A gdy robi się cieplej…

Słońce wyżej, wiosna coraz bliżej. A gdy w powietrzu już czuć przedwiośnie i słońce coraz mocniej przypieka, wstępują w nas świeże siły witalne. Futra i kożuchy lądują głęboko w szafach, panie już szukają szpilek, panowie smarują rowerowe łańcuchy. Hejże ha na świeże powietrze. Dłuży dzień, temperatura na plusie i bardziej przewidywalna pogoda wypycha nas na manifestacje. Wczoraj były pierwsze ( nie licząc tej z ub. niedzieli, ale tamta była jeszcze całkiem zimowa). Panie i panowie, festiwal uliczny ogłaszamy za otwarty…

10 –ty każdego miesiąca to kiedyś dzień wypłaty nazywany też „Matki Boskiej pieniężnej”. Teraz jednak od pamiętnych wydarzeń z 10 – go kwietnia roku ubiegłego kojarzy się nam z „miesięcznicami”. W kościołach nabożeństwa za tragicznie zmarłych, marsze z pochodniami, las krzyży i krzyżyków, wieńce noszone przed Pałac Prezydencki ( złośliwi mówią, że pod miejsce pracy zmarłego i obecnego prezydenta).

Czy to Arystoteles mawiał, że choroba bierze się z nadmiaru lub niedostatku? Miał chłop rację – nie wiem tylko czy za dużo, czy też za mało jeszcze u nas tej demokracji?
Jak to się stało, że my - miłośnicy złotej wolności, tak późno żeśmy ją sobie tę demokrację wywalczyli? Robię, co chcę, mówię, co chcę, śpiewam …jak umiem.

"Komorowski pajacu, precz z Pałacu".
Jak tak dalej pójdzie, to chyba tylko ludzie chorzy będą się pchali na ten fotel. Bo kto chciałby być pajacem?
A kto będzie chciał być premierem z ociekającymi krwią rękami?

Obywatele drodzy!
Bracia, Rodacy i krajanie umiłowani, jak długo jeszcze? Jak długo jeszcze będziemy przysparzać zmartwień nie tylko Konstytucji RP, ale samemu Stwórcy, dla którego zdaniem kabaretu Moralnego Niepokoju, jesteśmy narodem wybranym, chociaż nie tyle wybranym, ile narodem specjalnej troski?

Ma rację upadły anioł polskiej polityki, a dziś senator niezależny p. Włodek Cimoszewicz twierdząc, że żaden naród nie jest wstanie żyć tak długo tylko tą jedną katastrofą, że 38 milionów ludzi ma na głowie tak wiele innych spraw, że o ile żałoba prywatnie trwa nadal, to ta narodowa już nie.
Ale p. Włodek nie docenił chyba naszych możliwości.

"17.09.1939, 10.04.2010 - nóż w plecy, nóż w serce, Rosjo dość"

Łatwiej nam szukać źdźbła w oku braci naszych, niż belki we własnym. Ale to zawsze była nasza taka narodowa przywara. Jak może się czuć zwykły Rosjanin, który składał kwiaty pod naszą ambasadą i konsulatami? W generalnym rozrachunku nie czujemy nienawiści do Niemców, Rosjanom w żaden sposób nie odpuszczamy.

A to dopiero pierwsza po zimie ciepła miesięcznica, aż strach pomyśleć, jaka będzie pierwsza rocznica? Chyba, że pogoda będzie dla nas łaskawa – zawieje, zamiecie, przeplecie, zmoczy i ostudzi rozpalone do czerwoności nasze, polskie czerepy.

*
Rychu