one bardziej swoim życiem niż życiem wspólnoty ogółu wierzących. Nie do końca się z tym zgodzę, ale jedno wiem na pewno – wiele inicjatyw społecznych nie powstałoby, gdyby nie wsparcie parafii. Czy scena letnia cieszyłaby się taką frekwencją, gdyby koncerty nie były organizowane po ostatniej niedzielnej Mszy św.? Czy ludzie mogliby się zwoływać i organizować, gdyby nie mieli możliwości skorzystać z „ambony”, w trakcie ogłoszeń parafialnych?
Czy mieliby w końcu gdzie się spotykać, gdyby nie przychylność ks. Proboszcza?
#
Inaczej ma się rzecz z parafią w Aleksandrowie. I chyba doskonale zdawał sobie sprawę z tego poprzedni ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej. Migracja, która miała miejsce za poprzedniego proboszcza, teraz jeszcze bardziej się nasiliła.
Dziś można to powiedzieć – decyzja bp. Sławoja Leszka była błędna. I żeby było jasne, nie mam tu pretensji do obecnego ks. Proboszcza aleksandrowskiej parafii. W kościele nie ma demokracji – jest posłuszeństwo. Jednak, czym innym jest jakby starzenie się proboszcza z parafianami, a czym innym przesadzanie starych drzew. W tej sytuacji wyjście było tylko jedno – migracja do parafii w Falenicy. Ale nie róbmy z tego dramatu – 75% katolików w dużych miastach, jeśli chodzi do kościoła,chodzi bynajmniej nie do tego położonego najbliżej ich mieszkania, czy domu.
Zmiana, jakiej mogliśmy się spodziewać to przysłanie młodego rzutkiego organizatora, który miałby zbudować tę parafię od podstaw. Coraz wiecej w Aleksandrowie osiada ludzi majetnych i inteligentnych, na stanowiskach. Dla ich zatrzymania "ofertę" należy wzmacniać. Niestety „głośna taca” ( pieniądze są ważne), oddalenie, warunki społeczne sprawiały, że dla wielu księży Aleksandrów
Może być miejscem zesłania. Odchodzący ks. Eugeniusz w pożegnalnym słowie powiedział, jeżeli nawet nie pomagałem, to starałem się nie przeszkadzać. I może chodziło o to, aby Aleksandrów pozostał nadal bierny i niezorganizowany – wtedy łatwiej wstawić jest nowy cmentarz w środek osiedla?
#
Pozdrawiam serdecznie:-)
j.
Kilka uwag do powyższego: -
Kilka uwag do powyższego:
- w większej części Aleksandrowa, woda ze studni jest fatalna. Woda z płytszych studni jest silnie zażelaziona, z głębszych zawiera mangan i siarkowodór. Być może akurat w okolicy planowanego cmentarza jest wyjątkowe miejsce gdzie woda jest doskonała i jego zbudowanie spowoduje dramatyczne pogorszenie jej jakości. Zresztą teraz już jest wodociąg...
- działka na cmentarz pochodzi z wymiany. Parafia w Falenicy oddała Lasom Państwowym jedną działkę, a w zamian uzyskała tą naprzeciw cmentarza.
- Na budowie cmentarza najbardziej zależało mieszkańcom Falenicy. To oni chodzili i naciskali na kolejnych proboszczów żeby ten temat ruszyć. Rozmawiałem z dwoma proboszczami którzy mieli tego pecha, że dali się podpuścić i chcąc zrobić coś dobrego dla parafian, zostali w niewybredny sposób "wdeptani w asfalt" przez znane z "miłości" do Katolików media, takie jak Polsat czy Wyborcza. Polsat wyprodukował pełen kłamstw paszkwil na jednego z poprzednich proboszczów - wiem że wiele ludzi pisało wtedy listy protestacyjne, które oczywiście żadnego skutku nie przyniosły. Myślę że w ten sposób proboszczowie zostali skutecznie odstraszeni od zainteresowania rozbudową cmentarza i nie sądzę żeby obecny czy jakiś przyszły proboszcz pałał nadmiernym entuzjazmem do angażowania się w te działania.
Drugie dno?
Jak dotąd mamy informacje o działce, że została:
a) kupiona od Lasów Państwowych
b) przejęta
c) zamieniona na inną
Ta trzecia opcja jest …najgorsza:(. To byłby dowód na to, że Aleksandrów został „uwikłany”. Lokalizacja na tamtej działce albo była nie możliwa ze względów środowiskowych, albo zbyt kosztowna – potrzebna droga, autobus, prąd, kaplica itp. Itd.
*
Dzięki i cały czas liczymy, że odezwą się jedni i drudzy, którzy brali aktywny udział w tej batalii na przestrzeni lat.
Do sprawy wodociągu odniosę się wkrótce:).
*
pozdr
f_a
Działka która została
Działka która została oddana, była gdzieś w okolicy Celestynowa.
Wielka Falenica:-)
Z tego wniosek, że Falenica sięgała aż do Celestynowa:-).
Ale z dwojga złego będąc na miejscu Nadlesnictwa Celestynów też bym się chetnie zamieniła.
Pozdro:-)
PS. Łatwiej mi się mądrzyć, bo jeszcze nie przesiąkłam duchem Falenicy.
no wlasnie
nadlesnictwo celestynow siega az do radosci - tak wiec falenica im po drodze :)