Wielka Sobota…to już Wielkanoc…

Wbrew pozorom to nie Rezurekcja w niedzielę , ale wieczorna sobotnia liturgia jest liturgią wszystkich liturgii w roku. Ta tegoroczna, podobnie jak poprzednia, nie będzie mogła być przeżywana tak tłumnie, a to oznacza, ze dzięki C-19 mamy kolejną sposobność, aby „świąt” poszukać nie w umytych oknach, uginającym się stole i spotkaniu z liczną rodziną, ale poszukać ich w… sobie. Na wczorajszej liturgii Wielkiego Piątku było nas, u łódzkich dominikanów , ponad 14 000 „odbiorników”, co może dać liczbę ponad 30 tys. uczestników. Ale to dziś bedzie się działo ...

*
„Niedzielny” katolik ma kłopot, bo albo przesadza z gestami religijnymi, albo wykonuje je powierzchownie, albo mnoży ich ilość. Muzułmanin, gdy wchodzi do meczetu zdejmuje buty. Dla katolika takim zdjęciem butów powinno być zanurzenie dłoni w kropielnicy z wodą święconą, Wychodząc z kościoła nie ma potrzeby, aby pchać się do wody święconej. Dobrze, że w pobliskich parafiach wycofano gąbki, które miały zapobiegać chlapaniu posadzki. Gdy sprowadziłem się do Aleksandrowa rezolutne dzieciaki mówiły, że nie dość, że woda z trupim jadem, to jeszcze z żółtym serem:-). Kropielnice zwykle stoją lub wiszą w tzw. kruchcie. Kiedyś to miejsce było przeznaczone dla wiejskiej biedoty i ludzi niższego stanu, dziś chętnie okupowane jest przez młode pokolenie, które stojąc w przeciągu jest niejako jedną nogą w sacrum, drugą w profanum. My jednak wchodzimy głębiej…

*
Zwykle wchodzimy głównymi drzwiami, lub bocznymi, które kierują nas do tzw. nawy bocznej. Zmieniając strony kościoła pamiętamy o tym, że jeżeli mijamy Najświętszy Sakrament, to przyklękamy. Jeśli tabernakulum jest z boku ołtarza, a mijamy jedynie krzyż, to wykonujemy ukłon. Inaczej sytuacja wygląda w Wielki Piątek – wówczas tabernakulum jest otarte, a my wykonujemy tylko ukłon przed krzyżem, który umiejscowiony jest przy lub nad ołtarzem.

Msza św. ma coś w sobie z teatru – jest wyreżyserowana i uporządkowana. Ma swoją kolejność, dynamikę i dramaturgię. Jeżeli odrobiliście pracę domową to już wiecie, że mówimy tu o obrzędach wstępnych, liturgii słowa, liturgii eucharystii i obrzędach zamknięcia. Zwyczajowo przyjęło się mówić o Mszy św. jako o Eucharystii, bo to ona jest centralną częścią każdego niedzielnego spotkania z Bogiem.

Obrzędy otwarcia rozpoczyna pieśń na wejście. Jeżeli udacie się do kościoła w Falenicy lub w Michalinie ( na godz. 10.00) to będziecie mieli okazję być świadkami coniedzielnego wejścia tak uroczystego, jakie w większości kościołów spotyka się w czasie Wigilii Paschalnej (Wielka Sobota).
- W trakcie procesji wejścia niesione są: krzyż, święta księga Dobrej Nowiny, kadzidło i świece. Ustawienie świec ma tu zasadnicze znaczenie, bo to one sygnalizują, gdzie w danej chwili ma miejsce akcja. I tak na początku ministranci ustawiają je przy ołtarzu słowa Bożego – a więc to sygnał dla spóźnialskich, czy bardzo się spóźnili. Po modlitwie powszechnej świece są przenoszone przed ołtarz, na którym sprawowana jest najświętsza ofiara. A to znak, że jesteśmy już w trakcie liturgii eucharystii.
*
I tu jest dobry moment, aby przypomnieć sobie inną niepisaną zasadę – spóźnienie nie powinno być dłuższe niż do śpiewu poprzedzającego odczytanie słów Ewangelii. Chociaż bardziej właściwie jest zapytać nie ile mogę się spóźnić, ale dlaczego się spóźnił (am)em?
Skoki narciarskie w TV, makijaż zrobiony zbyt późno lub spóźnienie tzw. kontrolowane, lub po prostu dla zasady – takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
*
Zostańmy na chwilę przy liturgii słowa. Pierwsze czytanie to zwykle fragment Starego Testamentu (starego przymierza), potem mamy psalm, który w kościele śpiewa się na cztery melodie. Piękny głos ma p. organistka w Falenicy, siostry Małgosi w Międzylesiu „nie trawię”, pan z Michalina to organista najwyższej próby, ale najlepszą melodię wybrał pan z Aleksandrowa. Tylko ta melodia, moim skromnym zdaniem, oddaje całe piękno i mądrość psalmów. Potem mamy drugie czytanie, a to w okresie wielkanocnym są Dzieje Apostolskie, a przez resztę roku listy lub księga Apokalipsy. I na koniec Ewangelia, czyli Dobra Nowina.

Chociaż msza w Kościele katolickim trwa od 15 minut ( w zwykły dzień) do 75 minut w niedzielę, to i tak możemy się złapać na tym, że słuchając nie słyszymy, bo nasz umysł właśnie „odleciał”. No cóż - czasami, dlatego, że brakuje nam mniszego kaptura lub białego szala z frędzlami:-).

*
I zaraz po Ewangelii zaczyna się ostra jazda bez trzymanki, czyli kazanie.
Już wiemy, że każdy z nas ma poglądy, ale nie każdy ma mikrofon.
Wiemy też, że w dobie Google trudniej o zrobienie wody z mózgu. A zatem głoszenie kazań to nie byle co. Najlepsza recepta na udane kazanie? Trzymanie się słowa odczytanego przed chwilą i jego adaptacja do dnia współczesnego. Próby schodzenia na politykę i dziedziny obce głoszącemu kazanie powodują tylko frustrację wśród słuchających, których z upływem czasu może zacząć ubywać. Ale zanim dojdzie do najgorszego można jeszcze spróbować …upomnieć księdza ( verte praca domowa), można też postępować niczym W.Witos i opuszczać kościół na czas kazania lub zmienić godzinę mszy.
I... ostatecznie zmienić kościół.

Chociaż sposób na „Witosa” może być trudny – tam, gdzie niedzielna msza trwa 75 minut zwykle są …trzy kazania – jedno na „wejście”, drugie standardowe i trzecie w ogłoszeniach, ale to na szczęście zdarza się tylko w niektórych wawerskich parafiach.

*
Wróćmy jednak do początku, kiedy to „poprztykana” rodzina dociera do kościoła. Jacy byśmy nie byli, to jednak czujemy się nieswojo – komunia tego dnia? No nie - przecież …
A dlaczego nie? Zanim ustawimy się w procesji do komunii św. jest w trakcie mszy kilka dogodnych momentów, aby sytuację naprawić. Pierwsza to: „ spowiadam się Bogu wszechmogącemu…”, druga: „ Baranku Boży, który…” trzecia: „przekażcie sobie znak pokoju” i czwarta: „nie jestem godzien”.

Właśnie – nie jestem godzien, ale czy potrzebuję zjednoczenia ze swoim Bogiem? Po trzykroć tak! Zbyt łatwo przestajemy przystępować do stołu pańskiego. A kto odrobił pracę domową ten wie, o co w tym chodzi. Nie potrzebują lekarza zdrowi…

*
Ale zanim pójdziemy do komunii, mamy jeszcze tzw. podniesienie. I co się wówczas dzieje – pobożny lud przejęty trwogą wcale nie patrzy na podniesioną hostię, ani na kielich. A warto w tym momencie spojrzeć i powiedzieć: „ Pan mój i Bóg mój”, albo tylko patrzeć. Głowę pochylamy, gdy kapłan klęka.

*
I na koniec już obrzędów zamknięcia pojawia się tzw. rozesłanie wiernych do świata profanum, czyli błogosławieństwo. Zwykłe lub uroczyste. Jeśli uroczyste to wówczas pada zapowiedź – „pochylcie głowy na błogosławieństwo”. Trzy formuły kończą się uroczystym „amen” ( niech tak się stanie, potwierdzam). Po czym podnosimy głowy.

Na koniec zawsze jest znak krzyża. Warto to zauważyć i czynić świadomie.
Ale potem pobożny lud klęka na chwilę i jeszcze się modli, i znów się żegna znakiem krzyża.
Wychodząc z kościoła lud pcha się do kropielnicy i znów się żegna znakiem krzyża. Tak, jak byśmy chcieli, żeby tego żegnania starczyło na cały tydzień…

Zresztą woda święcona działa na nas „krzyżowo” – nie ważne, co się święci – wielkanocne koszyki, samochody, czy wianki lub owoce. Mamy już zakodowane – jest woda, to musi być znak krzyża. Warto słuchać, czy co, czy raczej - kogo się święci?

*
Zapomniałbym o bardzo istotnym elemencie, chociaż o organistkach i organistach już było, a mianowicie o śpiewie. Może 40 lat wstecz pojawiły się pierwsze zespoły muzyczne nazywane scholami. Dzieci lub młodzież wyręczyła nas i zwolniła ze śpiewania, a przecież, kto śpiewa ten się dwa razy modli. A tak na serio, warto zajrzeć w głąb tekstów wielu pieśni – może archaicznych dla człowieka XXI wieku, ale w tych tekstach można znaleźć treści uniwersalne, również wątpienie, czy aby na pewno Bóg istnieje. Ja na ten przykład przeżywszy już 50 lat dopiero w tym roku w pieśni wielkanocnej poznałem, o co chodziło z tą „ nasturcją naszą”. Dopiero widząc tekst na ekranie przeczytałem, że to chodzi nie o nasturcję, ale „na cud Jonasza”. Tak więc śpiewajmy…

/Materiał ukazal się w 2010 roku w cyklu "Szkółka niedzielna dla dorosłych" i dziś pewnych osób już nie ma/

**
Covid-19 dał nam możliwość wyboru kościoła - za sprawą transmisji on-line możemy wybrać takie sprawowanie liturgii, które odpowiada naszemu nastawieniu, stąd też dla wielu z nas powrót do realnego świata niedzielnej mszy będzie trudny, bo już wiemy, że nie musi być jak było...

Spokojnych i dobrych świąt tegorocznej Wielkiej Nocy!

Alleluja

j.