Otwieramy...

No tak – żeby otworzyć najpierw trzeba było zamknąć i to udało nam się znakomicie. Szybka reakcja, jedna z tak odważnych w Europie, skomplikowała powroty do domu naszym sąsiadom, wielu wysłała na kwarantannę do „przestronnych” 30 metrowych i pozbawionych balkonów mieszkań bez względu w jakim stanie i skąd wrócili. Od decyzji zamknięcia minęło już kilka dobrych tygodni, kryzys zdrowotny zmienił się w kryzys ekonomiczny, a ten już niebawem zmieni się w kryzys społeczny…

Parafrazując słowa b. premiera RP można powiedzieć, że nie ważne jest jak się zamyka, ale jak się otwiera...

*
Naszemu otwieraniu towarzyszy budowanie napięcia …”powiemy już wkrótce, powiemy za dwa dni, powiemy w czwartek, że coś otworzymy, że coś przesuniemy z etapu IV do II… już w poniedziałek, od najbliższej środy” itp. Itd. Taka taktyka każe zwykłemu śmiertelnikowi/ podatnikowi zapytać – a czy leci z nami pilot? Czy nasze otwieranie mamy „ogarnięte” i czy rzeczywiście to zamknięcie było potrzebne aż w tak drastycznej formie?

**Żłobki i przedszkola

Prawdą jest, że Covid-19 oszczędza najmłodszych – zwykle przechodzą zakażenie wirusem bezobjawowo, co nie znaczy, że nasz drogi wirus traktuje ten „kanał komunikacji” ulgowo – zarażeni przez dzieci rodzice, a tym bardziej dziadkowie mogą znacznie ucierpieć. Nie wiem czy ktoś zadał sobie pytanie, a skąd pomysł, że grupy mają być maksymalnie 12 osobowe? Nasze dobre wyniki ( mała liczba zakażonych i zmarłych) bierze się m.in. stąd, że możemy czerpać z doświadczeń Włochów i Hiszpanów. Ci pierwsi ogłosili, że przedszkola i żłobki zostaną otwarte z początkiem czerwca – grupy będą 3-6 osobowe, zawsze z tym samym opiekunem, bez zabawek zewnętrznych i zajęcia będą odbywały się prawie zawsze na powietrzu. O pomiarze temperatury i ocenie stanu zdrowia na „wejściu” wspominam tylko w tym miejscu, bo będzie to standard każdego otwarcia. Dodatkowo Południowcy są w kontakcie on-line z Duńczykami i Norwegami, aby korzystać z ich doświadczeń powrotu maluchów do placówek. Ktoś powinien powiedzieć młodym rodzicom – tak liczne grupy, bo generalnie mamy deficyt miejsc, że decyzja o powrocie do placówek oznacza ryzyko dla dziadków z których pomocy w sytuacjach awaryjnych nie powinno się korzystać…

**Komunikacja zbiorowa

Tu niewątpliwie najwięcej mają do powiedzenia Hiszpanie – przez najbliższych kilka miesięcy ( może aż do późnej jesieni?) transport zbiorowy będzie obciążony jedynie w 28-30 %. Prawo skorzystania z niego w pierwszej kolejności będą mieli: uczniowie, ludzie starsi, studenci, pacjenci. Obecnie trwają prace nad przygotowaniem warunków (kontroli) na stacjach metra, aby utrzymać te proporcje. A co z resztą? Własny samochód, rower (5-10 km), piechota i …praca zdalna. Praca zdalna jest tym, co przyniosła nam pandemia – do jej wybuchu na południu Europy ( i w Polsce) było to 5-7 % całego potencjału pracy, dziś jest to ponad 50 %. Oczywiście dotychczas miasta były zagęszczane i szyte pod komunikację zbiorową, ilość miejsc parkingowych w Warszawie stale spada, a przepustowość ulic większa nie będzie. Władze Madrytu również to wiedzą – wsadzenie ludzi na powrót do samochodów to korki, zanieczyszczenie, kłopoty z parkowaniem i sprzyjające warunki dla powrotu …epidemii. Stąd jeśli nie #zostańcie w domu, to administracyjny nakaz zaczynania pracy od 7 do 11 rano.

**Biura i zakłady pracy

Dotychczas wszędzie królowała optymalizacja miejsca, środków i zasobów. Covid-19 chce to zmienić – „wszystko podziel przez 3” – już nie będziesz siedział koledze na plecach – masz mieć 10 m.kw. tylko dla siebie. 9-cio osobową windą na 47 piętro pojedziecie w 3 osoby (weź na to poprawkę czasową). Zegnajcie kantyny i zagęszczenie w kuchniach – wracamy do kanapki przyniesionej z domu, własnego kubeczka i łyżeczki. A tak w ogóle, pokazuj się w biurze jak najrzadziej. Już dziś na południu Europy widać nowy trend w zakupie nieruchomości – o wyborze lokalizacji decyduje nie bliskość metra, ale dobra infrastruktura telekomunikacyjna. Bagatelizowanie zagrożenia będzie skutkowało kosztownymi zamknięciami biur i zakładów na gruntowne dezynfekcje, a ich stała powtarzalność przełoży się i tak na koszty oferowanych produktów – co z tego, że sklepy spożywcze odnotowały dwucyfrowe wzrosty naszych zakupów „na zapas”, skoro ich zyski zostały „zjedzone” przez środki ochrony i pracę w nocy?

**Hotele

12 i 13 % PKB Hiszpani i Włoch generuje branża turystyczna, 20 % Greków pracuje przy obsłudze wczasowiczów. Tegoroczny sezon w Grecji miałby się zacząć w lipcu i skończyć już we wrześniu. Aby do wakacji doszło musi być spełnionych kilka warunków: R ma być w danym regionie turystycznym mniejszy, równy 0,2 ( w Polsce mamy obecnie 1,13, Niemcy „otwarcie” zrobili przy 0,7, obecnie wskaźnik podniósł się na 0,9). Hotel ma być dobrze skomunikowany ze szpitalem mającym OIOM, w przypadku turnusu 14 dniowego, po 7 dniach pobytu ponowna ocena stanu zdrowia wczasowicza. Grecka Izba Turystyczna zakłada, że po tegorocznych wakacjach 65 % hotelarzy będzie zmuszona ogłosić bankructwo.

Jeden z madryckich hoteli mający taras z widokiem na panoramę miasta chce być najbezpieczniejszym hotelem dla odwiedzających stolicę Hiszpanii gości – Przed wejściem do hotelu w namiocie lub ambulansie gość będzie przechodził ocenę stanu zdrowia. Po przekroczeniu drzwi otrzyma pakiet powitalny – żel, maseczki i rękawiczki. W pokoju będzie na niego czekał zapakowany próżniowo pilot do telewizora. Hotelowa restauracja już przechodzi modernizację – zostanie usunięte od 30 do 50 % stolików, powstaną jednokierunkowe szlaki komunikacyjne, w tym na słynny taras do stanowisk widokowych za przepierzeniami z pleksi. Śniadanie w niczym nie będzie przypominało tego z przed pandemii – żegnajcie szwedzkie bufety, witajcie próżniowo pakowane „breakfast-boxy”. Oczywiście podróż z lotniska tylko wg. klucza – kierowca taksówki i po przekątnej jeden pasażer na tylnym siedzeniu…

**Restauracje, zakłady fryzjerskie i gabinety…

Liczba stołów ograniczona o 50% , aby można było zachować 2 m odległości, coraz bardziej obecne pleksi będące dziś na wagę złota, rezerwacje i ograniczony czas ( klepsydry, zegary na stołach), tylko a’la carte. Próba ratowania biznesu poprzez wystawianie stolików na zewnątrz.

Fryzjer i gabinet. Tylko rezerwacja, brak prasy, odstępy czasowe miedzy klientami pozwalające na dezynfekcję.

**Teatry, kina, fitness i baseny

Te pierwsze również pracujące na 30 % swoich możliwości, te drugie …hmm. Jak to zrobić? Być może trzeba będzie wrócić do wynajmowania sali, toru na basenie dla pojedynczej osoby. Dlatego południowcy mówią…”jeśli otworzymy”.

*
Gdy teraz do powyższego przyłożymy realia wychodzi, że aby utrzymać biznes na powierzchni trzeba pracować dłużej i podnieść ceny tak, aby ci co przyjdą zapłacili za tych, których przyjąć nie można. Polska gospodarka skurczyła się o 3,4 % i jak na razie nie jest to zły wynik. I chociaż bazar w Falenicy w sobotnie przedpołudnie zaprzecza istnieniu Covid-19, to ten mówi: „jeszcze z wami nie skończyłem”, czego dowodem jest zamknięcie przy granicy z Rosją chińskiego miasteczka (jak na ichnie warunki) ponieważ po biesiadzie ze znajomymi swoich dzieci 87 letni pan Chen wrócił zarażony, a następnie wirus przeniósł się na 78 osób, z tego 55 miało objawy, pozostali byli tego zupełnie nieświadomi, z tego dwie przeniosły go do sąsiednich prowincji. Nasze otwarcie nie oznacza, że pokonaliśmy wirusa, ale, że służba zdrowia ( jak ufam – taka jest opinia rządu) już jest gotowa sobie poradzić nie tylko z kolejnymi przypadkami zakażenia, ale wraca do pracy nad chorobami współistniejącymi, które dotąd musiały poczekać na planowane zabiegi. Może się też okazać, że ponowne otwarcia w poszczególnych krajach wyrzucą nie jeden rząd na śmietnik historii.