Moje miasto, a w nim…

I tak dzisiaj stałem się o 100 złotych lżejszy i o 1 punkt karny cięższy. Nie posłuchałem starszego pana, który wczoraj informował mnie o „akcji”. Różnica była znaczna – wczoraj stało w tym miejscu 5 pojazdów ( a ile osobowa SM może mieć blokad?), a dziś przed 14.00 nie było nikogo ( już wszyscy zapłacili?). Rozmowa z panami ze SM sprowadzała się do jednego – w Polsce albo się płaci, albo się z niej emigruje. Nie wszyscy mogą wyjechać, ale wszyscy mogą zapłacić. Tylko, czy to zmieni miasto?

Wcześniej wspominałem o 11 liniach metra w Madrycie, w którym samochodów nie brakuje i gdzie parkuje się na dłoń, ale też nie ma po co pchać się samochodem, jak metro wozi wszędzie. Wspominałem również o kilku wieżowcach, które widać z wieży widokowej, a poza tym widać czytelna siatkę ulic i …żadnych budowlanych żurawi.

Sztokholm przyszło mi wizytować kilkakrotnie na przestrzeni 20 lat. Ostatnim razem coraz bardziej przypominał Amsterdam i to nie kosztem pieszych, ale kosztem zmotoryzowanych. To, co przez lata się nie zmieniło w stolicy Królestwa Szwecji to ogromna ( jak na warunki miejskie i stołeczne) ilość „bezproduktywnych” terenów zielonych.

Jak w tej materii wygląda Warszawa i inne duże miasta w RP sami doskonale wiecie. Zabudować i zabetonować każdy skrawek przestrzeni, wydać po kilkanaście abonamentów samochodowych na mieszkanie (opłata roczna 30 złotych za auto), które potem ze skromnym zyskiem można podnająć potrzebującym.

I… budować, budować, budować – wszak potrzeby mieszkaniowe są tak wielkie. Każdemu zaproponować 15 minut do centrum, przecinać wstęgi na ścieżkach rowerowych donikąd, dokleić po 3 stacje do drugiej linii, zaproponować lotnisko w szczerym polu i pozwolić ludziom rejestrować samochody, w rezultacie doprowadzić do zakorkowania miasta, uczynić z dojazdu do roboty gehennę, zrobić sypialnie po jednej stronie, a stawiać "mordory" po drugiej.

- Ot, postawić w 38 mln. kraju kilka „Mexico city” i trąbić o wielkim rozwoju i szczęśliwości. Pozwolić rozlewać się przedmieściom w nieskończoność, do tego obesraaać wszystko reklamami i banerami. Czy tak wygląda Murzynowo, o którym wspominał jeden z byłych już ministrów?

W Warszawie jest już niemal 1000 aut na 1000 mieszkańców ( kupcie jeszcze kilka SUW-ów) to o połowę więcej niż w Berlinie, ale my gonimy Olsztyn, w którym jest już ponad 1000 aut na 1000 mieszkańców (część mieszkańców ma auto do sklepu i do kościoła). Kalisza chyba nie dogonimy ( na razie).

Nie ma odważnego, który powie dość – już nie budujemy, już nie rejestrujemy, bo co w zamian?
Autobus, który 20 minut jeździ w kółko zanim wyjedzie na prostą… Pociąg, który ma sens, gdy jedzie nim jedna osoba, ale już nie czteroosobowa rodzina… SKM-ka, gdzie rano każdy peron wygląda tak, jak 30 lat temu wyglądał tylko wtedy, gdy się coś stało i dwa pociągi wypadły z kursu.

A może by tak wybrać się ze swojego uroczego przedmieścia do centrum, aby spotkać się z kultura wysoką – teatr, muzeum – ok. tylko co z samochodem? Ulice oblepione przez auta , niektóre nie ruszane od tygodni. Może w takim razie do szyny, potem tramwajem, a potem jeszcze piechotą?
Eee, dodatkowe koszty i tyle zachodu, lepiej zostać przed telewizorem.

Niemcy wycofują diesle, wprowadzają coraz ostrzejsze normy, badań technicznych rocznie nie przechodzi tam 23-27 % aut, podczas gdy u nas jedynie 2 %. Dilerzy aut w RFN nie chcą dawać zbyt wysokich bonusów za wymianę aut na nowe – przecież Niemcy mogą sprzedać je w Polsce…

Rozmowa z funkcjonariuszami SM przebiega w miłej i przyjaznej atmosferze, jeden pisze 10 minut stosowne kwity, drugi narzeka na ciągłe zakładanie i zdejmowanie blokad, bo mieszkańcy poczuli siłę w sobie – jeden nie ruszając od okna swojego mieszkania wysłał 16 zawiadomień o złym parkowaniu. Wspominamy Wańkowicza, który w usta jednego z bohaterów, jednej z powieści, włożył opinię, że to nie pijaństwo jest największą przywarą rodaków, ale bezinteresowna zawiść.

Blokada zostaje zdjęta, dokumenty oddane, a wszystkiemu przygląda się starszy pan, czy to ten sam, co wczoraj? Podchodzę i dziękuję za obywatelską postawę. Co pan? – Obrusza się i pokazuje na tę wolna przestrzeń – przecież powinni tu pozwolić parkować…

I pozwalali, aż do wczoraj, od dziś każą płacić,…ale te samochody nas wykończą i to wcześniej, niż później.