Z dziennika początkującego samorządowca ( cz. 1)

To pierwszy eksperyment w skali Warszawy.
Czy na przykładzie historii fikcyjnego bohatera, w którym średnie pokolenie forumowiczów będzie mogło odnaleźć elementy ze swojego życiorysu można zachęcić „masy” do większej aktywności społecznej i obywatelskiej?
***
Autorka książki „Falenica” p. Barbara Wizimirska ubolewa nad frekwencją mieszkańców Falenicy w ostatnich wyborach samorządowych. Rzeczywiście niecałe 5% do najniższego szczebla samorządu nie rzuca na kolana, ale widać światełko w tunelu.
- Liczba osób ubiegających się o mandat „non-profit” była najwyższa w Wawrze. A to znak, że część z nas uwierzyła, że można mieć na coś wpływ lub dała sygnał działaczom, że może już pora, aby zejść ze sceny.
***
Dziennik Ryszarda Schabowskiego przenosi nas w drugą połowę 2009 roku…
***
25 października 2009, niedziela.
***
Sytuacja nie wygląda dobrze. Recesja puka do drzwi, coraz częściej słychać: „przykro nam, ale musimy się rozstać”.
A na głowie rodzina i kredyt hipoteczny. Co więc robić, gdy ma się 50 lat, poprzednie recesje jakoś człowiek przetrzymał, ale teraz jestem już za stary na pracę i za młody na emeryturę.
Pytanie brzmi:, jaki pomysł na życie mam ja - Ryszard Schabowski? Długo się nad tym zastanawiałem i jedyne, co mi przychodzi do głowy, to podjęcie próby zdobycia mandatu radnego dzielnicy.
Na kartce zapisałem plusy i minusy:
Najpierw plusy:
1. Robota spokojna i pewna, przez co najmniej 4 lata;
2. Kwalifikacje – doświadczenie życiowe i łatwość wysławiania się;
3. Szansa na odbicie w górę ( rada miasta, Sejm);
4. Uznanie społeczne.
Teraz minusy:
1. Niewielkie pieniądze, ( ale można dorobić, np. na parkingu)
2. Kapitał początkowy – trzeba opłacić miejsce na liście ( bez gwarancji) i wydrukować ulotki, plakaty a potem rozrzucić
3. Zawiść ludzka
Ale to dopiero w „finale”, a od czego powinienem zacząć?
Bo, czy człowiek "z ulicy" ma szansę? W radzie też obowiązuje zasada „ władzy raz zdobytej…”
Czy nasz bohater właściwie ocenił sytuację i powinien spróbować pokonać rywali do mandatu, w nadchodzących wyborach?
***
Zdjęcie pochodzi z Informatora Wawra/ Wybory, marzec'2007/

Odpowiedzi

Trzymam kciuki, ale...

Nie widzę większych szans.
W czasie ostatnich wyborów mieliśmy w Aleksandrowie taką ulicę "wyborczą" - trzech lub nawet czterech kandydatów i wszyscy z jednej opcji politycznej.
Efekt - nie wszedł nikt, a byli wśród nich "zasłużeni" dla osiedla.
Rysio musi mieć zaplecze, program i poparcie ludzi, bez tego będzie klapa.
Kto ma inne propozycje?
J.

kadencja

czy ktoś coś wie o przedwczesnych wyborach?

Nie ma obaw

Nikt nie planuje skrócenia obecnej kadencji:).
Historia została przeniesiona o rok do przodu, tak aby pokazać, że tym razem Polak nie robi wszystkiego na ostatnią chwilę.
Istotne jest, aby odpowiedzieć w tym momencie na pytanie naszego bohatera.
Czy jest ktoś kto wierzy, że plan Ryszarda S. ma szanse powodzenia, czy też może stoi on na straconej pozycji już na wstępie. Liczymy na głosy obecnych radnych różnych opcji.
Pozdr
f_a

ok

Szkoda, że nikogo nie dziwi motywacja Pana R startowania w wyborach. Zwracam uwagę na to że robota wcale nie taka pewna (syndrom radnego Ciesiołkiewicza z poprzedniej kadencji), ale chłop ma kwalifikacje chociaż brakuje doświadczenia. To może wpłynąć na szacowanie kosztów. Kandydat jest świadom swoich kwalifikacji więc przez ten rok musi popracować nad wizerunkiem.
Może jakaś blokada, przyda się zdjęcie z burmistrzem lub przy nowej latarni, drzewku lub huśtawce na nowym placu zabaw. Na pewno przyda się znajomość ordynacji wyborczej – bez kosztów będzie miał 1 miejsce na liści gdy założy swoją listę - ale ordynacja może się zmienić.

Rychu dziękuje

Rychu ( dla przyjaciół), poważnie zastanawia się nad startem.
Dziękuje za dotychczasowe uwagi i czeka na następne propozycje.
Nowa lista wyborcza – to byłby dobry pomysł.
Zupełnie nie wie, jak ją stworzyć i nie ma pomysłu na nazwę…
Nasz bohater prosi o pomoc.
Póki, co będzie zgłębiał statut dzielnicy…, ale o tym w odc.2

f_a

do Rycha

jak już Rycho będzie miał swój komitet i listę (wniosek do Komisji Wyborczej) to niech pomyśli i namówi sąsiada do założenia drugiej listy i niech się zblokują. Będą mieli w sumie więcej głosów. Warunek powodzenia jest taki aby ta druga nie była za silna.

Zaczyna się robić interesująco

Pytanie na teraz powinno chyba brzmieć
- Co się bardziej opłaca, startować na odległym miejscu,
czy z pierwszego, z nowej listy?
A może ludzie to kupią, tak jak kiedyś kupili Stana Tymińskiego?
Zobaczymy, jak się akcja rozwinie.