Słowo patriotyzm w ciągu ostatniego tygodnia robiło furorę, lub jak tego chcą inni wyszło z podziemia. Znów jak pięć lat wstecz, jak w roku 1980 poczuliśmy się jednością. Znów byliśmy w swoim żywiole – żywiole marszów, zlotów i instalacji typu świeczka w każdym oknie, krzyż stworzony z zaciemnionych i rozświetlonych okien akademika, czy bloku.
Taki patriotyzm kochamy, wówczas krzyczymy - tylko my mamy monopol na „prawdę”, tylko my kochamy właściwie i w pełni, tylko my jesteśmy spadkobiercami tej jednej wielkiej Polski. Co z tego potem zostaje, co zostało z pokolenia JP2? Ano, zostało Centrum Myśli JP2, a co zostanie teraz? Czy patriotyzm historyczny, patriotyzm przegranych powstań i trumien wyczerpuje i zamyka definicję patriotyzmu? A co z tym patriotyzmem, gdy trzeba rano zwlec się do roboty, a po południu ogarnąć swoje obejście?...
*
W ciągu ostatniego tygodnia stała się rzecz niebywała – flagi zaczęły wyrastać na domach, na których nie widziano ich od czasu upadku komunizmu, kiedy to oflagowywanie budynków i mieszkań nie było już obowiązkiem, (bo przecież mamy demokrację), ale przywilejem i tu warto dodać – przywilejem nielicznych. Tego stanu nie mogło zmienić ani uchwalone przez tragicznie zmarłego prezydenta święto flagi w dniu 2 maja, aby zachować ciągłość świąt majowych ( zgodnie z protokołem flagowym – flagę eksponujemy od świtu aż po zmierzch, w nocy tylko, gdy jest oświetlona). Tego stanu nie mogły zmienić uroczyste obchody 3 maja, 15 sierpnia czy wreszcie 11 listopada. Ten stan dopiero zmieniła katastrofa komunikacyjna z dnia 10 kwietnia, czy trwale? Przekonamy się już wkrótce.
Patriotyzm historyczny, o który tak zabiegał sp. Lech Kaczyński jest ważny bo stanowi bazę każdej tożsamości i pamięci narodowej, ale zaraz za nim musi iść patriotyzm czasu pokoju, czasu zwykłego, codziennego dnia. Wojny, powstania mają to do siebie, że (na szczęście) trwają o wiele krócej niż występujący po między nimi czas pokoju. I o ile bazowy patriotyzm historyczny pozwala narodowi zewrzeć szeregi w czasie zagrożeń i tragedii, o tyle patriotyzm codzienności ma wpływ na pomyślność narodu i państwa – na jego postrzeganie przez inne nacje. Co więc składa się patriotyzm dnia powszedniego?
Szacunek obywatela do swojego państwa, szacunek państwa do obywatela. Otwartość na poglądy innych i tolerancja. Swoboda poglądów i obowiązek myślenia, obowiązek stawiania sobie trudnych pytań i szukania nań odpowiedzi. Świadomość, że są rzeczy i sprawy, na których oszczędzać nie można.
Nie jest trudno zrozumieć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że z racji wyznawanych zasad i umiłowania patriotyzmu historycznego chciał, aby obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej zostały podniesione przez stronę polską do najwyższej rangi, nawet, jeśli po drugiej stronie miało nikogo znaczącego tego dnia nie być. Ale też trudno jest zrozumieć, że przedstawiciele polskiego establishmentu i najwyższa generalicja znalazła się na pokładzie jednego samolotu.
Owszem, gdyby tych samolotów było dwa, trzy lub nawet cztery zaraz podniosłyby się głosy, że dziura budżetowa, że tanie państwo, że to nie przystoi lecieć, czym innym niż „tutką nr 1”.
Patriotyzmu dnia codziennego mogliśmy doświadczyć w ciągu ostatnich ośmiu dni – Polska w tych dniach była dostrzegana w zagranicznych mediach nie, jako kraj rozlazły, pogrążony w chaosie i pozbawiony ośrodków decyzyjnych, ale wszyscy, którzy zasiadali przed telewizorami lub wystawali na ulicach widzieli organizację na najwyższym poziomie, widzieli szeregi odbieranych trumien po raz pierwszy przykrytych narodowymi barwami zgodnie z wspomnianym wyżej protokołem flagowym. Organizacja uroczystości to, jak mawia młodzież - najwyższy „szacun” dla tych dziesiątków i może setek tysięcy ludzi, których praca przez 24 h na dobę wystawiła naszemu krajowi jak najwyższe noty.
*
Flagi zostaną wkrótce zdjęte, znicze się wypalą – patriotyzm historyczny ustąpi miejsca patriotyzmowi jutra, na który jak to podkreślali często zamordowani w Katyniu oficerowie składa się również nauka języków obcych - gdzie znajomość języków swoich sąsiadów była i jest priorytetowa.
Jedno z praskich liceów na 10 lat przed upadkiem komunizmu w Polsce proponowało swoim uczniom z klasy matematyczno – fizycznej następujący program: jęz. polski – 4 h w tygodniu, jęz. rosyjski – 5 h, język ang. – 4 h i język francuski – 4 h.
Z języka francuskiego ostatecznie - na prośbę przeciążonych nauką uczniów zrezygnowano po dwóch latach nauki w czteroletnim wówczas liceum, jednak nauczycielka rosyjskiego (uczy tam do dziś) zawsze powtarzała – nie patrzcie na system, patrzcie na kulturę tego wielkiego narodu i potężnego sąsiada. Być może ten apel sprawił, że już kilka lat później tak chętnie niektórzy z nas kupowali w Empiku „Moskowskije Nowosti” i „Aganioka”, żeby o pierestrojce dowiadywać się z pierwszej ręki.
Szanuję Rosjanina, który na firmowym biurku trzyma zdjęcie Władimira Putina – być może robi to w celach czysto prowokacyjnych, ale też pamiętam Jordańczyka z czasów studiów, który w portfelu nosił zdjęcie swojego króla. Tragedia pod Smoleńskiem być może doprowadzi do tego, czego nie udałoby się osiągnąć, gdyby nie miała miejsca. Ale nie żądajmy, żeby natychmiast Rosjanie zanegowali swój byt historyczny ubiegłego wieku, aby zdobyli się nie tylko na moralne, ale i materialne zadośćuczynienie – nie tylko rodzinom zamordowanych polskich oficerów, ale i własnym obywatelom – mimo ogromnych bogactw naturalnych tylko 20 mln. Rosjan bez obawy spogląda na swój materialny byt.
Ale patriotyzm czasu pokoju bierze pod uwagę i to, że już czas na picie wódki z Rosjaninem, jak ma to miejsce w przypadku spotkań z drugim naszym silnym sąsiadem.
Patriotyzm jutra to szacunek dla poległych na naszych ziemiach żołnierzy - sojuszników i wrogów, to otwartość i tolerancja, która przez wieki pozwalała żyć pod jednym dachem Żydom, Polakom, Ormianom, Tatarom, czy arianom i kalwinom.
Niech to nawet będzie obojętność, która przez obaw pozwala polskiemu Żydowi chodzić w jarmułce, czy wywieszać flagę państwa Izrael w dniu jego święta niepodległości. Niech to będzie i obojętność, która pozwala muzułmaninowi czytać w tramwaju Koran.
Niech to nawet będzie i obojętność, za którą może ukrywać się podziw dla „polskich” Wietnamczyków posyłających dzieci do przedszkoli i szkól, aby te mogły potem budować przyszłość swojej nowej ojczyzny.
*
Patriotyzm szarego i zwykłego dnia to płacenie podatków, ale też i szanowanie każdej publicznej złotówki, to przestrzeganie przez przedsiębiorców wolności zrzeszania się przez ich pracowników, to płacenie tym pracownikom godziwych pensji i na czas.
Patriotyzm codzienności to dbanie o parki, lasy i ulice, to szanowanie czyjejś pracy. To unikanie cwaniactwa na drodze i stawianie tamy korupcji.
Czy Biblia jest w każdym polskim domu? Zapewne w większości – nikt w tym miejscu nie stawia pytania, czy jest czytana – o to wkrótce zapytają polscy biskupi.
A czy Konstytucja RP jest w każdym polskim domu?
Może zatem, gdy już kupiliśmy flagi, warto oprócz Pisma św. mieć również Konstytucję RP, aby potem zacząć czytać obie te pozycje?
Patriotyzm codzienności nie zwalnia od myślenia – tak to prawda, tak jak nie zwalnia od dostrzegania, że chociaż obok nas są inni, może często mający odmienne niż nasze poglądy - to nie są oni gorszymi Polakami, to nie są gorszymi patriotami.
Daleko patriotyzmowi czasu pokoju od budowania podziałów na tych, co stoją tam, gdzie staliśmy wówczas i gdzie stało ZOMO – ostatnie dni pokazały raz jeszcze jak bardzo różni się Polska widziana z okna warszawskiego apartamentu, czy domu od Polski widzianej z Wodzisławia, czy Gołdapi, ale przecież i jednym, i drugim powinno i musi chodzić o tę jedną Polskę.
*
Flagi zostaną wkrótce zdjęte, znicze się wypalą, co zostanie?
**
Rychu
*
A dla chętnych jeszcze flagowe „know-how”:)
*
http://www.pl.info.pl/IHW_WWW/index.php?act=view&ktg=32&idt=125
Odpowiedzi
"Szacunek obywatela do
"Szacunek obywatela do swojego państwa, szacunek państwa do obywatela" - to piękna i prawdziwa esencja patriotyzmu. Dlatego skręca mnie coś w środku i budzi się we mnie złość, gdy słyszę jak ktoś kto bardzo chętnie poucza w swojej gazecie jacy to Polacy mają być, a sam udzielając wywiadów francuskiej gazecie nie mówi "mój kraj" tylko "ten kraj". Nie mówi że jest dumny z bycia Polakiem, tylko że Polacy (oni!) to antysemici, ciemnogród i ogólnie chamstwo. Że w zasadzie to jest mu wstyd że tam mieszka. Że "Polacy są jak ich Kościół, a Kościół uczy obłudy".