O spotykaniu się, czyli o naszym piekiełku...

Komunikat ze spotkania w dniu wczorajszym w sprawie budowy zbiornika retencyjnego przekazany przez Jarka można potraktować, jako bolesną prawdę, ale też można podejść do tego wydarzenia z większą ekspresją.

***
Na początek o frekwencji i VIP-ach.

Dało się słyszeć głosy zawodu, ze liczba uczestników zadaje kłam poglądowi, że budowa przy ul. Polany ma charakter ogólnospołeczny. Lista obecności zamknęła się 30-stoma nazwiskami. Kronikarze na pewno odnotowali obecność: Naczelnik Wydz. Ochrony Środowiska p. E. Skrzypczak, burmistrza odpowiadającego za środowisko – p. M. Kocińskiego, co najmniej trzech Radnych dz. Wawer, w tym Przewodniczącego Komisji Ładu … ( nazwa zbyt długa), którego obecność miała dla spotkania istotne znaczenie. Autorów projektu reprezentował p. A. Zakrzewski, który już od pierwszych minut był obiektem westchnień „ taki młody i przystojny”.
Jednak inni byli tak licznym gremium mile zaskoczeni, bo przecież urlopy i godzina „ emerytów i niepracujących”, jak stwierdziła jedna z obecnych kobiet.

***
„Ludzie ratujcie nas! Ratujcie Napoleona!”

Ktoś zdziwiony zapyta, czy chodzi o upadek cesarza? Oczywiście, że nie i chociaż spotkanie miało ściśle określony temat, to jednak stało się polem do nagłośnienia zalewania innych obszarów naszego osiedla. Chwilami dyskusja szła w tak niepokojącym kierunku, że prowadzący spotkanie wice-przewodniczący p. B. Szostak z trudem panował nad sytuacją.
To ani chybi sygnał, że lokalna społeczność uważa, że nie mając nic do zaoferowania pozostałym, z trudem przychodzi jej pochylenie się nad problemem Polany. Na nic się zdały publikacje w „Naszym Aleksandrowie” o innych wariantach odwodnienia odrzuconych bądź to przez władze, bądź to przez przedstawicieli aleksandrowskiej społeczności.
Społeczność jest przekonana, że tylko ktoś umocowany wysoko był w stanie doprowadzić sprawę tak daleko, że zaowocowało to opracowaniem projektu odwodnienia.

***
Któż nam to uczynił?

Czy może jeden z Radnych m.st. Warszawy, który sprowadził się na osiedle Polany?. Czy to może p. Przewodnicząca ROA, pod której osobą został skierowany sprzeciw?
W tym miejscu padały cytaty z pism wysłanych i otrzymanych i co się okazało? Winnymi wydatkowania publicznych pieniędzy na realizację projektu są władze Wawra, które zmusiła Rada Dzielnicy, tą zaś zmusiła do działania uchwała Komisji Ładu…, o której Przewodniczącym wyżej wspominaliśmy.
Owa komisja została zaproszona na wizję lokalną w zapomnianym przez Wawer osiedlu, a było to w kwietniu roku ubiegłego. Tak oto sprawdziła się jeszcze raz zasada, ale odczytana wspak: porażka ( tak wielu z nas uważa) ma wielu ojców, ojca sukcesu znaleźć nie można, – bo sukces również zaginął.

***
„ Skąd w Pani tyle jadu?”

Nie zdradzamy, kto i kogo zapytał, bo zdajemy sobie sprawę, że to pytanie padło ( jak wiele innych również) w stanie dużego emocjonalnego wzburzenia. Uczestnicy spotkania byli pytani o personalia, miejsce zamieszkania, dorobek społeczny itp.
To ważne! Po spotkaniu wszyscy wiedzieli, kto i z kim spotyka się w Urzędzie, kto jest czyim synem, kto jak długo mieszka w Aleksandrowie. Czas mijał wartko, obecni wspominali, czasy minione i dziwili się, że woda pojawia się tam, gdzie dotąd jej nie było. To był czas wzajemnego poznawania się i wspólnej integracji. Czy można mówić, że był to czas zmarnowany?
Absolutnie nie – przecież w stanowisku na temat problemu odwodnienia p. B. Fajkowskiej czytamy, że mało prawdopodobne, aby doszło tu do jakiś ustaleń, co również potwierdził komunikacie Jarek. tak naprawdę chodziło o pooznanie "starych" z "nowymi".

***
Alternatywne projekty…

3 lipca miał być czasem również prezentacji alternatywnego rozwiązania problemu zlewni Polany. Rozwiązania, gdzie zbiornik retencyjny się nie pojawia. Projekt przygotowany przez p. B. Szostaka został poddany surowej ocenie „młodego i przystojnego”. Werdykt wydany po prezentacji brzmiał: „ być może udałoby się to 15 lat temu, jednak dziś ten teren wygląda zupełnie inaczej, niż to pokazują mapy z tamtego okresu”. To nie mogło spotkać się z aplauzem przeciwników zajęcia działek pod budowę zbiornika. Pan Zakrzewski jeszcze raz podkreślił, że rozpatrywano różne warianty i wybrano ten najbardziej optymalny, mając na uwadze cenę gruntów i ilość protestów, jaka pojawiłaby się przy rozwiązaniu budowy odwodnienia z wykorzystaniem Morskiego Oka.
Aby ratować sytuację, Przewodnicząca Rady zgłosiła inny projekt oparty o budowę mniejszego zbiornika i bardziej rozwinięty system rowów. To rozwiązanie spotkało się z obietnicą rozważenia przez Zespół projektowy, ale w gruncie rzeczy nie zadawalało przeciwników budowy jakiego kolwiek zbiornika i rowów.
Umknął ich uwadze również argument, że zbiornik o pow. 2000 m kw. odwodni inne działki pod zabudowę, a więc wartość tego terenu wzrośnie.

***
A o co tak naprawdę chodzi?

Zainteresowani odwodnieniem zadali to pytanie wprost. Wówczas okazało się, że dzielimy się na starych i nowych, gdzie starymi są ci z nas, co mieszkają tu od 60, 90 lat. Pojawiła się obawa, że kompleksowe odwodnienie zacznie się i skończy na os. Polany. A reszta zostanie z problemem i bez ziemi komunalnej. Ktoś zrozpaczony rzucił wprost ideę...sprzedaży działek i wykonania za uzyskane środki kanalizacji ogólnospławnej. W ciągu kilku tygodni wartość i powierzchnia działek wzrosły odpowiednio do 6000 m kw. i 600 zł / m kw. W tym miejscu, padł jednak głos rozsądku, że nikt za takie pieniądze nie kupi bagna, a więc potrzebne jest odwodnienie.
Orędownicy szybkiego odwodnienia apelowali o zasypanie przepaści pokoleniowej i wskazali, że przez ostatnie 15 lat społeczność nie zorganizowała na tych działkach ani razu choćby sianokosów.

***
A co na to władza?

Przedstawiciele władz Wawra starali się nie angażować zbyt mocno. Chwilami wydawało się, że na ich twarzach gościł uśmiech politowania.
Bądźmy wobec siebie szczerzy – formułując zarzut, wyrażając swoją opinię powinnyśmy być do tego przygotowani. Momentami można było odnieść wrażenie, że krzyk ma zastąpić siłę argumentu, co może być źródłem pytania: a czy to warto coś dla tych z Aleksandrowa robić?
Ale też zadając konkretne pytanie można było uzyskać konkretną odpowiedź.
I tak:
- Na pytanie, o co tak naprawdę chodzi w pozwoleniu wodno-prawnym, które obowiązuje do roku 2017, odpowiedzi udzieliła p. E. Skrzypczak, która stwierdziła, że pozwolenia tego typu wydawane są z automatu na 10 lat i po tym okresie są przedłużane, po wcześniejszym sprawdzeniu stosunków wodnych, dla których pozwolenie zostało wydane.
- Na pytanie, czy prawdą jest, że Urząd już wycofał się z poparcia dla tego projektu ze względu na ww. rok, odpowiedział burmistrz M. Kociński, że trudno tu mówić o wycofaniu się, bo Urząd nie powiedział jeszcze tak temu projektowi, a jak widać rok 2017 wcale nie dyskwalifikuje tej inwestycji.

***
To ważne!

Padła też deklaracja – z dniem 15 lipca 2008 to dzielnica będzie decydować o wydawaniu warunków pod budowę, skończyć się mają inwestycje budowlane na bagnach, obiekty usługowe typu sklep Biedronki w Międzylesiu, o których Wawer miał się dowiedzieć ostatni. Dotąd o wszystkim decydować miało miasto Warszawa, od 15 lipca ta odpowiedzialność spoadnie na Dzielnicę.

***
O co nikt nie poprosił?

Nikt nie poprosił przedstawicieli Wawra, aby przygotowali odpowiedź, czy w tym miejscu może stanąć szkoła, przedszkole, czy tylko obiekt handlowy lub budownictwo TBS?

Nie można też podważyć argumentu, ze jeżeli teraz oddamy działki to, nie będziemy mieli nic na zamianę, gdy potrzeba będzie zbudować szkołę na terenach prywatnych.

Można odnieść wrażenie, że cała determinacja i energia zalewanych z ul. Polany, życzeniem pozostałych,
ma być skierowana, aby zmusić Wawer wraz z MPWiK do budowy kanalizacji ogólnospławnej. W tej sprawie również nie ma jasnej deklaracji stosownych instancji.

Przesłanie „starych” do „nowych” jest jasne – wytrzymajcie jeszcze, ubezpieczajcie majątek i „załatwcie” kompleksowe odwodnienie.

Czy tu będzie szkoła, czy tu będzie zbiornik? A może będzie to będzie rezerwa. Znów czas pokaże:)

Odpowiedzi

I jeszcze małe co nie co...

Spotkanie, jak widzę było owocne - wszyscy wyszli w przeświadczeniu, że tylko oni mają rację.

Martwi mnie przygotowanie władzy, wyglądało to tak, jakby budowa zbiornika działa się gdzieś obok i to nie Wawer nadał sprawie biegu.

I przejdźmy to pytań?

1. Czy łatwo przyszło Dzielnicy zamienić 5000 ( 6000) m kw ( istotna różnica:-)) w staw z mętną wodą?

2. Które obszary i które ulice w Wawrze mają kanalizację
ogólnospławną?

3. Dlaczego MPWiK zrobi dla nas wyjątek?

Chyba wszyscy mamy świadomość,że żadna odbudowa systemu melioracyjnego nie wchodzi w grę ( kto wątpi, niech przeczyta co wcześniej napisałem). Mało tego - po cichu i po ciemku będą znikać resztki rowów, co sprawi, że woda pojawi się w zupełnie innych miejscach. Wycinanie lasu dopełni dzieła.

A co z Napoleonem?
Tu trzeba zapytać Wawer, na co wyda 5 mln. na Technicznej?
Jeżeli potraktuje Techniczną poważnie, to wzdłuż tej ulicy powstać mogłaby infrastruktura ze studzienkami. Warunek - trzeba mieć je do czego podłączyć.

I na koniec - Napoleona cierpi w wypadku nawałnic, Polany stoi pod wodą od listopada do maja. Jest tu chyba subtelna różnica?

Muszą zrobić

A muszą zrobić ten wyjątek - za te wszystkie obiecanki cacanki. Co my mamy z tej Warszawy? Dwa czerwoniaki.
Albo sprzedać te działki, albo trzymać na zamianę.
Pozdrawiam,

Janka