Wystarczy…

Czy w ogóle dostrzegliście różnicę w tej mijającej ( albo już minionej niedzieli – jeśli czytacie ten post w poniedziałek)? Ktoś zapewne skojarzy, że pewnie jak to na Jonasza przystało chodzi mu o czas I-szej Komunii, albo być może, że to czas Zielonych Świątek? Nie do końca, bo chociaż wymiar religijny tej niedzieli jest istotny, to różnicę dostrzegli ci z nas, którzy mieszkają przy głównych szlakach komunikacyjnych osiedli w Wawrze. Ta niedziela to ta jedna z nielicznych niedziel w roku, gdzie ludzie mają czas się nudzić, albo nauczyć żyć się bez sklepu…
*
Niemcy, 15 maja, Hanau - miasto braci Grimm. Nigdy bym nie powiedział, że wygląda na prawie 100 tys. mieszkańców, raczej na 15-cie. Powietrze w samym centrum urokliwej starówki wdycha się tu przyjemnością o poranku. Polska delegacja mająca złożyć podpisy pod protokołem fabrycznego odbioru urządzeń wartych ok. 60 mln PLN popołudnie poprzedzające oficjalny FAT postanowia poświęcić na zwiedzanie miasta. Niemal upalna aura wzmaga pragnienie. Może piwo? Ale do kolacji sporo czasu, więc coś na wynos, tym bardziej, że hotel złożony z czterech domów sprzyja integracji. Nic z tego – sklepy w tym mieście wielkości niemalże Płocka są już zamknięte. Na drzwiach napis informuje, że od poniedziałku do piątku zapraszają od 10 do 13 i następnie od 15 do 17.

16 maja, fabryka, dzień pierwszy FAT-u – praca 6 dni w tygodniu na trzy zmiany. Obłożenie produkcji 100%. Zamówienia do końca tego roku przyjmują tylko wyjątkowo –krótkie serie i tylko standardowe wykonania.
To, co rzuca się w oczy – na produkcji dokoła sami młodzi ludzie. Goście z Polski sobie żartują, że mało kto jest tu wstanie dotrwać do emerytury. Okazuje się, że żart zupełnie nietrafiony – kilka lat wstecz ta firma podobnie jak inne niemieckie przedsiębiorstwa wdrożyła program „zastępowalności pokoleń” – wszyscy, którzy mieli 40 lat pracy z automatu przeszli na emeryturę, a tym, którym brakowało 2-3 lata pozwolono zostać w domu. Bezrobocie wśród młodych Niemców ( 15-25 lat) wynosi tylko 8 %.
*
Polska, 19 maja, niedziela – jeden z dwunastu dni w roku, gdy sklepy wielkopowierzchniowe są zamknięte. Jeden z niewielu dni, kiedy da się żyć. Jeden z tych niewielu dni, kiedy czas biegnie ospale, a ruch na ulicach peryferii wielkich miast staje się mniej dokuczliwy. Bo gdzie jechać i po co?

Za chwilę 4 czerwca, dzień, który ma być dniem symbolicznego odrodzenia się Polski – wolnej i demokratycznej, Polski dostatniej. Czy rzeczywiście?

Jaka ta Polska jest? Ano – ktoś powiedział, że jest taka, jakie jest jej najsłabsze ogniwo.

Czy na wyzysku można zbudować dobrobyt? Jednostki - zapewne, społeczeństwa - nie.

W naszym interesie jest godna praca i godziwa płaca.
Kraj, który tylko konsumuje to, co wytworzą inni i proponuje tylko pracę tylko za ladą najlepiej 7 dni w tygodniu i po 10 godzin dziennie nie ma szans na dobrobyt.
8 godzin snu, osiem godzin pracy i osiem godzin odpoczynku, wolne niedziele…już czas powiedzieć wystarczy!

Wystarczy wyzysku, wystarczy samochodów i zegarków, działek i willi nabywanych kosztem pracowników. Nie montowni, ale fabryk i nie kredytów, ale takiej pracy i płacy nam trzeba, aby można było planować przyszłość.