Pokolenie JP 2 – Drogowskazy

Później był a pierwsza pielgrzymka i chleba łamanie pod kościołem Wizytek. Wtedy to pojawiło się pierwsze pokolenie JP2.
W 1983 roku, podczas kolejnej wizyty papieża Polaka ci młodzi ludzie z przed kościoła Wizytek byli już na pierwszym roku studiów i na Jasnej Górze usłyszeli słowa drogowskazy.
*
Jest wieczór 18 czerwca 1983roku. Stoję wśród tłumu młodzieży zgromadzonej pod wałami u stóp Matki Bożej w Częstochowie. Jestem świeżo po maturze, wchodzę w dorosłe życie. To, co Ojciec Święty mi wtedy powiedział zapamiętałam na całe życie. To był program na życie -"program miłości". Papież rozwinął słowa apelu Jasnogórskiego: "jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam". Mówił: "miłować-to znaczy być przy Osobie, którą się miłuje.(jestem przy Tobie). Miłować-to znaczy dalej: pamiętać. Chodzić niejako z obrazem umiłowanej osoby w oczach i w sercu, to znaczy zarazem: rozważać tę miłość, jaką jestem miłowany". Najbardziej Ojciec Św .rozważył znaczenie słowa: czuwam: "czuwam tzn., że staram się być człowiekiem sumienia, nazywam po imieniu dobro i zło". Dalej mówił: "musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. "Czuwam - tzn.dalej: dostrzegam drugiego. Czuwam-tzn.także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska". Powiedz mi, jaka jest twoja miłość a powiem Ci, kim jesteś".

***
W roku 1987 pierwsza generacja JP2 jest już ukształtowana, większość młodych na ostatnim roku studiów. Jakaś ich część przeszła formację dzieła dziś bł. ks. Franciszka Blachnickiego, tak wspieraną przez kardynała Wojtyłę, a potem Jana Pawła II.
Jedni myślą o emigracji, drudzy zastanawiaja się, co robić dalej, jak żyć. W Gdańsku słyszą te słowa:
*
„Przyszłość Polski zależy od was i musi od was zależeć. To jest nasza Ojczyzna — to jest nasze „być” i nasze „mieć”. I nic nie może pozbawić nas prawa, ażeby przyszłość tego naszego „być” i „mieć” zależała od nas. Każde pokolenie Polaków, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich dwustu lat, ale i wcześniej, przez całe tysiąclecie, stawało przed tym samym problemem, można go nazwać problemem pracy nad sobą, i — trzeba powiedzieć, — jeżeli nie wszyscy, to w każdym razie bardzo wielu nie uciekało od odpowiedzi na wyzwanie swoich czasów”
*
I dalej:
*
„Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”.
Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych…”