"- Sąsiad, Pan tylko szuka roboty". Od wczesnej wiosny do późnej jesieni cały czas na swoich 2000 metrów, latem wyjazd z drugim sąsiadem z przyczepami kempingowymi nad morze, a tam głownie wycieczki rowerowe. Jeszcze w październiku karczował krzewy i instalował fotovoltaikę na dachu.
Rocznik 1937 – jak każdy łykał różne tabletki, ale krzepki, szczupły… Po Wszystkich Świętych miał kłopoty z sercem, ale ratownik medyczny prosił żonę Sąsiada, aby nic nie szykowała, bo mąż za chwilę wróci.
Jednak po drodze był weekend, a pacjent nieabsorbujący...
*
Pacjent wrócił do domu. Zaczął gorączkować, zrobiono wymaz, wynik okazał się dodatni. Temperatura spadła, ale w gardle wirus błyskawicznie się namnażał. W niedzielę, 15 listopada karetka znów się pojawiła na podwórku, decyzja, żeby jednak jechać „pod tlen”. Sąsiad zmarł po przyjeździe na SOR w pobliskim szpitalu.
To nie choroby współistniejące zabiły (cały czas) sprawnego fizycznie 83- latka w ciągu 1,5 tygodnia.