Dominikana 2020…

Tegoroczne wakacje powoli dobiegają końca, chociaż astronomiczne lato potrwa jeszcze miesiąc , to jednak stopniowo pustoszeją już pola namiotowe, kempingi, domy wczasowe i hotele. Tegoroczne lato ( jak dla mnie) było fantastyczne – lipiec mokry i ciepły sprawił, że podlewanie własnego RODOS-u było zbędne, a środki na komary znów były w cenie. Sierpień ( jak dotąd) rozpieszczał wypoczywających. Covid-19 nie anulował tegorocznych wakacji, a jedynie zmienił „destynacje”…

*
Jak co roku padało to pytanie – „gdzie na wakacje?”. Mało kto odpowiadał, że spędzi je w domu. Dominowały kierunki samochodowe – Chorwacja, Słowenia i rodzima Polska. W cenie byli znajomi mający działki i gospodarstwa agroturystyczne położone nad jeziorami i na odludziu. Sprzedaż rowerów już wiosną poszybowała w górę, co widoczne stało się na drogach wyjazdowych ze stolicy w każdy wakacyjny weekend.

Ci z nas, którzy dotąd przyzwyczajeni byli do „all inclusive” starali się uratować coś z tamtej atmosfery pakując do aut żywnościowe frykasy i kartony ulubionego wina. Jeśli góry, morze z kwitnącymi sinicami i hałaśliwe Mazury to nie był dobry pomysł na pandemiczne wakacje, to co w takim razie nadawało się świetnie na tegoroczny wypoczynek?

Takim miejscem była, jest i będzie …”Dominikana”, czyli położone niemal 500 km od Warszawy Dominikowo i cały Drawieński Park Narodowy ze swoimi polodowcowymi, głębokimi i cały czas czystymi jeziorami, przecudnej urody przyrodą, slow-life miejscowej ludności i Drogą Mleczną nad głową w trakcie ciepłych i ciemnych wieczorów.

Całe życie gastronomiczne toczyło się na tarasach i w otwartych gospodach, które podobnie jak spacery wokół jezior były wolne od much i komarów, a długie spodnie przeleżały na dnie walizki – takich warunków nie zapewniły w poprzednich latach ani Włochy, ani Portugalia.

Spływ kajakowy rzeką Drawą przypomni nam rafting w Turcji, stare cmentarze z charakterystycznymi nagrobkami w kształcie ściętego pnia drzewa życia i po-protestanckie kościoły będą wspomnieniem poprzednich gospodarzy tych ziem, a jezioro Czarne zachwyci nas szafirową barwą i przejrzystością wody na kilka metrów zachęcając do kąpieli.

Tegoroczne wakacje upłynęły pod znakiem wina Infinite produkowanego przez słoweńską rodzinę winiarską, na stole królowały pstrągi i biały ser „Krówka” oraz pączki z cukierni w Drawnie. Czasami warto zostać w kraju i odwiedzić miejsca, które nie nadają się do lansu, ale wyśmienite są do odpoczynku z przyjaciółmi, bo przecież w dobrym towarzystwie nie tylko dobrze się kłamie:).

Nikt jeszcze nie powiedział, że następne wakacje będą wolne od koronawirusa, wiec może warto pomyśleć o tym kierunku ?

DPN