Jedź i nie parkuj… ( Warszawa)

Władze naszego miasta cały czas zachodzą w głowę, co zrobić by zniechęcić ludzi do korzystania z własnego samochodu w ciągu 5-cio dniowego tygodnia pracy. Teraz w sukurs władzom przyszła sytuacja na rynkach paliw, ale z jeżdżeniem samochodem jest jak z konsumpcją. Prędzej przejemy oszczędności niż obniżymy jej poziom. Wielu z nas mówi – i ja, i autobus stoi w korku, więc lepiej siedzieć w klimatyzowanym aucie niż stać w zatłoczonym autobusie.
Jednak z roku na rok problem narasta i wśród propozycji miasta znajdziemy i takie:
a) Prywatni przewoźnicy będą kończyć kursy na rondzie Wiatraczna
b) Miasto pobierać będzie myto za wjazd do centrum wzorem Londynu i Sztokholmu
c) Powstanie sieć parkingów, gdzie w cenie biletu będziemy mogli zostawić swój samochód i rower

Okazuje się, że aby się udało, Warszawa musi mieć rozwiniętą sieć kolei miejskiej, metra naziemnego i podziemnego.
Mamy się, od kogo uczyć. Ci z nas, którzy mieli okazję skorzystać z metra w Barcelonie ( tylko stolica Katalonii), Rzymie, Pradze i w stolicy Szwecji przyznają rację, że metro jest nie od podziwiania, a od przemieszczania „zasobów ludzkich”.
Tam, jako takie wykończenie i świetny środek komunikacji. U nas, najlepsze wykończenie ( a to rzeczywiście kosztuje) i jedna nitka. Warszawa ma się zmienić w europejską metropolię. Oznacza to wzrost liczby ludności do 3, 5 – 3, 9 mln., co da średnią europejską - 10% obywateli mieszka w stolicy.I rzeczywiscie przybywa osiedli mieszkaniowych, a reszta? Kiedyś będzie - może :).