Rychowe opowieści (2)

Opowieść II. Pogoda na jutro
*
Niedzielne popołudnie, za oknem śnieg, ogień przyjemnie buzuje w kominku.
Surfowanie po kanałach kończy się na TVN 24. Trwa właśnie debata poświęcona kryzysowi.
Jeszcze Ryszard Bugaj nie został nominowany na doradcę prezydenta, a Ryszard Petru pozostaje wykładowcą SGH. Dwaj pozostali zaproszeni goście to: Jan Krzysztof Bielecki dziś najlepiej (chyba) opłacany prezes polskiego banku Pekao SA oraz właściciel firmy cukierniczej Blikle – prof. Andrzej Blikle. Panowie dyskutują kreśląc prognozę pogody dla Polski na jutro. Poza R. Bugajem wszyscy pozostali ubrani biznesowo z dobrze dobranymi detalami, o spinkach do mankietów koszul nie zapominając.
*
W pewnym momencie chyba lewicujący ekonomista Ryszard B. ( pamiętam go jeszcze z klubu dyskusyjnego „Reaktor”, który gościnnie stacjonował w latach 80-tych ub. wieku w klubie Hybrydy) zauważa, że właściwie łatwo jest tu wszystkim dyskutować mając minimum 20 tys. miesięcznych poborów. Uwaga jest na tyle trafna, że pozostali panowie ze skruchą przyznają mu rację.
Wśród pomysłów na przeczekanie kryzysu jest też taki, że armii nie rozpuszcza się do domu.
Lepiej pracować krócej I za mniejsze pieniądze, niż siedzieć w domu. Zasiłek skończy się szybko, a jego wysokość jest bardziej niż skromna
*
Pytanie o pogodę na jutro, jest w gruncie rzeczy pytaniem o pracę, jaka będzie? Czy ci wszyscy, pracujący dziś na warunkach zatrudnienia na czas nieokreślony, z płatnym urlopem i zasiłkiem chorobowym, już po przejściu tego kryzysowego kataklizmu, wrócą do gry na tych samych warunkach, oczywiście po wstępnych okresach próbnych?
Na to pytanie kilka lat wstecz starał się odpowiedzieć w jednym z wywiadów Jan Krzysztof będąc wówczas byłym premierem i początkującym bankowcem w EBOiR-ze. Być może właśnie tam, w londyńskim City, spoglądając przez okno swojego gabinetu na centrum światowych finansów doszedł do wniosku, że nadchodzą czasy, gdy pracę będzie się miewać, zwłaszcza tę dobrą. Okresy dobrej pracy będą się kurczyć, bo co kilka lat pojawiać się będą nowe, coraz lepiej wykształcone kadry.
Wtedy też obecny prezes jednego z dwóch największych banków stwierdził, że zbliżamy się do momentu, w którym zostanie złamana obecna prawidłowość, gdy kolejne pokolenie wspinało się wyżej w hierarchii i miało więcej od swoich rodziców i dziadków.
*
Minęło dwadzieścia lat, a my uwierzyliśmy, że wszystko, co najlepsze jest cały czas przed nami. Nawet UE przyznaje, że decyzja przyjęcia na raz 10 biednych krajów była słuszna, choć w tamtym czasie ryzykowna. A jednak tak hucznie witany 2009 rok może się położyć cieniem na dokonaniach ostatnich 20 lat.
Mimo dobrych rad naszych prognostyków, armia jednak idzie do domu. 160 tys. Polaków straciło pracę w styczniu. 20 mln. Chińczyków zostało zmuszonych do powrotu na wieś, po zamknięciu centrów eksportowych. Niektóre miasta, takie jak Krosno mogą zacząć umierać stojąc przygniecione liczbą osób, które już nie nakręcają, co wieczór budzików.
Czego więc można spodziewać się w przyszłości? Odpowiedzi szukać będziemy w kolejnej opowieści, przyglądając się pracy w usługach, bo to tego typu zajęć o profilu sprzedawcy będzie najwięcej.
Czy okaże się, że jesteśmy godni, aby kupować produkty, jednak nie zasługujemy na ich wytwarzanie?

*
Rychu.