Piotrek - lat 51 przepracował w korporacji niemal 24 lata, potem miał półroczny epizod w polskiej firmie, następnie po 5,5 miesiąca szukania pracy trafił do innej światowej korporacji, ale tu zadziałała magazynowa metoda składowania LIFO (Last In, First Out) – od kwietnia siedzi w domu i wysyła CV. Ta pierwsza korpo przyniosła mu dobrobyt (z Ursynowa przeprowadził się do Wawra) i miała być pierwszą, i zarazem ostatnią pracą…
*
Paweł - lat 56 przepracował w tej samej korporacji ostatnie prawie 22 lata, ale jego dorobek zawodowy jest dłuższy – składają się na niego dwa duże zakłady pracy, dwie międzynarodowe korporacje i firma, którą z czystym sumieniem można zaliczyć do klasycznego folwarku polskiego. Wziął to zimą, aby uratować coś z finansowego zadośćuczynienia za „dobrowolne odejście” z tej drugiej i wspólnej dla nich obu korporacji, jednak wszystko trwało pół roku i za chwilę czas niemal dwumiesięcznych płatnych „wakacji” dobiegnie końca.
Obydwu połączył ten sam los - oto komuś wyżej postawionemu zachciało się zdemolować im życie w imię przerośniętego i chorego "ego". Specjaliści psychiatrii nazywają to wybielaniem kart swojej historii.
W tej historii jest jeszcze kolega, "przyjaciel domu" Pawła, który widząc, że ten idzie na dno zaproponował mu pomalowanie płotu wspólnoty mieszkaniowej, którą zarządza po godzinach. Paweł wiedząc, że Piotrek ma wysokie koszty stałe (roczne płatne studia medyczne córki to 38.000, - PLN) zaproponował kooperatywę przy tym płocie.
Perspektywa wspólnej pracy przy płocie dwóch panów, gdzie jeden dysponując większym kapitałem kulturowym wspiął się wyżej po szczeblach korporacyjnej kariery wydawała się być z jednej strony zabawna, a z drugiej mogła być przestrogą dla mijających ich przechodniów, bo oto Piotrek z poświeceniem leżąc na wykostkowanym podjeździe skrobał bramę z korozji.
Paweł widząc absolwenta podyplomowych studiów na SGH i rocznych studiów MBA żałował, że nie zrobił lezącemu Piotrkowi zdjęcia, które zapewne na LinkedIn zrobiłoby w ich grupie furorę. Wrześniowe upalne słońce dawało im obu w kość, czasami tylko żartowali, że warto było powycierać się po europejskich lotniskach, aby w końcu leżeć pod płotem.
Piotrek po trzech dniach dał do zrozumienia, że nie ma już siły na dalsze prace fizyczne. Paweł miał mu trochę za złe, że ten nie wycofał się od razu to mimo, że blisko bezrobocia każdy grosz liczy się podwójnie to wiedząc, że z płotami (były ostatecznie dwa) będzie musiał radzić sobie sam, to podziękowałby „przyjacielowi domu” za troskę i by odmówił. – Nie byłoby pieniędzy, ale cały czas byłby przyjaciel, którego miał od 40 lat.
Ale zanim Piotrek się wycofał, Paweł zadał mu pytanie: – „A, Twoim zdaniem, co babcia mówi do wnuczka mijając nas w ponad 30 stopniowym upale?”
Piotrek nie wahał się ani chwili tylko odpowiedział: – „A, tu widzisz wnusiu dwóch panów, co im w życiu nie wyszło”
**
Paweł rozliczył się z Piotrkiem za trzy dni jego pracy i na razie zawiesił kontakty z przyjacielem, który finalnie chciał zapłacić za …metry bieżące ogrodzenia.
Piotrek już wie, że praca "na etacie" przechodzi w ich wieku do historii,a jeśli się jeszcze znajdzie to na chwilę.
Dotąd szukając pracy nie jeździł autobusem ani nie rejestrował się po zasiłek.
Teraz chce ”zagrać” inaczej. – Jako rejestrowy bezrobotny będzie miał w styczniu szansę na dofinansowanie własnej firmy, jednak nie może z tym zwlekać, bo środki na wsparcie bezrobotnych szybko się kończą.
Paweł mówi o sobie - mistrz statusu: „Pracodawca rozpatruje twoją kandydaturę”.
Tylko na pracuj.pl ma wysłanych od listopada ub. roku 155 „cefałek”, z tego 20 % to te z tym właśnie statusem, z tego pięć wywiadów telefonicznych z zapewnieniem, że kolejny telefon będzie w sprawie spotkania …do żadnego jednak nigdy nie doszło.
Paweł doskonale wie w czym jest problem? – Każdy kto ma ponad dwadzieścia lat doświadczenia jest na przegranej pozycji. Jego też czeka samozatrudnienie z własnym samochodem i kilometrówką…
A, tu widzisz wnusiu…