Czy też macie takie wrażenie, że życie przelatuje tak szybko jak weekend? Dopiero był początek, a już jest po...
Obecna propozycja będzie nieco …ekskluzywna. Co prawda, nie czekają już na was takie ekstrema temperaturowe, jak z minus 8 na plus 16, ale wg. Amerykanów wiosna ma nam przynieść sporo rozczarowań podczas, gdy tam będzie jak zwykle – słonecznie i ciepło, stąd moja rekomendacja:… Madryt.
Madryt jest ekskluzywny? Hmm, ekskluzywne, a na pewno drogie, w stosunku do leżenia na piachu, jest zwiedzanie miast, ale przecież podróże kształcą, a edukacja de’facto nigdy nie była za darmo. Madryt kosztuje, ale głównie dlatego, że nasz poziom dobrobytu jest na poziomie Hiszpanii z roku 1997-go, a więc jesteśmy 20 lat za Hiszpanami (i tak dobrze, że nie za Murzynami, chociaż czasami mam wątpliwości obserwując swoich rodaków) . Mimo wszystko okrągła rocznica ślubu lub urodzin warta jest tego typu propozycji…
- Na początek optymalizujemy koszty – lot z Modlina (samo lotnisko już was zadziwi, zwłaszcza jak 1/ 2 jedynej toalety będzie „out of order” ), ponadto wstępy i inne atrakcje w Madrycie rezerwujemy/ kupujemy przez internet, co pozwoli nam rozłożyć płatności w czasie. Ponadto nie przesadzamy z bagażem – 5 kg na plecy i 1,5 pod siedzenie wystarczy ( w poniedziałek to docenicie).
- Dojazd na lotnisko ( wcześniejsza rezerwacja miejsca na parkingu P1 zalecana przez zarząd portu) ok. 1,20 h (w piątkowych korkach przez Łomianki – do Radomia będzie dłużej) , a koszt parkingu to 85 PLN (za 3 doby z haczykiem).
W Madrycie…
- Hotel 4 gwiazdki Alameda TRYP z transferem z lotniska (lądujemy o 23.50) – to bardzo dobry wybór. Macie zagwarantowane nie tylko wykwintne śniadania (ale jajecznica z proszku), ale także łoże co się zowie i zestawy weekendowego turysty ( szczoteczki do zębów, maszynki do golenia), ale już bez wody, która w RP jest standardem ( przy recepcji jest automat i to nie tylko z wodą). Rezerwacja jest bezpłatna, płatność za 3 doby w wysokości 279 EUR płacicie w trakcie meldowania się w hotelu ( - Na do widzenia trzeba jedynie poinformować, czy mini bar został uszczuplony?).
- Na początek uwaga …higieniczna – Warszawa i Madryt są do siebie podobne – i tam, i tu nie ma praktycznie publicznych WC – Znajdziecie takie tylko na dworcu kolejowym ( jeden z punktów naszego zwiedzania), w muzeum Prado ( trzeba się naszukać) i w pałacu Kryształowym ( nieoznakowane, po schodach w dół). Poza tym WC jest jeszcze przed stadionem Realu M. , ale zamknięte ( może tylko otwierają przed meczem?). W hiszpańskiej stolicy też obowiązuje reguła - „ toilet & coffe” (espresso 1,8 -1,9 EUR).
- W sobotę, po śniadaniu, pieszo 700 m na stację metra, na której pracownica metra wystuka wam bilety 3 – dniowe turystyczne z transferem na lotnisko (to ważne) – ok. 19 EUR / os. . Madryt ma 11 linii, co sprawia, że kolej podziemna i nogi to będą wasze podstawowe środki transportu.
Oczywiście im bliżej lata tym pogodę będziecie mieli stabilniejszą – my musieliśmy mieć opracowane dwa warianty – na szczęście pogoda nam dopisała ( aż za bardzo), więc głównie spędzaliśmy czas na powietrzu. Jednak, aby wszystko grało ktoś musi się poświęcić i spędzić kilkanaście godzin w internecie, przeczytać dwa przewodniki , nauczyć się planu miasta na pamięć ( ew. korzystać z Google Maps).
- Zwiedzanie miasta można zacząć od 3 h bezpłatnego spaceru z przewodnikiem (warto wcześniej zrobić rezerwację), a sobotni wieczór koniecznie trzeba zakończyć uroczystą kolacją wraz z pokazem flamenco – Technicznie wygląda to tak : godzina na trzydaniowy posiłek ( plus wino/piwo) , potem ( również godzinny) fascynujący, taneczny pokaz hiszpańskiego temperamentu z zakazem filmowania i robienia zdjęć (sami zrozumiecie dlaczego?).
Wracając do spaceru – my oddaliliśmy się „po angielsku”, po dwóch godzinach i to była dobra decyzja. Katedra i Pałac królewski sąsiadują z budynkiem Gwardii królewskiej – o 13.30 była uroczysta odprawa warty ( pieszej i konnej przy udziale orkiestry), po czym wszystko …zniknęło.
- Wizyta na wieży widokowej uzmysłowi wam jeszcze jeden fakt – Madryt to jedna z tych stolic europejskich, gdzie do policzenia drapaczy chmur wystarczy 10 palców u rąk (Skąd u nas takie parcie na zasłonięcie PKiN-u, sam nie wiem?). Jeżeli jakiś kryzys widać w hiszpańskiej stolicy to jedynie nieliczne legowiska bezdomnych (nocą było w +5 C).
Poza tym - tłumy mieszkańców spędzających czas w centrum od rana do nocy ( w weekend było najbardziej zapchane metro), restauracje i bary okupowane już od poranków wskazują, że po kryzysie nie ma śladu.
- W niedzielę nasze zwiedzanie zaczynamy od parku z pałacem kryształowym, potem msza w historycznym kościele ( Hiszpanie bardziej tu przypominają nas, niż Włochów) , z którego bezpośrednio udajemy się do muzeum Prado – trzeba dokonać wyboru, których malarzy chcemy zobaczyć, bo całość jest nie do ogarnięcia w trakcie jednej wizyty. Tego dnia obowiązkowo jeszcze madrycka korrida, wrota Europy, stadion Realu i dworzec kolejowy.
- Powrót do hotelu można zaplanować nieco wcześniej , aby po drodze ze stacji metra wstąpić do baru tapas na skromną kolację, co z winem powinno się zamknąć kwotą 24 EUR ( w tym wino 18 EUR) .
- Poniedziałek to dzień odjazdu, ale po śniadaniu udajemy się ponownie do centrum Madrytu – mamy w programie wizytę w najstarszej ( koniec XIX w. ), lub nieco młodszej ( 1902) czekoladowni. Nie warto zamawiać czekolady bez cukru ( droższa i niepijalna). To skromne drugie śniadanie wyniesie 6,10 EUR za dwie osoby. Potem koniecznie trzeba odwiedzić targ San Miguel – na pewno zrobicie masę zdjęć i na koniec już bez trudu (w trakcie weekendu to nam się nie udało) znajdziecie punkt „zero” ( na zdjęciu) – punkt od którego liczy się wszystkie odległości w Hiszpanii.
Weekend w Madrycie to ścisk w metrze, tłumy na ulicach, tłumy w restauracjach i to nie turyści, ale miejscowi robią ten „ruch”. Żadnej agresji, podgolonych czerepów, jazdy rowerami po chodnikach tylko słońce i zabawa. .. Zrozumiecie także mieszkańców Barcelony, którzy proszą aby ich nie odwiedzać. Poza tym widać te… 20 lat różnicy:(.
- Dojeżdżając metrem na lotnisko nie dostaniecie się do terminali , jeśli nie mieliście owego transferu w cenie biletu.
A gdy będzie kolejny jubileusz lub rocznica (i trochę kasy), warto pomyśleć o 2-gim ( po Wenecji) najpiękniejszym mieście w Europie …Budapeszcie
(Wiem, obstawialiście …Rzym) :).
**
Zdjęcie – „ Punkt Zero” – nie cokół, nie słup, a zwyczajna płyta w chodniku.