Niedzielna szkółka dla dorosłych (12)

„Kościół jutra? Powinien być trochę popkulturowy. w atrakcyjnej, młodej formie. Kościół tradycyjny to kościół wczoraj, dla tych, którzy już od dawna są mu wierni i nie potrzebują, a nawet nie chcą zmian. A Kościół powinien iść z biegiem czasu by przyciągnąć ludzi. I nie straci przez to nic ze swej powagi i majestatu. Widzieliście gadżety z Muzeum Powstania Warszawskiego? Manierki, piórniki, kalendarze z rysunkowymi wyobrażeniami powstania. Powagi nie ujęło. Ludzi przyciągnęło.”

To już jedno z naszych ostatnich spotkań, więc może dlatego będzie wyjątkowo długie.
W tym roku nie będę Was męczył Wielkim Tygodniem na f.pl, ale zachęcam do uczestnictwa w liturgii Wielkiego Tygodnia w naszych lokalnych wspólnotach…

*
Pytanie o kościół jutra to w gruncie rzeczy pytanie skierowane do ludzi młodych. Sęk w tym, że tych młodych tak jakby było we współczesnym Kościele coraz mniej, a więc coraz trudniej o odpowiedź. Na obraz obecnego Kościoła katolickiego w Polsce składają się trzy nurty: konserwatywny, centralny i liberalny. Ilekroć prezentuje się wyniki badań dotyczące religijności Polaków zawsze podkreśla się magiczne 95 % deklarujących przywiązanie do wiary katolickiej. Zasłaniając się „procentem” trudno jest zastanawiać się nad kryzysem i ciągłością wiary. Czy zatem owe 95 % to przywiązanie, czy raczej obojętność? Obojętność, którą kilka wieków wstecz określaliśmy mianem tolerancji wobec innych wyznań. Wojny religijne, jakie stały się udziałem krajów zachodnich doprowadziły do silnej świadomości światopoglądowej, gdzie białe jest białe, a czarne jest czarne. Jak liczna rzesza z 95% procent nie robi nic, aby swoją obojętność usankcjonować? Katolicy i ewangelicy w Niemczech opuszczają swoje kościoły na drodze apostazji, a przecież mogliby nic z tym nie robić. Mogliby być wierzącymi, ale niepraktykującymi…

„Kościół jutra? No właśnie powinien być dialog w Kościele, abyśmy znali swoje wzajemne oczekiwania, a zarazem powinna być “mądra” edukacja, bo musimy wiedzieć, czego powinniśmy chcieć, co możemy osiągnąć, a czego nie! Otóż do wszystkiego można się przystosować, tj. do doby internetu, pogoni za pracą, czy niezmierzonej tolerancji, Kościół też …powinien korzystać z nowych metod Ewangelizacji. Wiedząc, jednak, że wszystko ma się wokół jednej “sprawy kręcić” - BOGA! I dlatego nasza świadomość i wiedza powinna być no stop pogłębiana, bo cóż znaczy być lekarzem nie kończąc medycyny lub nauczycielem nieuczącym. Brak wiedzy i doświadczenia powoduje nieznajomość tego, czym się żyję, obłudę i fałszywość w oczach innych. To samo dotyczy członków Kościoła! A co mnie najbardziej porusza - ludzie uważają, że Kościół to ksiądz, biskup itd.. Oczywiście, tak! Są to ludzie, na których zwraca się szybko uwagę i ich się komentuje (może z powodu “czarnych sukienek”), ale pamiętajmy Kościół to MY wszyscy! MY w JEZUSIE Go budujemy, i to od nas zależy najwięcej, bo cóż może pracodawca, gdy ogół zatrudnionych, nie zna się na tym, co zostało mu powierzone, (a nam świeckim, których na ilość jest stanowczo więcej od duchownych dano tak wiele zadań…)”

A jeśli już mówimy o jutrze, to widać gołym okiem, że mówimy o Kościele świadomym, w który ci, którzy zechcą już w nim być, będą niczym ogół zatrudnionych znających się na tym, co im powierzono. Zawsze, ile razy wspomina się o programie zmian ( nie wszyscy dostrzegają znamiona kryzysu, który przecież może być nie tylko zagrożeniem, ale również stać się szansą lepszej jakości wiary) zaraz pojawia się obawa – a czy biskup to zaakceptuje? Wierni bardzo często pozostają bierni i czekają na ruch władz kościelnych. A jeśli tak, to abp H. Hoser z końcem marca br. taki ruch zrobił – wydał zarządzenie o powołaniu w każdej parafii naszej diecezji rady duszpasterskiej. Pomijając fakt, że nie każda parafia zdolna jest do wyłonienia takiego „ciała”, to zaraz rodzi się pytanie – a rada parafialna nie wystarczy?

Otóż nie. Głównym zadaniem rady parafialnej w III RP jest działalność „biznesowa”. Parafianie wchodzący w skład tego organu mają za zadanie dbać o stan finansowy parafii i doradzać proboszczowi w zakresie remontów i inwestycji.
Zadania PRD ( Parafialnej Rady Duszpasterskiej) są zupełnie inne. Oto one:

PRD stanowi ciało doradcze (k. 536 KPK), które pod kierownictwem proboszcza, przyczynia się do ożywiania działalności duszpasterskiej. Zatem głównym celem PRD jest świadczenie pomocy proboszczowi w organizacji życia duszpasterskiego. Cel ten jest realizowany przez:
a) wspieranie inicjatyw duszpasterskich w dziedzinie życia liturgicznego, apostolstwa, dzieł pobożności i miłości;
b) pomoc w przeprowadzeniu trafnej oceny stanu religijno-moralnego parafii, z uwzględnieniem zachodzących przemian społeczno-kulturowych;
c) udział w opracowaniu rocznego parafialnego programu duszpasterskiego, w oparciu o program ogólnopolski i diecezjalny;
d) budowanie wśród parafian zaufania do Kościoła i tworzenie dobrego klimatu dla podejmowanych inicjatyw duszpasterskich;
e) wspieranie działalności ruchów, stowarzyszeń katolickich i grup duszpasterstwa specjalnego.

Zachęcam wszystkich do zapoznania się z całym dokumentem ( link poniżej).

– Wszyscy, którzy działali w jakiejkolwiek organizacji lub w samorządzie zgodzą się, że materiał został przygotowany poważnie i został przemyślany w detalach. Ale jest to ruch biskupa - jak zachowają się proboszczowie i sami wierni?
W parafiach dużych i silnych, gdzie nie trzeba specjalnie „lukru” przed wizytą gospodarza diecezji zapewne nie będzie z powołaniem PRD większego problemu. Inaczej rzeczy mogą się potoczyć w parafiach małych i będących na „stand by’u”. Tam może pojawić się pokusa pójścia drogą na skróty – A niech nad naszą duchowością czuwają ci, którzy udało się „ złapać” do rady parafialnej lub niech to może będą panie z kółka różańcowego? Tylko z upływem czasu okaże się, że chcieliśmy jak najlepiej (biskup), a wyszło jak zwykle. Bo przecież w tym działaniu nie chodzi o nic innego, jak o jutro Kościoła…

„Nie mogę zrozumieć Parafian należących do różnych wspólnot poza Parafią, że prawie w 100% nie wzięli udziału w rekolekcjach parafialnych. Większość z nich w ogóle lekceważy swoją Parafie. Myślałem, że to właśnie Wy będziecie przykładem dla tych, którzy lekceważą sprawy Boże jak również swojej Parafii. Ciekawe, co o takiej postawie myślą święci Założyciele Waszych wspólnot????”

Czy to rozżalenie ks. Wiesława jest zasadne? Najczęstsze opinie o przyszłości Kościoła to przekonanie, że Kościół jutra będzie kościołem małych wspólnot. Parafia w ogólnej masie jest tylko wspólnotą wierzących ( niedzielnie, zwyczajowo, powszechnie lub świadomie i na serio), jednak w gruncie rzeczy ta rzesza pozostaje anonimowa.
Tym bardziej jest anonimowa im mniej się w tej parafii dzieje. Jeśli część jej członków jest aktywna poza parafią, to dla nich parafią staje się inna parafia – tam się spotykają, tam uczestniczą w nabożeństwach. W ten sposób dokonuje się polaryzacja parafii, które przyciągają wiernych spoza swoich lokalizacji i parafii, które tylko już trwają i z czasem pustoszeją. Poza tym rekolekcje parafialne w dużej mierze są rekolekcjami ogólnymi. Od wielu już lat z rekolekcjami tego typu wygrywają rekolekcje adresowane do poszczególnych grup – studentów, rozwiedzionych, poszukujących, inżynierów i techników itp., itd.

W obecnej sytuacji - jestem tego pewien – w parafiach małych i uśpionych pierwszy ruch zawsze należeć będzie do jej szefa, czyli proboszcza. Obejmując parafię każdy jej gospodarz ma szansę na dokonanie zmian. W biznesie ten proces formułuje się tak – zastany układ należy rozmrozić, następnie przeprowadzić zmiany i układ na nowo zamrozić. Szansa na dokonanie zmian nie trwa wiecznie – zwykle, jeśli się tego nie zrobi przez pierwszych 6 miesięcy potem jednej stronie brakuje zapału, a druga wykazuje już tylko obojętność.
Duża ilość wspólnot, ruchów w parafii to z jednej strony więcej pracy dla miejscowych księży, ale również wyraźna pomoc w sytuacjach, gdy potrzebny jest „ktoś” do organizacji obchodów, rocznic lub uroczystości typu Boże Ciało, budowa grobu Pańskiego lub bożonarodzeniowej szopki.
Jeśli parafia „śpi” to ogól wiernych ma dobre samopoczucie, bo wierzy, że w końcu znajdzie się „ktoś”, kto zrobi to, czy tamto. W parafiach żyjących od niedzieli do niedzieli, w przypadku pojawienia się nawet niewielkiej grupy osób, która zaczyna być aktywna w parafii i przez to jest widoczna łatwiej dochodzi do sytuacji, że proboszcz staje się „zakładnikiem” tej grupy, bo wspólnota nie ma dla siebie żadnej wewnątrz parafialnej konkurencji.

„Kościół jutra… Moim zdaniem powinien opiera się przede wszystkim na otwartości i dialogu. I to bardzo szeroko rozumianym. u nie tylko chodzi o dialog między Kościołem a świeckimi, bo też nie powinno się robić takiego rozróżnienia. tak naprawdę Kościół to przede wszystkim świeccy…”

A jeżeli pierwszy ruch należy do szefa parafii, to on powinien zaprosić ruchy na swoje podwórko. I chociaż każda nowa wspólnota na terenie parafii to mniej czasu dla siebie, ale patrząc na proces z perspektywy czasu, zaproszenie katechistów wędrownych ( Neokatechumenat), aby zajęli się organizowaniem wspólnoty dorosłych lub zorganizowanie rekolekcji ewangelizacyjnych przez Światło i Życie ( tzw. Oaza) dla młodzieży jest dla wspólnot parafialnych będących na „stand by’u” szansą.
Niestety zdarza się, że to, w jakim kierunku zmierza parafia wynika z faktu, że wybrano złą grupę docelową wiernych – podtrzymywanie „wiejskiego” charakteru wspólnoty, która podlega dynamicznym zmianom napływających wiernych mających doświadczenia bądź wielkomiejskie lub doświadczenia różnych ruchów w kościele sprawią, że wierni ci nigdy nie będą wstanie wtopić się w taką parafię. W takiej sytuacji ludzi tych spotkamy bądź o 7 rano, lub o 18 w sąsiedniej parafii w dzień powszedni, lub też na nabożeństwach pasyjnych, które odprawiane są późnym popołudniem lub wieczorem ( np. Droga Krzyżowa dla pracujących do późna).

„Młodzież dzisiejszych czasów i tu zgadzam się z księdzem, nie widzi Boga, jako Przyjaciela, nie wierzy w to, co mówi Pismo Św. Wierzy w Boga tak, aby aby…bo rodzice każą chodzić na religie albo do kościoła. Ale przecież nikt ich nie zmusi w dorosłym życiu do wiary, do czytania Pisma Św. Po zachowaniu moich kolegów i koleżanek na katechezie mogę z czystym sumieniem powiedzieć ze jest niewiele osób, które słuchają katechety o tym co mówi o Kościele, Piśmie Św. i Bogu. Ludzie w dzisiejszych czasach odwracają sie od Kościoła, boją sie Boga, boją sie z Nim rozmawiać poprzez modlitwę, boją sie rozmawiać na glos o Chrystusie, boją sie po prostu, że ktoś ich wyśmieje…A jeżeli chodzi o Kościół jutra to tak się nie da. Nie można zmienić tego, co przykazał Chrystus. Owszem są księża, którzy nie potrafią “trafić” do młodzieży podczas kazania. Ja uwielbiam chodzić na Msze Św. niedzielna na godzinie, 9 ponieważ jest to Msza ukierunkowana dla młodzieży i kazanie zawsze mówią wspaniali księża, których z wielką przyjemnością słucham i wynoszę wnioski z tego, co mówią…”

Ten proces tworzenia małych wspólnot w parafii nie musi być od razu aż tak widoczny – oto mamy już tyle to a tyle ruchów i kółek. Ten proces może początkowo przebiegać poprzez adresowanie poszczególnych Mszy św. w niedzielę dla ściśle określonych grup wiernych.
Ale to musi nieść ze sobą czytelny przekaz – to jest Msza dla dzieci, a to jest spotkanie liturgiczne dla młodzieży i wraz z nią współorganizowane. A to spotkanie o 7 rano, czy 8.30 jest dla starszego pokolenia, które śpiewa litanie lub Godzinki. W parafiach dobrze zorganizowanych i żyjących aktywnie znajdzie się miejsce dla konserwatystów, liberałów i centrowców. Gdzie indziej będzie to poplątanie z pomieszaniem ( Msza dla dzieci, ale z kazaniami i treściami dla dorosłych). Parafia, w której w żaden sposób nie zagospodarowuje się potencjału młodych ( bierzmowanych) sama spycha się na margines i ten stan rodzi poważny problem z przekazaniem „sztafety wiary” następnemu pokoleniu w przyszłości.

Ale przecież kościół lokalny to nie wszystko. Na co dzień dostrzegamy w prasie, radiu i TV kościół hierarchiczny, kościół globalny. Jaki on będzie? Moim zdaniem Kościół jutra przestanie bać się świata laickiego, przestanie być oblężoną twierdzą. Silnie dostrzeże fakt, że wierzący potrzebują wątpiących i niewierzących. Ksiądz Tomas Halik widzi to tak:

„Chrześcijanie muszą sobie uświadomić, że w ich interesie leży zachowanie „zdrowej świeckości” w Europie i, że są za to współodpowiedzialni. Ci zaś, którzy chcą Europy laickiej (obawiając się klerykalizmu i fundamentalizmu), powinni dostrzec, że również w ich interesie leży wiarygodna obecność chrześcijaństwa w życiu publicznym zjednoczonej Europy - i są za to współodpowiedzialni”. (Więź, luty-marzec 2011).

Kościół jutra z łatwością dostrzeże w swoim otoczeniu „innych”, a to w praktyce sprowadzi się do ograniczenia miejsc, gdzie będzie eksponowany symbol chrześcijaństwa, to sprawi, że udział hierarchów Kościoła katolickiego zostanie ograniczony do najważniejszych uroczystości państwowych i najczęściej będzie to koncelebra w ramach nabożeństw ekumenicznych. Religia zostanie wycofana ze szkół lub ograniczona do jednej godziny lekcyjnej – jako przedmiotu wiedzy o korzeniach Europy. Katecheza wróci na przykościelne salki katechetyczne i będzie adresowana tylko do tych, którzy będą realnie zainteresowani pogłębianiem nie tyle wiedzy ile swojej wiary. Jedno jednak wydaje się być pewne…

„Kościół jutra? Hmm…
To przede wszystkim ludzie tworzą Kościół, dlatego też, należy zadać pytanie - „jacy my będziemy jutro”? Czy pozostaniemy wierni, czy będziemy trwać w Chrystusie, czy może “materialność” stanie sie naszym bogiem, a zamiast w Kościele, będziemy sie spotykać w sklepach bądź w pracy… Tak naprawdę wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas…
Bo to my budujemy Kościół jutra…”

*
j.

**
Wpisy pochodzą z roku 2007 i zostały umieszczone na stronie ks. Macieja Jastrzębskiego.
Zdjęcie : spotkanie wspólnoty Taize w Poznaniu w 2009 roku /TP/
I jeszcze link do PRD…
PRD
*
A co następnym razem? Czas już na sakrament małżeństwa, bo mamy z nim coraz większy problem.