Szanowni Państwo,
(poproszono mnie tym razem, aby było trochę poważniej, więc to czynię)
4 czerwca 20 lat temu skończył się komunizm ( to za p. J. Szczepkowską), a 7 czerwca 2009 nie wszyscy jednak pojechaliśmy na ryby ( a może byliśmy i tam, i tu?). I za to należą się nam wszystkim wielkie słowa uznania...
Frekwencja wyborcza była najniższa w 30-sto letniej historii wyborów do PE starej/ nowej UE, ale nasze dwadzieścia kilka procent, to jednak więcej niż deklarowane 13 i oczekiwane 7. Poddając analizie wyniki z czterech wawerskich okręgów i nakładając na to wyniki oficjalne możemy sobie pogratulować, że podrywając się z wersalki, staraliśmy się nie tylko głos oddać ( niektórzy kolekcjonują chyba płachty do głosowania – może przed malowaniem?), ale dbaliśmy również o to, aby głosu nie zmarnować. Poza nielicznymi przypadkami, widać, że głosowaliśmy na wielką czwórkę i gdyby były to wybory do szczebla regionalnego, być może owa czwórka zamieniłaby się w szóstkę, jednak resztę ugrupowań przykrywa coraz bardziej kurz historii ( i polerowanie obrączek ślubnych na nic się tu zdało).
A to znak, że… normalniejemy.
Być może,ozacza to również, że jesteśmy też o krok od oddania rządów jednej partii, bez konieczności zawiązywania karkołomnych koalicji. Ideałem byłoby, aby na scenie pozostały dwie silne partie i dwie małe. Aby zawsze wyborcy powierzali los państwa jednej, druga zaś pozostająca w opozycji mogłaby zagrozić tej pierwszej w sytuacji wymuszonego aliansu z tymi mniejszymi, co najczęściej byłoby niemożliwe ze względów programowych, ale mimo wszystko realne.
Wracając jednak do podsumowania wyborów - patrząc pod kątem Wawra i naszego ukochanego miasta Warszawy. Nie powinny nam umknąć ( oczywiście wg. mojej opinii) następujące zdarzenia.
Pierwsze – w Falenicy stało się to, co wydawało się być pozbawione sensu. A jednak to ostatni byli pierwszymi – ostatnia z listy p. A. Sikora pokonała nr 1, czyli ministra M. Kamińskiego. Wielkie moralne zwycięstwo p. Ani pozwala Jej z optymizmem spoglądać w kierunku wyborczej urny już za rok. Jest to tym samym wielka odpowiedzialność spoczywająca na p. Michale, który jak się dowiadujemy z Kuriera Nadwiślańskiego mieszka nieopodal - na osiedlu Zerzeń. Nie dopuszczamy tym samym myśli, aby w Zerzeniu mogła się powtórzyć sytuacja z Łomianek, które przepraszały swego czasu za innego ministra.
Drugie – kto uważnie odwiedza i czyta f.pl ten wie, że sukces w wyborach do PE p. J. Hibner ( zbieżność nazwisk z „ 1”, z PO, z Warszawy jest przypadkowa) z Mazowsza otwiera przed nami świetlaną przyszłość – p. L. Jastrzębski będzie już nie wawerskim radnym, ale posłem na Sejm RP ( przynajmniej do końca tej kadencji).
Gdy zaś z troską pochylimy się nad wynikami wyborów w stolicy to z pewnością zauważymy, że opozycyjny PiS zebrał po tej stronie Wisły więcej głosów niż wynosiła tzw. średnia warszawska (wyjątek to Białołęka i minimalnie Wesoła).
Chciałbym wierzyć, że to tylko przypadek, ale nowa idea zgłoszona przez nr 2 we władzach ogólnopolskich PO - że kandydatem na prezydenta wszystkich Polaków może być prof. J. Buzek, sprawiła, że pomyślałem sobie…
- Może warto się wysilić i poszukać kandydata na prezydenta naszego umiłowanego grodu, który byłby prezydentem wszystkich Warszawiaków?
*
Rychu