O dekadzie po kolei...

Coraz bardziej wyczuwa się pewien stan nerwowości ( w pewnych kręgach). Chodzi o to, że Sylwester 2011 roku ma być tym ostatnim, a przed nim zasiądziemy jeszcze do ostatniej Wigilii. I chociaż napis: „The end” ma się pojawić 21.12.2012 – to nawet teraz nie wszyscy są o tym do końca przekonani. Fakt świetnie sprzedającej się ziemi w okolicy jednej z francuskich wiosek jest dowodem na to, że jednak część ludzkości wierzy w cudowne ocalenie. Sprawa jest tak „poważna”, że NASA wydaje komunikaty, że ani nic, ani nikt w kierunku ziemi nie leci, co mogłoby budzić nasze obawy o przyszłość ludzkości i naszego globu. Pojawiły się też sprostowania, że do ww. daty należy dodać jeszcze 400 lat, bo nastąpiła pomyłka w obliczeniach - czy to samych Majów, czy badaczy? – do końca nie wiadomo. A jeśli zatem wszystko jest OK. to znaczy, że to dobry moment na zajęcie się nadchodzącą dekadą, w której jedno jest pewne – kredyty zaciągnięte wcześniej trzeba będzie spłacać nadal…

*
W nową dekadę XXI wieku szumnie wkroczyła kolej tracąc swojego Prezesa, który stał się ofiarą bałaganu na torach i dworcach oraz stacjach po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy.
I chociaż PKP starają się wprowadzać nowe rozkłady średnio raz na pół roku, to jednak każdy nowy rozkład to większy lub mniejszy chaos. Z PKP nie jest dobrze już od z górą 20-stu lat i wszystko wskazuje na to, że czas zamiatania pod dywan dobiega końca. – Wiosną rząd ma przedstawić program kompleksowych zmian. Jedno jednak wydaje się pewne – bez prywatyzacji i dużych pieniędzy będziemy nadal wsiadać do pociągu oknem, jechać 12 godzin do Kołobrzegu i do Wrocławia przez Poznań, choć logika podpowiada nam krótszą drogę przez Łódź. Cały czas sprywatyzowane koleje niemieckie, podmiejskie pociągi holenderskie i francuskie TGV pozostaną dla naszych kolei nieosiągalnym celem.
*
Zaraz po kolejach da o sobie znać krajowy system przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej.
Jeśli nie przybędzie do nas ktoś podobny do gen. Marshalla z propozycją planu wydatkowania kilkuset milionów EUR ( na początek) to to, co dotyka w tej chwili jeszcze nielicznych stanie się udziałem wielu, a może nawet wszystkich? – Poza nieplanowanymi przerwami w zasilaniu (bo padało, grzmiało, mroziło i wiało) pojawią się te planowane – tj. stopnie zasilania, a właściwie bezsiły. Nasza energetyka dobiega już kresu, co coraz częściej dostrzegają Ślązacy pytając o niezależny swój region i o to, co po węglu? Oby nie łuczywo.
*
Jeśli chorować to tylko na początku roku – opór służby zdrowia i NFZ jest tak duży, że być może już wkrótce ruszy kampania finansowana przez UE pod tytułem „ Zaplanuj swój terminarz chorobowy” ( absolutnie nie na koniec roku, nie w święta i nie w weekendy). Na pewne choroby należy zapadać w tzw. kwiecie wieku, ponieważ tylko wówczas mamy szanse na nowsze (skuteczniejsze) metody leczenia. W późniejszym wieku - NFZ dochodzi do wniosku, że szkoda nafty (kasy). Taki stan rzeczy sprawia, że w przypadku braku zmiany status quo utrwali się w nas przekonanie, że ostatnią rzeczą, na jaką umierają i umierać będą Polacy jest starość. To, co widać pozytywnego na horyzoncie zdrowia, to oddolna kampania społeczna – „ Nie daj się NFZ-owi” oraz „Kij ( do nordic walking) to nie laska”. Nie chcemy rdzewieć i dawać satysfakcji ZUS-owi, stąd miejsce na uniwersytecie III wieku w mieście Łodzi zwalnia się dopiero w momencie śmierci poprzedniego słuchacza.
*
Zresztą proces starzenia i umierania wiąże się z narodzinami – te muszą być pierwsze, a z tymi - poza Białołęką w Warszawie, jak wiadomo nie jest najlepiej. Nowa dekada obecnego wieku będzie charakteryzowała się nie tylko coraz mniejszymi emeryturami, ale przeorientowaniem reklamy w środkach masowego przekazu – mniej będzie pampersów, więcej „corega tabs”. Zmiany pójdą dalej – rządzących będziemy wybierać nie wychodząc prawie z domu – via Internet i pocztą – to ma poprawić nie tylko frekwencję wyborczą, ale trwale zabezpieczyć interesy „starszej” młodzieży. Ta młodsza widząc, co się będzie działo, będzie walczyć o prawo wyborcze dla 16-sto latków. Otworzymy też granicę dla imigrantów, dzięki którym będzie łatwiej o taksówkę w Wigilię i Nowy Rok ( kierowcami będą muzułmanie). Okres pracy będzie stopniowo wydłużany – najpierw wszyscy będą tyrać do 67 roku, potem do 70-go roku życia. W tym szaleństwie jest metoda – Z jednej strony może nie trzeba będzie płacić tych emerytur, bo tylko niektórzy umierać będą na starość. Z drugiej – wydłuży się okres pomiędzy obowiązkiem płacenia emerytury przez państwo, a końcem zatrudnienia, które dla kobiet przypada w wieku 51 lat ( mężczyźni – 54 lata). Czyli przez ok. 20 lat większość z nas będzie mogła liczyć tylko na IV Filar zaproponowany przez obecnego ministra finansów – tj. swoje dzieci, a więc grozi nam w tej materii kwadratura koła.
*
Dzieci, dzieci i jeszcze raz dzieci. A potem młodzież i studenci. Order Orła Białego temu, kto przekona nasze pociechy, że komputer służy do zdobywania wiedzy, a nie do grania.
Kolejny medal dla tego, kto przekona chłopców, że mają czytać ( nie czytają). To w tej dekadzie zdecyduje się, czy top menedżment w naszych firmach będzie składał się z samych pań i czy ilość noblistek przewyższy liczbę noblistów? Jedną negatywną tendencję udało się nam ponoć zahamować – spada liczba chętnych na uniwersytety, a rośnie liczba tych, którzy chcą być inżynierami. I bardzo dobrze, że czas studiowania marketingu i zarządzania odchodzić zaczyna do historii. Bo, do czego doszliśmy? - Strażnik miejski to mgr…, kasjerka to również pani mgr, a fura, komóra i skóra = dyrektor sprzedawca.
*
„Kasa, misiu, kasa” – jeszcze, co najmniej najbliższe 10 lat będziemy wierzyć, że pieniądze określają byt i świadomość. Na zachodzie już wiedzą, że pieniądze szczęścia nie dają, ale tam mogą sobie na taką wiedzę pozwolić. Ich emerytury nie odbiegają nominałem od naszych z tą tylko różnicą, że tamte są w EUR, a nasze w złotych. Płace w ubogim kraju, jakim nadal jesteśmy ( ilość plazm i aut „4 x 4” nieco zaciemnia stan faktyczny), są na poziomie od 15 do 35 procent pensji Niemców ( najsilniejsza gospodarka w UE). Jeżeli weźmiemy się w garść to przy odrobinie szczęścia, wydając po drodze środki z funduszu spójności możemy dojść ( nie wszyscy) do poziomu 60 % obecnej pensji po drugiej stronie Odry. I na tym może się skończyć chyba, że konsumpcję zastąpimy inwestycjami i eksportem, ponieważ już na koniec dekady będziemy mogli liczyć tylko na siebie. Nie jest to możliwe same z siebie – do tego potrzeba społeczeństwa informatycznego, innowacyjnego i kreatywnego, a tu niewiele da się załatwić siedząc przy „kompie”. A tu TPSA mami nas 6 MBs ( gdzie indziej 20 MBs), a dostajemy nie więcej niż 3 ( w umowie: „do 6 MBs”).
*
Kiedyś byliśmy społeczeństwem stanowym ( według niektórych z przewagą stanu nietrzeźwego) dziś jesteśmy społeczeństwem klasowym. Jednak klasowość związana jest nie tyle z wykształceniem ( z 75 % studentów uzyskujemy nie więcej niż 35 % inteligentów), ile z ilością pieniędzy, jakie składają się na nasz domowy budżet. Powiedz mi gdzie robisz zakupy, a powiem ci kim jesteś. Fakt, w takich miejscach jak Wawer trudno jest o zachowanie czystości klasy – średniacy muszą udawać się do innych dzielnic – czyli tam gdzie jest Piotr i Paweł, albo Alma. Kończąc już wątek pieniędzy i klasowości.
- Klasa klasie nie jest równa – np. w Niemczech rodzina „średniaka” po utracie przez niego pracy ( tj. stanowiska) odczuje dopiero po dwóch latach obniżenie poziomu życia ( jest się po prostu, czym rządzić – oszczędności / tu - 75 % gospodarstw w RP twierdzi, że nie ma żadnych/, akcje i nieruchomości).
*
Wspominając o nadchodzącym (ostatnim?) Sylwestrze, wypada podsumować ten miniony.
Coś się w narodzie zmienia – tańce zaczynają się od poloneza, a na stołach coraz częściej zamiast wódki ludzie stawiają wino. Jeszcze przeważa Carlo Rossi, ale z czasem zaczniemy sięgać po wyższą półkę:). A w powietrze idzie coraz więcej pieniędzy.
Do siej dekady!:)
*
Rychu