Coś się jednak zmienia…

Niektórzy z nas zadają sobie pytanie i po co to wszystko? To nawoływanie do wieszania flag, te apele o pomoc potrzebującym. Po co to zachęcanie do wspólnego planowania budowy oświetlenia, kopania rowu odwadniającego czy remontu ulicy? Tym wszystkim zabiegom przyświecał jeden cel – pobudzenie inicjatywy społecznej, która doprowadziłaby do powstania fundacji lub towarzystwa. To, naszym zdaniem, droga do zbudowania lokalnej społeczności świadomej swoich praw, ale również obowiązków wynikających z mieszkania w tym miejscu. I po co to wszystko? Aby przygotowywać Aleksandrów na „potop” tj. na erę deweloperów. Na czas, kiedy obecne centrum osiedla stanie się jedynie jego zachodnią rubieżą. Po to, aby w najbliższych wyborach do tego najniższego szczebla samorządowego, jakim jest Rada Osiedla było, co najmniej 20-stu kandydatów, aby „można było, w czym wybierać”. W Internecie pisaliśmy o „oknie na świat” szeroko otwartym, bo tylko wtedy unikniemy sytuacji z Międzylesia, Anina, czy też Marysina, gdzie wyborów nie było z powodu małej ilości kandydatów. Dziś mieszkańcy Alei Dzieci Polskich, w Międzylesiu mają za złe, że nikt ich nie informował o planach przebudowy spokojnej ulicy w arterię łączącą Starą Miłosną z miastem. Aleksandrów dziś przypomina Międzylesie sprzed 30 lat – wówczas wszyscy się znali lub przynajmniej rozpoznawali. Dziś to osiedle tworzy masa ludzi, która nie jest w stanie wykorzystać swojego atutu – wielkości. To dobrze, że zaczynamy pisać do Rady, która nie jest, co prawda lekarstwem na całe zło, ale to oznacza, że artykułujemy swoje obawy i nadzieje, również żądania. Silna lokalna społeczność to zalążek społeczeństwa obywatelskiego, które nie walczy ze sobą, ani z władzą, ale które organizuje się i działa dla wspólnego dobra. Czy mamy szansę i ile czasu to trwa? Szansę niewielką to fakt – brak nam punktów wspólnych takich jak: rynek, szkoła, przedszkole. Poza Kościołem i Klubem Kultury nie ma miejsc, gdzie moglibyśmy się poznawać. Ale wspólne działanie to też forma budowania kontaktów. Tak, więc wprowadzajmy, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, zasadę „TKM” w życie. A cóż to społeczeństwo obywatelskie? Prosty przykład, – jako konsument kupuję sobie wóz rozwijający prędkość 200 km/h, ale jako obywatel głosuję za ograniczeniem szybkości do 50 km/h w terenie zabudowanym. A ile trwa budowa społeczeństwa obywatelskiego? O wiele dłużej niż budowa ulicy, nawet, jeżeli jest to budowa ulicy w Aleksandrowie:).