Kiedy byłem na kontrakcie w Iraku, z dala od rodziny i znajomych, to brała mnie taka tęsknota, ze aż bolało.
Wtedy wpadła mi w ręce Biblia. Co się robi na kontrakcie?, Co dziś się robi w Dublinie,czy Londynie po robocie?
Pije się. Wówczas też się piło, ale można było również czytać. I ja zacząłem czytać Pismo Święte – od początku
( dziś nikt tak nie zaleca).
Nie skończyłem, ale zgadzam się z sp. prof. A. Świderkówną, która tak mówiła o Hiobie:
„Musimy po prostu pogodzić się z tym, że może przyjść coś, czego nie zrozumiemy, że może nas spotkać coś, czego nie będziemy potrafili pojąć, albo, że będziemy zmuszeni do zrobienia czegoś, co jest dla nas bardzo trudne, i nie będziemy rozumieć, dlaczego to właśnie na nas spada. Że nadejdzie cierpienie, którego nie będziemy mogli wytłumaczyć. (...) Cierpiąc, możemy zrobić tylko jedno – spotkać się z Bogiem, tak jak Hiob, prosić Boga o spotkanie”.
Wszędzie, gdzie pojadę znajduję w pokoju hotelowym Biblię – I wiem,że lepiej czytać niż pić.