Pora (ale naprawdę po raz ostatni) na stały motyw. Był poruszany nie raz za sprawą jednorazowych i cyklicznych wystąpień takich jak : „Wielki tydzień”, czy też:„Niedzielna szkółka dla dorosłych” . Dziś chcę do niego wrócić z powodu „dewastujących danych” – jak badania dotyczące uczestnictwa w życiu Kościoła katolickiego młodych Polaków przeprowadzone przez CBOS skomentował prymas W. Polak. Bo jeśli ma być techno, to chcę zapytać – A dlaczego?...
**
Szukanie odpowiedzi na powyższe - „A dlaczego?” chciałbym jednak zacząć od przypomnienia sztafety pokoleń (odrobinę zmienionej) . Pokolenie najstarsze urodzone jeszcze przed wojną lub na jej progu to seniorzy. Bumersi ( od ang. boomers) to pokolenie urodzone w pierwszych latach po wojnie ( tak do 1955, potem pojawia się pokolenie Solidarności ( urodzeni między 1955-65), pokolenie X ( 1966 - 1981), pokolenie Y tzw. Milenialsi ( 1982 – 1995) i ostatnie pokolenie Z – to wszyscy urodzeni od 1996 roku określani również pokoleniem C ( z ang. connect – communicate – change), a jeszcze inaczej określani pokoleniem cyfrowych nomadów. I jeśli już wyniki badań religijności młodych Polaków zmieniają się w „dewastujące dane" to dzieje się tak za sprawą tych dwóch ostatnich wymienionych pokoleń tj. Y i Z – z akcentem na Z.
Jest to tym bardziej szokujące, bo Polska cały czas uchodzi na kraj katolicki, za kraj, w którym kościoły są wypełnione, chociaż już nie po brzegi. Jest to tym bardziej szokujące ponieważ zarówno Milenialsi, jak post-Milenialsi byli i są objęci powszechną edukacją religijną , która podobnie jak wyższe wykształcenie objęła masowo dwa najmłodsze pokolenia. A może z jedną z przyczyn masowego odchodzenia młodych jest m.in. poziom ich wykształcenia?
„ W Europie Środkowej w ostatnich latach Kościół opuściły rekordowe zastępy wierzących. Trzeba sobie uświadomić, że większość z tych, którzy z Kościoła odchodzą, nie zostaje ateistami. Liczni opuszczają Kościół dlatego, że traktują wiarę poważniej, niż to wcześniej widzieli w kościołach.” – to fragment wstępu do: „ Czas pustych kościołów” ks. Tomasa Halika, który w jednym w ostatnich wywiadów powiedział również, że nie tyle dziwi go nieobecność w kościołach, ile dziwi obecność tych, którzy będąc świadkami obecnej kondycji Kościoła nadal w nim pozostają?
– Ten czeski Tischner ma na to tylko jedną odpowiedź – jeżeli część z nas – w dużej mierze z pokolenia Solidarności i pokolenia X jest nadal obecna na spotkaniach liturgicznych to dlatego, że wiarę musimy czerpać skądinąd.
- Osobiście nie znam kościoła na tyle otwartego w RP, abym z ambony usłyszał, że wśród poleconych tygodników i pism katolickich byłby wymieniany „Tygodnik Powszechny”, który jednak – to warte podkreślenia - pielęgnuje w wielu nienarzucających się Panu Bogu i stroniących od kościołów ten gen (lub pierwiastek) Absolutu.
*
W tym samym wstępie (a samą książkę rekomenduję na okres Wielkiego Postu i czas po – jest to zbiór kazań nagrywanych w czasie powszechnego lockdownu, który w Polsce, podobnie jak w Czechach miał miejsce wiosną 2020) czytamy:
„W krajach postkomunistycznych populiści chętnie nadużywają retoryki i symboli chrześcijańskich i starają się na różne sposoby korumpować i wykorzystywać hierarchię Kościoła katolickiego. Krótkowzroczni przedstawiciele Kościoła, którzy zawierają z populistami rozmaite sojusze, tragicznie szkodzą Kościołowi: w rezultacie odwracają się od niego ludzie młodzi i wykształceni, którzy są przyszłością tych społeczeństw.”
- Nie wiem jeszcze jak długo, będzie mnie prześladował obraz przymierza ołtarza z tronem z pieśnią: „ Abba – ojcze” transmitowany z toruńskiego imperium ojca Tadeusza. Chyba nigdy nie zrozumiem tego wyłączania rozumu i odczytywania różnych aktów zawierzeń miast, fabryk i elektrowni, pracowników zakładów i instytucji – zarówno tych obecnych, byłych i przyszłych, tych „legionów…” i czerwonych płaszczy…
„Mamy w Kościele nadmiar kiczowatych prób komercyjnego przystosowania chrześcijaństwa do współczesnego „społeczeństwa zabawy” i są one tak samo jałowe jak uparte ignorowanie historycznych przemian i odtwarzanie życia kościelnego z czasów, które już dawno minęły. Próba imitowania ludowej pobożności z czasów społeczeństwa postmodernistycznego, pobożności, która już dawno straciła swój kulturowo-historyczny kontekst, albo urządzania barokowych uroczystości liturgicznych rodzi w najlepszym razie folklor ku uciesze turystów, częściej budzi zażenowanie.” - raz jeszcze ks. T. Halik z ww. wstępu.
To fakt, zażenowanie dotyka przynajmniej część z nas – jeszcze się bronimy, jeszcze nie pozwalamy się wypchnąć, jeszcze świadczymy o jednej wierze, ale też my z pokolenia Solidarności, my z pokolenia X zmieniający kilkukrotnie parafie (tzw. churching), robiliśmy to po to, aby przekazać pałeczkę w sztafecie wiary pokoleniom Y i Z …i dziś coraz bardziej rozumiemy decyzję młodych o ich odejściu…
*
Pandemia C-19, mimo całego zła i cierpienia, mogła być dla Kościoła parafialnego szansą i często zapewne nią była, ale w ogólnej masie struktury kościelne zwarły szyki z obawy przed „przewrotem”, jaki miałby się dokonać za sprawą Komunii św. na rękę i dlatego jedne parafie wydały „oświadczenia” – „U nas przyjmujemy tylko na rękę”, w innych pojawiły się na YT filmy instruktażowe – „Jak godnie przyjmować na rękę…”,a jeszcze w innych na porządku dziennym są zapowiedzi typu: „Jeśli ktoś z jakiś powodów musi koniecznie (z akcentem na „koniecznie”) przyjąć na rękę, proszę udać się …, bo u nas zwyczajowo przyjmujemy do ust”. To rozedrganie o przyjmowanie na rękę jest specyfiką Kościoła w Polsce i nie dotyczy zupełnie kościołów misyjnych – tak dla Onetu stwierdzili w wywiadzie organizatorzy tegorocznej Lednicy.
Tego zażenowania nie umniejsza fakt bycia widocznymi kilku biskupów, którzy jednak gdy chodzi o sprawy materialne potrafią być bardzo stanowczy, tak jak stanowczy potrafią być proboszczowie w kwestii tegorocznej kolędy…
I co się okazuje? Ano to, że w jednym z satelickich 40 tysięcznych ( oficjalnie, bo mówi się o 35 tys. zameldowanych w Warszawie) miast otaczających stolicę , tylko w jednej parafii jest pandemia, w pozostałych: „ Kolęda jest wyrazem przyjęcia Boga pod swój dach i otrzymania błogosławieństwa na Nowy Rok, czego wyrazem będzie podpisana imiennie i adresowo koperta, pozwalająca na odnotowanie w kartotece”.
– Zmiana jest jedna – kapłani nie wchodzą do domów i mieszkań – stoliki przygotowane do kolędy maja czekać przed domami i klatkami bloków”. Środki pozyskane mają być spożytkowane na grodzenie budynku parafialnego i zakup materiałów na dom …katechetyczny.
O katechezie za chwilę, pozostańmy jeszcze przy kolędzie. – Jeśli jest ona organizowana głównie po to, aby domownicy w swoim domu/mieszkaniu otrzymali błogosławieństwo, to dlaczego dużej liczbie wiernych Kk w Polsce kojarzy się ona głównie z pieniędzmi? Oczywiście trzeba stąpać mocno po ziemi, a to oznacza, że ze wszystkim związane są wydatki, ale dopóty hierarchia kościelna nie zgodzi się na transparentne finanse i włączenie kleru w system podatkowy dotykający większość śmiertelników (oczywiście są wyjątki: KRUS, sędziowie, służby mundurowe) to jednak odniesienie pieniędzy do kolędy pozostanie, a co istotne w większości krajów w Europie nie jest ( o ile w ogóle) ona już tak praktykowana.
Wracający z emigracji zwracają uwagę na co innego – bliskość duszpasterzy, którzy czekają na wiernych nim ci zdążą wyjść z kościoła i wtedy jest jak na amerykańskich filmach, gdzie pasterz zna swoje owce po imieniu.
Kolęda mogłaby trwać cały rok, stanowiąc panaceum na samotność księży, poza tym zawsze warto podkreślać – nie musicie dawać w ten sposób, możecie odpisać do 6 % na cele kultu w PIT.
Wyjazdy za granicę mogą poszerzać horyzonty, wizyty w "obcych" kościołach również...
Africa
*
Jeżeli zatem mowa jest o pozyskaniu środków na budowę domu katechetycznego, trzeba dodać, że przez ostatnie 30 lat, tego typu inwestycja nie była zbyt popularnym trendem w budownictwie sakralnym. A to może to oznaczać, że nauczanie religii/ katechizowanie młodych / dorosłych miałoby wrócić na „pradawne tory”. Ale w ten powrót wątpi dominikanin Maciej Biskup, który w jednym z wywiadów powiedział, że o ile powrót religii na sale katechetyczne był już trudny do przeforsowania, gdy Kościołowi (parafialnemu) dobrze się wiodło - to tym bardziej teraz, przy topniejących rzeszach wiernych i malejącej tacy, taki powrót może się okazać wręcz niemożliwy, bo jednak stały dochód z nauczycielskiej pensji, to pewny dochód - w odróżnieniu od pozostałych źródeł.
Pokolenie Milenialsów dzielnie chodziło na religię, podczas gdy pokolenie Z gremialnie się z niej wypisuje. Chciałbym wierzyć, że te medialne doniesienia są fake’ami , a nie prawdą…
– Jak chociażby to ostatnie o jednym z pytań testowych przedstawionych przez jedną z posłanek…
- Co jest wystąpieniem przeciwko 5 przykazaniu „Nie zabijaj”?
a) aborcja b) eutanazja c) antykoncepcja
(nie było ułatwienia, że w grę wchodzi wielokrotny wybór)
- 15 latek zaznaczył odpowiedź b) i w ten oto sposób popełnił błąd, bo zgodnie z intencją autora testu powinien zaznaczyć wszystkie trzy odpowiedzi.
Ja zgoła mam zupełnie inne pytanie – Czy teraz tak „wykłada” się religię?
Jeśli tak, to znów nie dziwi mnie to lawinowe wypisywanie z zajęć, które ma powstrzymać tylko obowiązek uczęszczania na religię ( lub etykę – jeśli będzie) i konieczną ocenę na świadectwie.
Wierzę, że dom katechetyczny potrzebny jest aby spełniał wiele funkcji pro-społecznych i kulturalnych, aby razu jednego młodzi przyszli i …
My Dear
Oczywiście w wierze nie chodzi o uczucia, ale jak masz naście lat to o nie też chodzi, tak jak chodzi o spotkanie nie tylko z Bogiem, ale z chłopakiem/dziewczyną, który/a mi się podoba, więc gitara i flet są jak najbardziej na miejscu.
*
Starsi ludzie (a ja już tak mam) zwykli powtarzać, że za ich młodości było lepiej i łatwiej. Bo tak było w istocie, a przynajmniej jeśli chodzi o naukę religii, którą zakończyłem w wieku 16 lat – pamiętam pisałem jakiś „esej” , ale czy mam tzw. maturę, tego już pewien nie jestem. W czasie „komuny” ostatnie dwa lata szkoły podstawowej mieliśmy lekcje religii w mieszkaniu ks. proboszcza (tak było wygodniej, chociaż od salki katechetycznej dzieliło nas 50 m).
Nie było żadnych programów, a na początku roku szkolnego każdy z uczestników (dobrowolnych) lekcji miał napisać trzy pytania – zebrana w ten sposób pula pytań miała wystarczyć na cały rok szkolny. Droga na skróty? Może, ale o swoim śp. Proboszczu czytałem w trzech książkach, a ostatnio wspominała o Nim (jako duszpasterzu akademickim) s. Małgorzata Chmielewska. Był jedną z osób, która miała wpływ na Jej drogę życiową.
Koniec nauki religii w wieku 16 lat zapewne wynikał ze względów technicznych – klasa rozjechała się po warszawskich liceach, technikach i szkołach zawodowych. Na lekcję z ks. wikarym przychodziło 5-6 osób. Istotne było co innego – ten młody ksiądz zafascynowany dziełem bł. ks. F. Blachnickiego wołał 7-8 chłopaków do swojego służbowego pokoju na spotkania z modlitwą i Pismem św.. Zwieńczeniem tego roku było oczekiwanie na przyjazd JP2, na Plac Zamkowy, w czerwcowe przedpołudnie w 1979 roku, gdy jedliśmy, siedząc na chodniku, "nieswoje" kanapki .
Istotne było to, że siostra organistka widząc nas, ministrantów, jak przygotowujemy się do Triduum Paschalnego zawołała: „ Ale przecież wy czujecie się w tym kościele jak w domu”. Otóż to!…Czuliśmy się jak w domu, bo w gruncie rzeczy w nauce religii nie chodzi o ilość, ale jakość przekazu, o świadectwo i o to, aby ten gen/pierwiastek wiary był w nas gotowy na świadome wybory i przeżywanie wiary.
Ten gen / pierwiastek wiary sprawia, że z ciekawości wchodzisz na nabożeństwo ewangelików, którzy przyjechali do swojego ( na co dzień zamkniętego) kościoła na letni obóz, podobnie jak ty na swój.
Ten gen sprawia, że chrzcząc pierworodnego, walczysz, aby móc przyjmować komunię na stojąco tak, jak po 20 latach walczysz o komunię na rękę.
Dominikanie od Lednicy zauważają, że nie tyle chodzi o reguły i znajomość przykazań, ile o to, aby młody człowiek idący w dorosłe życie - idąc do pracy był w niej uczciwy. Chodzi o to, aby raz zawarte małżeństwo trwało, bo wielu właśnie znika w tym momencie, chociaż utarło się mówić, że to sakrament Bierzmowania jest uroczystym pożegnaniem młodzieży z Kościołem .
A czy wiecie dlaczego?
**
Bierzmowanie…
Kandydaci powinni swoją postawą i zaangażowaniem dawać świadectwo wiary:
- udział we Mszy św. w niedzielę i święta nakazane
- udział w rekolekcjach adwentowych i wielkopostnych
- comiesięczna spowiedź
- udział w dodatkowych nabożeństwach (zapoznanie się z życiem liturgicznym Kościoła)
- zaangażowanie na rzecz Parafii
- przykładny udział w lekcjach religii w swojej szkole (opinia katechety)
- wiedza religijna na poziomie pozwalającym się dzielić nią z innymi
- znajomość i praktyka modlitwy pacierzowej
- kultura osobista i dobre zachowanie
Wskazane jest, aby kandydaci znaleźli dla siebie miejsce w którejś ze wspólnot młodzieżowych funkcjonujących przy parafii: Ruch Światło-Życie, Młodzieżowy Żywy Różaniec, Służba Liturgiczna, Wolontariat Caritas, Skauting, Zespół Muzyczny, Grupa Teatralna, Grupa Pielgrzymkowa. Zaangażowanie w życie parafii jest wyraźnym świadectwem dojrzałości wiary.
*
Pacierz do zaliczenia:
Modlitwa Pańska; Pozdrowienie Anielskie; Pod Twoją Obronę; Przykazanie Miłości
Modlitwa za zmarłych; Akt żalu, wiary, nadziei i miłości; 7 sakramentów Dekalog
Warunki sakr. pokuty; Skład Apostolski; Przykazania Kościelne; Główne prawdy wiary
*
Dopuszczenie do egzaminu ( przygotowanie trwa dwa lata, każdy rok kończy się egzaminem – przyp. j.): aktualna opinia katechetyczna i wypełnione zaangażowanie oraz nabożeństwa; znajomość życiorysu patrona z chrztu. Przynosimy ze sobą książeczkę, którą po zaliczeniu oddajemy. Koszt książeczki 3 zł.
*
Znajomość pacierza (jak przy I Komunii)
Umiejętność odpowiadania podczas Mszy św.
Znajomość historii parafii (tej, gdzie jest Bierzmowanie)
Uwaga: Kandydat, na każdym etapie przygotowania, ma znać powyższe modlitwy.
*
I tak zaczyna się dwuletni maraton…
„A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu.” / 1 Krl 19, 11-12/.
Może być też tak, że wylanie Ducha Św. odczujesz wcale nie w trakcie „uroczystego pożegnania”…
*
Jakie skutki sprawia bierzmowanie? Skutki bierzmowania są następujące:
- udoskonala łaskę chrztu,
- głębiej zakorzenia nas w synostwie Bożym,
- ściślej jednoczy nas z Chrystusem,
- pomnaża w nas dary Ducha Świętego,
- udoskonala naszą więź z Kościołem,
- umacnia do świadczenia o wierze chrześcijańskiej słowem i czynem.
*
Czy będąc po dwóch latach przygotowań tak umocnieni (i chyba jednak zmęczeni „świętością”) nie zaryzykowalibyście wypłynięcia na głębię już bez udziału Kościoła?
- Nie, nie chcielibyście czytać o moim przygotowaniu do Bierzmowania, bo było takie, że powinienem był się już dawno wykoleić, a jednak…
Living Room
Kiedyś, nieżyjący już proboszcz mojej tytularnej parafii, poprosił, abym powiedział kilka słów do młodych obecnych na ww. przygotowaniu. W prostych żołnierskich słowach opowiedziałem im o swoich spotkaniach z Duchem Św.. I chociaż przyznałem ze skruchą, że te spotkania nie były związane z moim Bierzmowaniem, to jednak mając Go po swojej stronie bez względu jak się potoczy ich życie, zawsze mogą do tego Kościoła wrócić.
Chyba miało to jakiś sens, bo syn przekazał mi potem pochlebne recenzje, ale dopiero teraz rozumiem, że „kursanci” wcale nie muszą odebrać Go jako wiatru, który wieje kiedy i gdzie chce, a podejść do całego sakramentu, jak do jeszcze jednego zaliczenia/egzaminu.
Przygotowując się do obecnego wywodu próbowałem znaleźć coś na temat przygotowań do Bierzmowania poza granicami RP. – Jednak parafie we Francji i Niemczech nie prowadziły strony po angielsku.
Udałem się więc do Dublina. - Na stronie jednej z tamtejszych parafii ani słowa czegoś na wzór i podobieństwo, zamiast tego zdjęcie lokalnej wspólnoty – kilka starszych pań i trzech mnichów z Afryki, już łatwiej rozumiem…
Dlaczego Bierzmowanie jest takie ważne? Głównie po to, aby móc być chrzestnym – to zwyczajowa odpowiedź – A jednak… zupełnie zaprzeczająca sensowi tego sakramentu, ale bardzo powszechna.
Statystyki niczym Perseidy w sierpniu spadają dalej…
**
To teraz pora na ślub… ( warunki bierzmowania i ślubu zaczerpnąłem ze strony jednej z parafii)
By przyjąć Sakrament Małżeństwa narzeczeni w pierwszej kolejności kierują się do kancelarii parafialnej, aby ustalić datę ślubu. Datę ślubu można ustalić nawet z rocznym wyprzedzeniem.
( A o. Leon Knabit mówił – narzeczeństwo nie powinno trwać dłużej niż 6 m-cy, potem łatwo o grzech:))
By młodzi ludzie byli dobrze przygotowani do założenia rodziny i zawarcia sakramentu małżeństwa, zobowiązani są do uczestnictwa w naukach przedślubnych prowadzonych przy parafiach. Tego wymagają nie tylko przepisy kościelne, ale i tego wymaga ich ciągle budząca się wzajemna miłość. Nauki przedślubne odbywają się w różnych parafiach.
Narzeczeni zobowiązani są do dwóch wizyt w dowolnym terminie. Poradnia dla naszego dekanatu znajduje się w….
*
Potrzebne dokumenty przy spisaniu protokołu przedślubnego. Jeśli sakrament Chrztu Świętego został udzielony w innej parafii niż parafia gdzie ma być zawarty związek małżeński, trzeba dostarczyć z parafii chrztu dokument zaświadczający udzielenie sakramentu chrztu, w którym jest również adnotacja o przyjęciu sakramentu bierzmowania, jak i adnotacja stwierdzająca czy nie zostało zawarte małżeństwo z inną osobą.
*
Spisanie protokołu przedślubnego
Ustalamy z Kapłanem wizytę w kancelarii parafialnej by spisać protokół przedślubny. Protokół przedślubny musi być spisany co najmniej miesiąc wcześniej przed datą ślubu ze względu na zapowiedzi przedślubne. Do zawarcia małżeństwa nie może być żadnej przeszkody. Przed zawarciem małżeństwa należy się upewnić, że nic nie stoi na przeszkodzie do jego ważnego i godziwego zawarcia (Kan. 1066). W tym celu ogłasza się zapowiedzi przedślubne, które umieszczone są w gablotce, w parafii narzeczonego jak i narzeczonej przez dwa kolejne dni świąteczne (np. dwie niedziele).
*
Dokumenty niezbędne do spisania protokołu przedślubnego:
- Świadectwo Chrztu Świętego należy odebrać nie wcześniej jak sześć miesięcy od daty ślubu - taka jest jego ważność!!!
- Świadectwo ukończenia katechizacji szkoły ponad podstawowej.
- Dowody Osobiste lub inny dokument stwierdzający tożsamość.
- Dokładne dane świadków, czyli takie jakie widnieją w ich dowodach osobistych (imię-imiona, nazwisko, wiek, adres)
- Zaświadczenie potwierdzające udział w naukach przedślubnych i wizyty w Poradni Życia Rodzinnego.
- Jeżeli już mają ślub CYWILNY przynoszą AKT ZAWARCIA MAŁŻEŃSTWA z USC.
To oczywiście jeszcze nie koniec, ślub konkordatowy wymaga jeszcze innych dokumentów.
*
I znów nie chcecie widzieć o moich naukach przedmałżeńskich, ale mimo to napiszę … „To wyślij mi te listy i sprawa załatwiona”.
- Nie mając tej całej wiedzy, jaką teraz mają narzeczeni, to czy nie powinienem już być dawno rozwiedziony? Ale dzięki Bogu i wytrwałości mojej żony – za miesiąc stuknie nam 30 lat.
**
Płynę już do brzegu…
- Muszę to powiedzieć – to nie jest tak, że car jest zły ( Kościół), a bojarzy dobrzy ( czyli my). Duża wina za obecny stan Kościoła i frekwencję ponosimy my – mierni, bierni, ale wierni. Hołdujący zasadzie: „Jestem, kładę dychę na tacę, wiec o co chodzi?”. Nie wiem jak wy, ale ponieważ mój kolega Proboszcz jest nieco wycofany cyfrowo, utrzymuję stały kontakt na WhatsApp ze swoim spowiednikiem i zdarza mi się pisać tak…
- „ Dzień dobry, szczęść Boże, proszę dziś o krótkie i mądre kazanie” ( nie był zadowolony), albo …
- „Proszę przekazać Proboszczowi, że ta statystyka na zakończenie roku była jakaś taka słaba ( tylko chrzty i śluby), a poza tym jak jest śpiew hymnu „Te Deum” to nie „zmywamy” i nie sprzątamy na ołtarzu. Dobrej nocy.”
Gdy 1 listopada 2020 o. Wojciech z „internetowego” kościoła dominikanów z Łodzi zachęcał, aby odszukać stare zdjęcia -zwłaszcza tych, którzy są na zamkniętych cmentarzach i przy szarlotce o nich opowiedzieć, zamiast zdjęć znalazłem ulotkę z lat 80 -tych ub. wieku. Ulotka mieściła się w dłoni, a na niej - czerwoną farbą odbita była powstańcza kotwica i żądanie: „ Żądamy wolności dla Polski i Kościoła”
Dziś, będąc już w czwartej dekadzie odzyskanej wolności trudno oprzeć się wrażeniu, że dar wolności z trudem niesie i Polska, i Kościół…
W takim razie na koniec jeszcze jedna „kościółkowa” piosenka – Lauren Daigle (ur. 1991) z pokolenia Y, m.in. nagrodzona dwoma Grammy, a poniższa piosenka ma już ponad 239 mln wyświetleń na YT.
You Say
**
Jest jeszcze czas, aby kościół pw. Św. Krzyża nie zamienił się w klub techno...
“Czasem trzeba stracić wiarę, by uwierzyć naprawdę” o. Wacław Oszajca SJ
j.