To będzie wyjątkowa historia o błędzie lekarskim lub tylko zaniedbaniu, To będzie również historia o odpowiedzialności za popełniony błąd lub za zaniedbanie. Historia o stracie już nie zwierzęcia, ale członka rodziny, bo taka zasadą kieruje się szef lecznicy Vika / Falenica/ p. Robert Marczak i to od Niego zależy ciąg dalszy…
*
A jednak nie ma sensu snuć tej historii. Możecie mieć zdrowego psa i w ciągu trzech dni z nim się pożegnać. Dlaczego? Bo przez 6 lat zawsze mu się udawało zjeść ciało obce i je przetrawić, a to oznacza, że historia jego wizyt lekarskich nie zawierała tego typu zdarzeń. A jeśli tak, to nie ma podstawy do zrobienia zdjęcia RTG, nawet jeśli powiecie, że to "g...zjad" - Zdjęcie zostało zrobione dopiero na samym końcu, jako ostatnie możliwe badanie.
Silny i zdrowy pies ( badania miał tak dobre, że tylko było "małe zapalenie") stracił 3 cenne dni na kroplówki i inne cuda. Potem było w końcu RTG i operacja, która się udała, ale pacjent nie przeżył pierwszych 12-stu pooperacyjnych godzin.
- " Nie popełniliśmy żadnego błędu. Nie ma więc podstaw do wypłacenia rekompensaty"
Ile kosztuje taka wiedza? Utratę psa / członka rodziny/ i ca' 1500 złotych za leczenie i operację ( i "utylizację") oraz kupno szczeniaka tej samej rasy ( 1200 - 1800). Dziś straciłem również weterynarza, który przecież jest znanym specjalistą. Ot, do wszystkiego w życiu trzeba mieć szczęście...
*
Tu raczej warto snuć inną historię - jak "uprawia się" biznes w Polsce i ile kosztuje marka?
**
Rychu
PS. "Nie było podstaw" - to oficjalna wersja. Trzeciego dnia leczenia poznałem nieoficjalną, ale tej z kolei nie udowodnię przed żadnym sądem.
Odpowiedzi
Mamy podobne doświadczenie.
Poszliśmy do w/w pana z naszą suką ponieważ wypływały z niej dziwne płyny.
Okazało się że to ropomacicze, wcześnie wykryte bo inne narządy nie zostały naruszone.
Niestety jedynym leczeniem jest wytrzebienie - zabieg jakich wiele bo przecież dużo ludzi chce się ustrzec przed ciążą psa.
Oddaliśmy ją na operację w sobotę rano około 3 lat temu. O 12stej odebraliśmy lekko osowiałą, ale to akurat było normalne po narkozie, suka była rozdęta, ale skoro weterynarz ją wydaję to pewnie tak ma być. ok. 15stej kiedy już do końca wytrzeźwiała, próbowała rozgrzebać ziemię, i się położyć - wyraźnie coś się w niej buzowało i chciała się schłodzić - "weterynarz" na to że to nic i nie należy jej pozwalać się kłaść. Wieczorem gdy już dzieci poszły spać, zorientowaliśmy się że pies nie oddycha - serce jeszcze biło (ale już było za późno o czym dowiedzieliśmy się później) kontaktu z panem Marczakiem nie było bo zmienił komórkę, do czasu przyjazdu weterynarza, robiliśmy sztuczne oddychanie, niestety ten stwierdzić zgon.
Straty moralne i finansowe bardzo zbliżone do strat pana Krzysztofa (Rycha) :(
Generalnie ...
nie mogę się do niczego przyczepić poza tym RTG. Zrobione w środę lub w czwartek zwiększało szansę na happy end o 90 %. W sobotę to już była musztarda po obiedzie. Operacja - usunięcie ciała obcego ( coś na kształt pakuł stosowanych w hydraulice) i tak kosztowałby 700 PLN, więc tego się nie czepiam - czepiam się reszty i tu nie patrząc już na straty moralne poprosiłem o 600 PLN rekompensaty, jako części kwoty na zakup szczeniaka ( i znów wszystko od początku:(). I w tym miejscu powinna się zacząć opowieść o tym ile kosztuje marka i jak się robi biznes w III RP.
Ale dzięki za ten post.
Pozdr:)