Żółta kartka

„A ty całuj mnie to taka piękna gra…” śpiewał Paweł Kukiz ( rocznik 63), a my zagraliśmy w tę grę, z początku nieśmiało, bo nawet sam czarny koń tych wyborów miał obawy, czy zbierze owe 100 tys. podpisów ( dziś już widać po plejadzie kandydatów, ze próg powinien być podniesiony do 300 tys.), ale z upływem czasu coraz chętniej oswajaliśmy się z myślą, że rzeczywiście - niech nas nasza klasa polityczna pocałuje w d…

Głosowanie na muzyka rocka wcale nie musiałoby być takie szalone, jak przekonywali nas spece od nauki o społeczeństwie, bo przecież w końcu historia zna takie przypadki, gdzie aktor stał się jednym z najlepszych prezydentów współczesnego cesarstwa rzymskiego.

Te wybory pokazały również miałkość sondaży, które chętnie wykonuje się w dużych skupiskach miejskich, a do wyborów idzie tzw. prowincja i wywraca później stolik polityczny. To prawda, że część z nas postanowiła ukarać rządzących za ten telewizyjny dobrobyt i złotego cielca PKB, bo, że żyje nam się lepiej to rzecz pewna, ale jest to jedynie trwanie, a nie rozwój, stagnacja, a nie optymistyczne spojrzenie w przyszłość.

Co jest największym pragnieniem Polaków? Dotrwać do emerytury mając pracę, a co mają powiedzieć dzieci tychże marzycieli? Zielona wyspa wydająca fundusze unijne, z tanią siłą roboczą – tak tanią, że nie opłaca się myśleć nad innowacjami. PKB, który już dawno nie unosi innych łodzi, jak tylko tych,, którzy daleko odstają od rzekomego poziomu dobrobytu ( 10 % „najbogatszych” zarabiało w 2012 roku 4,5 tys. netto), bo trudno sobie wyobrazić, że mając te 4,5 „tysi” stać was będzie na wygodne życie w domu z ogródkiem i czarnego SUW-a? Zielona wyspa, gdzie świetnie prosperujące firmy i firemki, podobnie jak szlacheckie folwarki korzystają z darmowej siły roboczej, płacą pod stołem, nie odprowadzają składek i skazują młodych ludzi na singlostwo ekonomiczne i wieczną niepewność stwarzając w ten sposób nową niebezpieczną klasę – prekariat ( za Guy’em Standing’iem). Bo gdyby te podmioty gospodarcze miały działać zgodnie z prawem i przestrzegać wszystkich reguł już dawno by zbankrutowały.

Przykładów państwa na niby ( za B. Sienkiewiczem) można by mnożyć, bo widzi je szczególnie ten, który dostanie się czy to w szpony, czy tylko pazurki „systemu”, począwszy od spotkania ze służbą zdrowia, poprzez niemoc w sprawach abonamentu RTV, redukcji posłów, likwidacji senatu. Patrząc na ów partyjny beton, nie sposób nie zgodzić się z trybunem ludowym Kukizem, że to coraz bardziej przypomina PRL bis.

Kukiz połączył pokolenia rodziców i dzieci, gdzie ci pierwsi wiedzą, że w życiu chodzi o kasę (ale też wiedzą, że umiera się tylko za idee), a ci drudzy nie mają nic do stracenia i dlatego teraz obydwaj kandydaci do kolejnej prezydentury zastanawiają się, jak zachowa się elektorat głosujący na muzyka? Czy się zawaha, czy jednak oswojony z myślą o żółtej kartce pójdzie krok dalej, dokonując zmiany – elektoraty PIS i PO nie są z gumy - o wyniku wyborów przesądzi te 20 % z nas głosujące na zwykłego faceta po tzw. przejściach.

Paweł skromnie mówi o swoim elektoracie, że w gruncie rzeczy jest tylko przekaźnikiem lub zapłonem tego pragnienia, aby znów można było mówić o wpływie obywatela na kształt państwa.

Kukiz obiecuje zwołanie kongresu. Pojawia się oczywiście pytanie, czy wystarczy nam sił, bo udanie się na spacer w celu odwiedzenia komisji wyborczej jest niczym przy wysiłku budowania nawet skromnych struktur stowarzyszenia/ partii, zbierania funduszy, wpłacania składek. Politycy głównego nurtu mają nadzieję, że ruch zapoczątkowany przez Kukiza podzieli los tych wcześniejszych ugrupowań, chociaż może tym razem będzie inaczej, bo jak stwierdził prawdziwy zwycięzca pierwszej tury na ten sukces pracowali wolontariusze napędzani nadzieją, a nie partyjna kasą.
*
„…Przeskoczę każdy mur
Jeszcze dzień, wyjdę stąd
Przeskoczę każdy mur

Powiedz mi, dlaczego tak ma być
Że liczę każdy dzień
I w gardle mam te same łzy…” ( Emigranci / Na falochronie)
**
Rychu