To nie skandal seksualny z abp. J. Paetzem w roli głównej, to nie niedoszły ingres abp. St. Wielgusa, to wreszcie nie odejście ze stanu duchownego znanych księży i apostazja ks. T. Węcławskiego ani nawet nie szum wokół komisji majątkowej sprawiają, że młodzi i starsi katolicy mówią swojemu Kościołowi - „żegnaj”…
*
Sprawa naszych odejść jest o wiele mniej …skomplikowana i najczęściej bierze się stąd, że nasza wiara nie wyrasta z krótkich spodni naszego dzieciństwa. Wchodząc w dorosłe życie każdy z nas ma podobny zasób wiedzy o swojej wierze i podobny stan duchowy. Współczesny świat mówi dziś – to czego się nauczyłeś starczy ci ( jak będziesz miał szczęście) na najwyżej dwadzieścia lat twojej zawodowej aktywności, stąd pamiętaj, że tylko ustawiczne kształcenie pozwoli ci w spokoju doczekać do emerytury. A co robimy z naszą wiarą? Najczęściej zamykamy ją w ramach "niedzielnego katolika" , lub też przechodzimy na „stand –by” tj. jestem wierzący, ale niepraktykujący. Która z postaw jest gorsza?
*
Biskup opolski ( następca bp. A. Nossola) – Andrzej Czaja mówi w jednym z wywiadów tak:
(...) Najtrudniejszym, a zarazem najliczniejszym adresatem naszych starań o obudzenie wiary żywej jest niedzielny katolik: przyjdzie, odstoi i wyjdzie. On nawet nie wie, po co przyszedł, nie wziął tego, co mu ofiarowano, a co dopiero mówić o tym, że właściwie powinien zanieść Boga do domu i tam Nim żyć. Przecież taki katolik nawet nieraz warknie: co się ksiądz czepia, do kościoła chodzę, na tacę daję. Takiego człowieka jest chyba najtrudniej obudzić…”
( „Kościół zajęty samym sobą” GW 6.10.2010).
*
No tak, ale to budzenie w dużej mierze zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Budzikiem powinno być nasze sumienie, które podobnie jak samochód należy serwisować, myć, oddawać na przeglądy. Sumienie uśpione to typowy czterokołowy „strucel” – wszystko jedno, jaka stacja paliw, jaki warsztat, czy w ogóle jakiś przegląd?. Jednak gdy staniemy na nogi i kupimy lepsze auto – nowe, w systemie na raty, czy za gotówkę - nie jest nam wszystko jedno, co wlewamy, kto do niego zagląda i jak często? Podobnie jest z naszym sumieniem.
Sumienie – „rzęch” to jakaś tam spowiedź raz do roku, lub raz na dwadzieścia lat. To wszystko jedno gdzie i jak sprawowana Eucharystia z najważniejszymi słowami „ Idźcie, ofiara spełniona” i wymamrotane z ulgą „ Bogu niech będą dzięki ( że już koniec). To „zero” zaglądania do książki serwisowej ( Biblia) i śledzenia nowinek motoryzacyjnych ( prasa katolicka), o przeczytaniu czegoś poważniejszego ( książka) nie mówiąc.
*
Tak jak istotne jest samokształcenie w życiu zawodowym, tak bardzo ważne jest samokształcenie w sprawach swojej wiary. Znamienne jest to, że wielu dzisiaj „narodzonych na nowo” muzułmanów, mormonów, baptystów wspomina, że byli ochrzczeni i wychowani w wierze katolickiej, ale dopiero teraz odnaleźli swoją duchowość. Nie licz na to, że wiara to tylko krzywa wznosząca, że to tylko „achy i ochy”. Jeśli już to jest to raczej sinusoida, gdzie raz jesteś wysoko, a innym razem leżysz buzią w ziemi, a głos za tobą mówi - „ I co bracie, takiś święty?”. Tylko kształcąc się ustawicznie pomnażasz kapitał dany ci przez rodziców, dziadków i kogo tam jeszcze .., że się o niego nie prosiłeś? Nie szkodzi.
Jedna z moich znajomych w latach 80-tych ubiegłego wieku pracowała w polskim przedstawicielstwie przy ONZ, w Nowym Jorku. Z racji pracy ocierała się o chorobę ambasadorów ( alkoholizm i żylaki / rauty, briefingi), ale wspomina, że jedna rzecz była charakterystyczna – po wymianie uprzejmości padało pytanie o … kościół do którego się należy, bo to takie naturalne w USA.
Gdy dziś górnicy z Chile zaczynają robić pierwsze w życiu pieniądze to w wywiadach, co chwilę wspominają swoje rozmowy i negocjacje z Panem. Bóg, inaczej Pan, jest w ich życiu tak czymś (kimś) naturalnym, jak mycie zębów.
*
W takim razie jak serwisować nasze sumienie, naszą duszę?
- Myśleć o Bogu, jak o kimś bliskim. A jeśli tak to myśleć codziennie, a nie raz na tydzień
- Czytać Biblię
- Czytać prasę. Nie ważne czy wybierzesz Idziemy, Gościa N., czy Tygodnik Powszechny.
Zacznij od prasy łatwiejszej, aby potem ( wraz ze wzrostem) sięgnąć po prasę trudniejszą.
- Nie zapominaj o książce
- Wybierz „warsztat” – godzinę Mszy św., która odpowiada twojemu pozimowi wiary.
Jeśli są to msze dla dzieci, a dzieckiem już nie jesteś, musisz więcej „popracować” w domu.
- Od czasu do czasu zmieniaj kościół, aby docenić to co masz w swoim, lub zobaczyć braki, jakie występują w twojej parafii.
- W czasie cotygodniowej Mszy św. zakładaj niewidzialny kaptur lub szal z frędzlami – ograniczaj bodźce zewnętrzne i wracaj myślami do danego momentu nabożeństwa eucharystycznego.
- Nie raz do roku, ale przynajmniej raz na kwartał spowiadaj się. I tu również wybierz warsztat i mechanika tj. kościół i księdza który będzie słuchał twojej spowiedzi.
Nie oddajesz samochodu byle gdzie, nie wlewasz byle czego do jego baku – podobnie z sumieniem – z czasem docenisz i to, że zasługujesz na stałego spowiednika.
- Codziennie „siłuj się” ze swoim Bogiem, myśl o Nim. Przynajmniej kilka razy w miesiącu sięgnij po wydawnictwo z pacierzem ( pacierz znajdziesz nie tylko w książeczce do nabożeństwa). Pamiętaj, że jeszcze tak niedawno od jego znajomości zależało ludzkie życie.
- Traktuj różaniec nie jako coś, co kojarzy ci się z moherowym beretem, ale jako OC twojej wiary ( o różańcu jeszcze będzie).
*
I to już prawie wszystko na dziś. W następnym wejściu napiszę o „katolu” otwartym.
Na koniec jednak pozwólcie jeszcze na refleksję odnośnie jutrzejszego dnia…
Drodzy kursanci, jutro Dzień Wszystkich Świętych - jeden z 6-ciu dni nakazanych.
Nie jest istotne jak wielkie kwiaty i znicze tego dnia „zatargacie” na cmentarze. Nie jest istotne ile cmentarzy w tym dniu „zaliczycie”. Istotne jest abyście tego dnia byli na Mszy św..
Istotne jest, abyście tego dnia mogli przyjąć Komunię św. Czy zdecydujecie się na wizytę w kościele, czy na mszę polową to już pozostaje w gestii waszego wyboru. Kwiaty, wieńce i lampki potrzebne są nam ( bo, co ludzie powiedzą?) i cmentarnemu biznesowi. Tym, którzy nasz poprzedzili i mają już pewność, co jest po tamtej stronie potrzebne jest to, co jest niewidoczne dla oczu i jawi się głupotą w oczach tego świata.
Pozdrawiam,
j.
**
Zdjęcie – wambierzycka ambona