Niedzielna szkółka dla dorosłych (11)

Trudno sobie wyobrazić chrześcijaństwo bez tej postaci, bo chociaż św. Piotr to skała i opoka nowego Kościoła ( jeszcze tego przed podziałami), to jednak potrzebny był ktoś, kto nadałby nowej religii szerszy wymiar. Owszem apostołowie mówili językami za sprawą Ducha św., jednak Boży plan zakładał, że potrzebny będzie apostoł narodów, który przekona również tych, którzy ze Starym Testamentem nie będą mieli nic wspólnego. Któż mógł nim być? Najlepiej, gdyby tym kimś był człowiek starannie wykształcony, Żyd, obywatel Cesarstwa rzymskiego i …jeden z największych przeciwników chrześcijaństwa.

Obyś był zimny albo gorący!

Takie posunięcie tj. przemiana ciemiężcy w najskuteczniejszego orędownika Dobrej Nowiny była prawdziwym majstersztykiem. Szaweł asystując przy ukamienowaniu chrześcijanina Szczepana zmierzał do Damaszku, aby tam pochwycić następnych wyznawców cieśli z Nazaretu. Buźka w piachu po upadku z konia, wołanie po imieniu i to pytanie - „dlaczego mnie prześladujesz?” sprawiły, że Szaweł stał się Pawłem. W końcu - upadek jak upadek, a jednak fakt, że ktoś zupełnie obcy zwraca się po po imieniu ( zna je) i zadaje tak dziwne pytanie zmieniło całą tę sytuację.

Jak równy z równymi

Młode chrześcijaństwo potrzebowało kogoś takiego jak Paweł. Trudno przecież oczekiwać, że całe dzieło dokona się za sprawą gołębicy siedzącej na ramieniu Marka, Łukasza, Mateusza i Jana. A przecież i Ewangelie „według…” mogły być spisywane przez następców ewangelistów, którzy sami jako rybacy wcale nie musieli posiąść umiejętności pisania i czytania. Apostoł narodów to zupełnie ktoś inny – toczył dysputy z Grekami i Rzymianami, pisał listy do młodych wspólnot chrześcijańskich, będąc w więzieniu odwoływał się do prawa rzymskiego. Bez dwóch zdań świetnie uzupełniał św. Piotra, który chociaż znał Mistrza, to jednak tak skutecznej pracy misyjnej wykonać nie mógł.

Nie leżcie do góry kołami!

Być może tak Paweł z Tarsu odezwałby się dziś do współczesnego świata? Listy, które pisał sam i te, które firmowane są jego imieniem są niczym obraz, którego ramą jest Dobra Nowina. Zachęcam do czytania listów św. Pawła, ale zawsze ze słowem wstępnym, które oddaje klimat i sytuację, w jakiej list powstał. Jeden z listów został napisany z obawy, że jeszcze chwila a puszczą normy moralne – wszak nadejście Pana jest już blisko i nie ma sensu ani się specjalnie forsować, ani też żyć uczciwie, bo za chwilę będzie koniec.
Samemu Pawłowi również nie było lekko – często musiał udowadniać, że się prawdziwie nawrócił pod Damaszkiem, bo wielu pamiętając jego zapał w zwalczaniu chrześcijan podważało jego wiarygodność.

Ja jestem Pawła, a ja Apollosa

Ciekawe, co dziś napisałby Apostoł narodów do Kościoła w Polsce?
Kościoła, który tak chętnie dokonuje podziałów na dobrych i złych, prawdziwych i fałszywych.
Bez względu na to czy czytasz Idziemy, Nasz Dziennik czy Tygodnik Powszechny masz obowiązek powiedzieć, ze jesteś Chrystusowy i niczyj inny.
Wydaje się, że naszemu Kościołowi ciężko żyje się bez „czerwonego smoka”, że za wszelką cenę kler stara się znaleźć wroga, aby nadal móc być oblężona twierdzą.
Co Paweł napisałby do nas? Zapewne przyznałby nam rację, że Bóg jest wszędzie, ale też nie zgodziłby się, że należy go szukać, czy spotykać się z Nim poza Kościołem, bo to trochę tak, jakby ukochana zaproponowała rendez-vous pod kolumną Zygmunta, a my pojechaliśmy do Piaseczna, bo tak akurat czuliśmy, że tam się spotkamy.

Każdy ma swoje Westerplatte

Tak kiedyś powiedział JP2 do młodzieży. A jeśli każdy ma swoje Westerplatte, to czy ma również swój Damaszek? Damaszek, który nie musi leżeć gdzieś bardzo daleko.
Konia, z którego spada, a który wcale nie musi być koniem, a jest być może czarnym mercedesem?
Może jego mieczem jest dziś złota lub platynowa karta kredytowa, a jego tarczą przeświadczenie, że przemierza swój życia szlak w przekonaniu, ze oto wszystko może za sprawą swoich pieniędzy i pozycji?
Upadek pod Damaszkiem zwykle bywa dramatyczny. Tanie uczucia i chwilowa euforia nie są wstanie zmienić wieloletnich przyzwyczajeń i światopoglądu.
To, co spotkało Pawła z Tarsu już po spotkaniu z prześladowanym przez niego Jezusem pod Damaszkiem trudno jest nazwać błyskotliwą karierą. A jednak odchodził w przeświadczeniu, że wszystko może w tym, który go umacniał, oraz: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.”
Czytajcie św. Pawła!

**
A co następnym razem? Może o Kościele jutra, zważywszy, że rodzi się nam nowy twór – rada duszpasterska w każdej parafii naszej diecezji.
j.
*
Zdjęcie: „Nawrócenie św. Pawła” Caravaggio/ obraz wisi w rzymskim kościele Santa Maria del Popolo i nie od razu zyskał uznanie głownie, dlatego, że tu akurat zwierzę dominuje nad człowiekiem, a sama postać nawróconego nie ma jeszcze nic w sobie ze świętości.