Yellow vests first!

Zaczęło się całkiem „niewinnie” – w trosce o środowisko naturalne ( i poprawę kondycji budżetu) ogłoszono wzrost akcyzy na olej napędowy, co dla wielu Francuzów mieszkających na prowincji, zmuszonych do jazdy starymi dieslami „za robotą” stało się punktem zapalnym wystąpień przeciw politykom i sprzeciwem wobec coraz bardziej kosztownym warunkom życia. Na początku mówiono jedynie o incydentach, potem o protestach, a dziś na paskach Euronews pisze się, że Francja znalazła się na krawędzi, że to już wygląda jak początek rewolucji. Zapytacie - a co nas to obchodzi? To złe pytanie…

Bo chociaż nasza chata z kraja, to Europa jako ten „nieznaczący półwysep” ( J. Stalin) tworzy niemal jednorodny organizm polityczny, ekonomiczny i społeczny. A za sprawą globalizacji nie tylko choroby, ale również procesy ( i protesty) mogą rozprzestrzeniać się na inne kraje, zwłaszcza jeśli tylko trafią na podatny grunt.

Sytuacja we Francji pokazuje również i to, że politycy nie zapoznali się z dziełem T. Pikkety’go „Kapitał XXI wieku”, a jeżeli nawet chcieli, to jak większość czytelników zakończyli lekturę na 18 stronie tego niemal 800 stronicowego tomiszcza. Dziś nie można już zaprzeczać, że protestujące „Zółte kamizelki” to taki „gorszy sort”, że to nie są reprezentanci francuskiego społeczeństwa.

Codzienny program flagowy wspomnianego wyżej kanału informacyjnego – „ Good Mornig Europe” może pozwolić sobie na nieco więcej niż tylko pokazywanie utarczek z Policją na paryskich placach i ulicach. GME idzie dalej i rozmawia z protestującymi kobietami i mężczyznami na rogatkach miast informując widzów, że chociaż zaczęło się od oleju napędowego, to teraz chodzi już o godne życie, dach nad głową, pracę, wiązanie końca z końcem i niezgodę na rządy ludzi oderwanych od rzeczywistości, na rządy polityków, którzy powielają błąd Marii Antoniny proponując ciężko pracującym ludziom aby jedli ciastka, jeżeli nie mają na chleb.

GME pokazuje też szokujący obraz: na placu, niczym więźniowie Al. Kaidy, klęczą z rękami splecionymi na szyi lub pod murem z rękami skrepowanymi na plecach uczniowie z liceów w asyście pilnujących ich policjantów, bo do protestu przyłączyły się szkoły, uniwersytety i służba ratownictwa medycznego. Dwa kanały dalej trwa w studio anglojęzycznej telewizji francuskiej dyskusja, a w tle gęsto zapisany front żółtej kamizelki z postulatami dotyczącymi różnych dziedzin życia.

Frans Timmermans uczestniczący w mającym obecnie miejsce kongresie partii socjalistycznych w Lizbonie, w krótkich wystąpieniach przed dziennikarzami przywołuje obraz Paryża na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem ( traci handel i turystyka) mówiąc: „musimy zwrócić się ku ludziom”, a lizbońska ulica narzeka na coraz wyższe koszty utrzymania, stojące płace, coraz większą liczbę ludzi proszących innych o wsparcie.

My (a przynajmniej tak nam się wydaje) jesteśmy o niebo w lepszej sytuacji i nie pozwolimy sobie zmarnować końcówki roku, z najwyższymi obrotami handlu w skali roku, z wypełniona po brzegi lodówką, ciepłem domowego ogniska w te najdłuższe wieczory w roku, z prezentami idącymi w setki złotych ( a może i tysiące?) i wreszcie z nieodzownym rekwizytem Wigilii - „dodatkowym talerzykiem”.

Jedynie czasami ( i tylko) przez chwilę coś zgrzytnie, coś nas przez moment będzie uwierać jak kamyk w bucie, gdy usłyszymy w naszym wielocalowym oknie na świat:…” a dla siebie może perfumy, bo ich nigdy nie miałam” ( z próśb do „Szlachetnej Paczki”). Może przez chwilę migną nam obrazy z Ukrainy, Syrii, Sudanu, Jemenu i Gazy, ale to daleko, ale to nie u nas…

Boże Narodzenie przeminie, handlowcy podliczą zyski, potem „żniwować” będą restauratorzy i organizatorzy imprez sylwestrowych, a 2019 powita nas cenotwórczymi podwyżkami. - Zdrożeje prąd i gaz, a wraz z nimi transport, żywność i cała reszta. Wtedy okaże się, czy nie staniemy się Paryżem północy, bo przecież zawsze aspirowaliśmy do tego tytułu? Może jednak warto spojrzeć na świat szerzej niż tylko zajmując się naszym grajdołkiem, może warto coś przeczytać, niż tylko oglądać sondaże i słupki poparcia, może warto wybiec działaniami dalej niż na jedna kadencję do przodu…

Zwrócić się ku ludziom, to pamiętać o rzeszach Żółtych kamizelek dzięki którym częstokroć można tak wygodnie żyć …do czasu.