O misji, jaką spełnia falenicki bazar nie trzeba nikogo przekonywać.
W każdą sobotę zjeżdżają tu rzesze konsumentów i to nie tylko z okolic linii otwockiej, ale to targowisko przyciąga nawet mieszkańców odległego Nadwiśla. To, co każdej soboty dzieje się na ulicach przylegających do bazaru i bazaru „bis” ( to typowy „open market”) jedni nazywają Sajgonem, inni "kaszaną". Ci, którzy zapuszczą się w te okolice przypadkiem, przecierają oczy ze zdumienia i pytają, czy sławny p. inż. J. Galas o tym miejscu wie?...
*
Inżynier o tym wie, jednak nikt nie ma serca, aby spróbować opanować ten chaos. Ci, którzy żyją z tym problem od zawsze twierdzą, że ten stan utrzymywany jest świadomie z obawy o …zdrowie ( możliwość potrącenia) szanownych klientów.
Bazar w Falenicy zyskał nowych klientów po zlikwidowaniu kontr-pasa na węźle Ostrobramska/ Płowiecka, bo wcześniej część Wawerczyków wybierała „Szembek”.
Niewątpliwie najwęższym gardłem jest odcinek Walcowniczej bezpośrednio przylegający do bazaru, gdzie (zwłaszcza) w soboty ruch samochodowy musi się zmieścić w obu kierunkach na 1, 5 pasa a to za sprawą parkowania ukośnie.
I tu do gry wkracza nasz drogi inżynier ruchu – oznakowanie poziome sugeruje, że należy parkować wzdłuż jezdni, w zatoce, jednak nie jest to wzmocnione żadnym znakiem pionowym, który nakazywałby konkretny sposób parkowania. W ten oto sposób nasz spec od ruchu ( i jego zespół) poszedł na rękę parkującym – „parkujta jak chceta” - zdają się wołać stołeczni organizatorzy ruchu kołowego. A jeśli tak, to w praktyce oznacza to również – „jeździjta, jeśli umieta”. A czy to jeszcze inżynieria, czy już hipokryzja? – na to pytanie odpowiedzmy sobie sami. W praktyce sprowadza się to do jazdy na lusterka i spychania z jezdni jadących w kierunku ronda.
W przypadku „prowizorium”, jakie ma miejsce na terenie i w okolicach falenickiego bazaru od wielu lat rozwiązanie problemu parkowania i swobodnego przejazdu sprawia, że można tylko mówić o złym lub o gorszym rozwiązaniu. Owszem władza na chwilę wyciągnęła „trupa z szafy” komunikując, że w bezpośrednim sąsiedztwie targowiska powstaną parkingi i to od razu dwa, przy okazji „przemodeluje” się ulicę tak, aby ruch autobusowo-samochodowy nie musiał odbywać się z narażeniem życia i zdrowia kupujących. Protesty i kryzys pozwoliły szybko trupa wsadzić na powrót do szafy. Coś się projektuje, a czy i kiedy się zbuduje tego nie wie nikt? Najprostszym rozwiązaniem byłoby wskazanie sposobu parkowania w płytkiej zatoce i informacja, że zatoka jest jedynie dla samochodów dostawczych i pojazdów inwalidzkich. Można by to wzmocnić przekazem słownym – „ W tym miejscu łatamy dziurę budżetową”.
Odważniejszym pomysłem byłaby zmiana organizacji ruchu na tym odcinku na ruch jednokierunkowy i zamiana zajętego pasa na pełnoprawne miejsca parkingowe, ale to wiązałoby się z naprawą nawierzchni na ulicy równoległej do Walcowniczej i modernizację prowizorycznego parkingu położonego po drugiej stronie zatoki. Jednym słowem koszty społeczne ruchu jednokierunkowego byłby o wiele wyższe ( jeszcze mniejsza ilość miejsc parkingowych na uliczkach objętych zakazem zatrzymywania się i postoju) niż samoograniczenie wskazane, jako pierwsza możliwość.
Wierzymy, że nasz stołeczny bohater od ruchu ulicznego znalazłby jednak jakieś rozwiązanie, oby nie tak dobre, jak rondo „Kometa”. Zresztą zespół specjalistów może w Wawrze „poszaleć” – innym dobrym przykładem jest rozwiązanie systemu parkowania przy nowym handlowym centrum Miedzeszyna tj. przy Biedronce i Rossmannie.
*
Zdjęcie: parkowanie ukośne w zatoce pokazuje, że 1/ 2 pojazdu wystaje poza tę zatokę i ogranicza swobodny przejazd.
Odpowiedzi
Polowanie
Miasto próbowało wlepiać mandaty, ale było to przez dwie czy trze soboty i koniec :(
Moim zdaniem, można by było usankcjonować sytuację jaka była zanim stanęły słupki - wg. mnie nie jest tam potrzeby aż tak szeroki chodnik.
Komuś bardzo zależy...
aby w tym miejscu było tak, jak jest.
Chodnik mógłby być węższy, ale przecież zerwano go przed poprzednimi wyborami do samorządu, wiec dziś nie wypada.
Brak znaków pionowych o sposobie parkowania pozwala na wolną amerykankę.
Albo przyznać się do błędu i jeszcze raz zerwac chodnik, albo postawić znaki pionowe i ograniczyć ilość miejsc parkingowych w tym miejscu - Ja sugeruję to pierwsze rozwiązanie.
Żeby było ciekawiej, gdy tylko trzeba coś zrobić od razu stajemy sie państwem prawa - zgody, projekty, uzgodnienia i pieczątki urzędasów - jednym słowem praca biurkowa na lata całe.
Pozdro:-)
A co sądzi o tym straż
A co sądzi o tym straż miejska ?
(Zdjęcie nadesłane dość dawno, ale gdzieś utknęło. Autorowi dziękujemy!)
To jest najlepsza puenta !!!
Lepszej puenty być nie mogło:)))
Przypomina mi się też widok sprzed tygodnia - kierowca radiowozu Policji ( Milicja - to dziś obraza:)) prowadzący samochód i rozmawiajacy przez komórkę bez zestawu głośnomówiącego.
A to Polska właśnie...
pozdr
f_a
Rozwiązanie jest.
Trzeba kupić jakiś tani samochód i rozwalić wszystkie źle zaparkowane, najlepiej za jednym razem. Myślę że wieść o rozwalonych samochodach przy bazarze szybko się rozniesie i większość zacznie patrzeć na znaki drogowe.
Swoją drogą to straż wiejska i Milicja są od tego żeby pilnować porządku jednak mają to w nosie.
Ulubionym zajęciem milicji jest wlapianie mandatów przechodniom pokonującym zapory na słynnym przejeździe kolejowym.