Zdecydowanie trudno jest się wymądrzać robiąc „we folwarku”. Folwark to jednak takie stąpanie po lodzie, wygrywanie przetargów na zasadzie „ wygramy, a potem będziemy się martwić”, to praca i zajęty umysł dłużej niż 8 godzin dziennie. To ciągłe pytanie o „miliony” i pewność, że ani „dziedzic”, ani „karbowy” nie byliby w stanie sprzedać długopisu ( z castingu o pracę)…
*
Nie byliby, bo koncentrują się na pieniądzach, na szybkim zysku, na chciwości, która nie zna granic.
Folwarkami są jednak nie tylko firmemki i małe firmy. Folwarkami w Polsce potrafią być również firmy państwowe, które nazywane są srebrami rodowymi RP. Nawet tam dyrektor nie ma skrupułów traktując swoją asystentkę jako folwarcznego, który ma robić za kierowcę „Ubera” gdy ten traci prawo jazdy na trzy miesiące za nadmierną prędkość w terenie zabudowanym, za służącą, którą w Wigilię wysyła do galerii handlowej, aby ta w godzinach pracy kupiła prezenty z listy ( oczywiście już zapakowane tak, aby od razu trafiły pod choinkę).
Pewien Niemiec zastanawiał się czy nie osiąść we Wrocławiu i tym samym stać się pełnoprawnym obywatelem RP. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw doszedł do wniosku, że polski kapitalizm ma bardzo niecywilizowane oblicze.
4 czerwca 1989 roku jest lansowany jako święto wolnej Polski i super, ale jednak wolna Polska nie jest krajem, którego sukces gospodarczy przełożył się na równy start i dobrobyt wszystkich jego obywateli. Jeszcze kilka lat wstecz Jeffrey Sachs uznawany za jednego z autorów terapii szokowej, która zakładała radykalną liberalizację, szybką prywatyzację i zaciskanie pasa przez obywateli był dumny ze swojej roli doradcy, dziś już nie jest tego taki pewien.
Dziś po 30 latach od tamtego zwrotu gospodarczo-politycznego warto zadać sobie pytanie, czy mając wybór wybraliśmy słusznie? Zarówno edukacja, jak służba zdrowia oraz system podatkowy preferuje ludzi bogatych, którzy jak przystało na liberalny model kapitalizmu płacą …niskie podatki. Ludzie zarabiający niewiele przeznaczają większość ( o ile nie wszystkie środki) pensji na opłaty i żywność płacąc tym samym procentowo wyższy VAT niż lepiej sytuowani.
- Głupia sprawa, gdy trzeciego dnia pracy „we folwarku” usłyszałem od jednej z kobiet, że 20 % jej uznaniowej premii ( typowa dla folwarku) zależy ode mnie. Jeszcze podlej czułem się na koniec miesiąca, gdy „dziedzic” postanowił, że nie zaliczy tych 20 % i tym samym dziewczyna nie otrzyma 100 czy 200 złotych do pensji brutto 3000 PLN, gdy kilka godzin później wracając z Mordoru dowiedziałem się z radia o zarobkach pań z NBP.
To folwarki – te małe i duże sprawiają, że młodzi ludzie są gotowi podjąć ryzyko przegranej na emigracji, że tu we własnym kraju nie pozwala im się dorosnąć, bo trzyma się ich na głodowych pensjach.
Pora na definicję pensji i premii…
Pensja – to godziwa płaca za pracę pozwalająca związać koniec z końcem – czyli zapiąć miesięczny budżet.
Premia – to środki finansowe „ekstra” pojawiające się w wyniku sprawiedliwego podziału nadwyżek, którymi dzieli się przedsiębiorca z pracownikami – pozwalają one na realizację pasji lub sfinansowanie np. remontu lub zakupów ekstra przez pracownika.
A jak to zwykle wygląda wyjaśni Wam …Witek ( dźwięku na szczęście nie straciliśmy)
Witek