„Katol” otwarty – czy to wada, skrzywienie moralne albo pójście drogą na skróty?
A może to przypodobanie się współczesnemu światu ZA KAŻDĄ cenę - wszak mamy już dwudziesty pierwszy wiek? Dla jednych to „ścierwo” przesiąknięte Gazetą Wyborczą, ITI –skim Tygodnikiem Powszechnym i „muzealnym” Znakiem. Dla drugich to próba znalezienia sobie miejsca w coraz to bardziej dusznym Kościele, który zamiast być otwartym, bo jest powszechny przypomina coraz bardziej oblężoną twierdzę, pod murami której słychać: „bić czarnego!” …
*
A jeśli katolicyzm, to tak naprawdę który?...
„Katolicyzm formalny, katolicyzm konfesyjny, katolicyzm nominalny, quasi katolicyzm, katolicyzm wiejski, katolicyzm miejski, katolicyzm „na niby”, katolicyzm świąteczny, katolicyzm wybiórczy, katolicyzm ludowy, katolicyzm życiowy, katolicyzm liberalny, katolicyzm sekciarski, katolicyzm przeżywany, katolicyzm otwarty, katolicyzm zamknięty, katolicyzm ekumeniczny, katolicyzm duchowy.” / Pytania o wiarę - M. Czuma, mateusz.pl/
*
Sporo tego, czyż nie? A jeśli tak to może warto na początek postawić pytanie – kim jestem?
- Istotą myślącą, która kocha i nienawidzi, a wiec po prostu jestem człowiekiem.
- Istotą urodzoną na kontynencie europejskim, a więc jestem Europejczykiem
- Obywatelem RP i być może również polskiej narodowości
- Chrześcijaninem, wyznawcą kościoła Katolickiego
A jeśli tak to mogę być obywatelem tego kraju, nie będąc Polakiem. Mogę być osobą wierzącą wcale nie będąc chrześcijaninem. Mogę być chrześcijaninem, nie będąc wcale katolikiem. I katolik otwarty to …rozumie.
*
Rozumie, że chociaż „nominalnie” 95 % obywateli jego kraju to katolicy, to jednak wcale nie tak łatwo określić ilu z nich jest katolikami na niby, ilu jest katolikami wybiórczymi, a ilu katolikami ekumenicznymi?
Rozumie, że to w co wierzy leży u podstaw jego światopoglądu i ma rzutować na jego postępowanie jako Europejczyka, obywatela kraju w którym być może się urodził i wychował lub który obrał za swoją ojczyznę. Dostrzega wokół siebie innych obywateli, innych wierzących, innych chrześcijan. Dostrzega i ten fakt, że owi obywatele tego samego kraju, wierzący w jednego Boga, któremu na imię może być również Jahwe lub Allach, a także inni chrześcijanie nie muszą być tylko katolikami.
*
„Otwartość nie oznacza, że katolicyzm nie stawia wymagań albo że prawdy wiary można dowolnie przyjmować lub odrzucać. Otwartość opiera się na przekonaniu, że nikogo nie można przekreślać, bo każdy człowiek jest zdolny odpowiedzieć Panu Bogu tak, jak On tego oczekuje. Wszyscy przecież są przez Niego zaproszeni. Nie można więc katolicyzmu dzielić, a jeśli potrzebuje on przymiotników, to tylko tych, które czynią go jeszcze bardziej zapraszającym i przekonującym.” / GW, Arka Noego, 2010, Józefa Hennelowa/
*
Otwartość nie jest też celem samym w sobie i właściwie ma tylko prowadzić do czytania znaków, jakie pojawiają się we współczesnym świecie. Znaki takie jak: związki ludzi tej samej płci, aborcja na życzenie, metoda in vitro, zniesienie celibatu, pedofilia, bogactwo kościelnych struktur wyznaczają cały czas kierunek horyzontalny podlegający zmianom na przestrzeni czasu, podczas gdy kierunek wertykalny Bóg – człowiek pozostaje niezmienny.
Katolik otwarty ma stać się z upływem czasu katolikiem duchowym, po którym jak w reklamie Żywca ma być widać różnicę. Jednak i on będąc obywatelem kraju, gdzie katolików z prawdziwego zdarzenia nie ma aż 95 % przyjmuje do wiadomości, że prawo tworzy się dla wszystkich żyjących, pracujących i płacących podatki w kraju leżącym między Bugiem i Odrą. Jego obowiązkiem jest przeciwstawiać się złu, ale też nie narzucać swoich wartości i swojego widzenia świata za pomocą „miecza” tym wszystkim, którzy „różnicy” nie widzą .
Ma obowiązek z jednej strony uchylać drzwi w dusznym Kościele, ale z drugiej strony również ten Kościół podpierać, bo jego Kościół nigdy nie będzie Królestwem Bożym na ziemi. Bo jego Kościół jest jedynie wspólnotą grzesznych ludzi…
*
„Młodzi ludzie, którzy są związani z Kościołem, często mówią do mnie językiem, który nieco mnie drażni, a jest językiem, jak sądzę, zapożyczonym z przemyśleń fundamentalnie niechrześcijańskich. Ja w takim wypadku mówię: „Młody człowieku, jesteś włączony w coś, co ma dwa tysiące lat, dysponuje gigantyczną liczbą doświadczeń, bogactwem refleksji, a ty mówisz językiem, który zrobił karierę dwadzieścia lat temu i który słyszy się w salonach warszawskich i krakowskich, i uważasz, że jesteś szalenie dobrze wykształcony. Mówisz do mnie językiem Nietzschego albo Derridy”. Tu tkwi niebezpieczeństwo złego rozpoznania swojego miejsca w świecie. /W drodze, 2006 - prof. dr hab. R. Legutko/
*
Jeżeli chcesz pożegnać katolicyzm, najpierw zapytaj jaki katolicyzm żegnasz w sobie?
*
A jeżeli gotowy jesteś walczyć „mieczem” przeciw temu z czym się nie zgadzasz, wystarczy abyś sam przestrzegał tego, co chcesz narzucić innym.
Jesteś człowiekiem, Europejczykiem, Polakiem, obywatelem RP…a na końcu jesteś katolikiem. A jakim? Najlepiej gdybyś był katolikiem otwartym, ekumenicznym, życiowym i duchowym.
**
W następnym wejściu o tym, że codziennie jesteśmy na „froncie”,a... jutro? A jutro nie tylko wybory
- W Kościele ... Sylwester. Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata kończy rok liturgiczny.
j.
*
Zdjęcie: W tle schody wambierzyckiej kalwarii.