Przychodzi taki moment, kiedy człowiek pogrąża się w złu, traci głowę i bez opamiętania, nie przebierając w środkach, niszczy każdego, kto stanie na jego drodze. To nie dzieje się nagle, z chwili na chwilę. Zło zaczyna się od małych ustępstw, które zacierają wrażliwość na dobro i stopniowo zagłuszają wszelkie wyrzuty sumienia. Kiedy czytamy, iż właściciel winnicy „w końcu" posiał do nieuczciwych dzierżawców swego syna, wyczuwamy, że jest to jakaś ostateczność. Można by nawet powiedzieć: test na stopień deprawacji.
^^^
Nie ulegajmy zbyt łatwo przekonaniu, że zło bierze się znikąd. Ono się rozwija, stopniowo ogarnia i niszczy człowieka. Żeby je zwalczyć, trzeba zaczynać od najdrobniejszych jego przejawów. Trzeba być bezkompromisowym w zmaganiu o dobro.
^^^
ks. Dariusz Madejczyk z homilii na najbliższą niedzielę