W każdym z nas – czy to w osobie prywatnej, czy w osobie publicznej jest pragnienie, aby coś po nas zostało. Dobiega końca druga i jak na razie ostatnia kadencja radnej z Aleksandrowa p. Barbary Fajkowskiej, stad warto sobie zadać pytanie, co tak naprawdę należy uznać za największe dokonania tych ostatnich ośmiu lat?...
*
Odsuwając na bok niełatwe przecież tematy takie jak: kompleksowe odwodnienie, sprawę budowy nowego cmentarza i brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pomijając osiedlowe utwardzone uliczki pozostają nam dwie istotne inwestycje.
- Pierwsza to przedłużenie ul. Izbickiej, co daje Aleksandrowowi zupełnie inną perspektywę połączenia z centrum dzielnicy - chociaż należy pamiętać, że budowa ulicy z prawdziwego zdarzenia w Wawrze to okres od 7 do 12 lat, a więc i na tę inwestycję składał się wysiłek innych, co nie zmienia faktu, że jej finał przypadł na pierwsza kadencję p. Basi.
- Druga to „Dom na rubieży” o którym pisaliśmy w „Naszym Aleksandrowie” 4-go października 2007 roku podając informację, że dwie panie tj. p. radna i p. A. Bukowska postanowiły zrobić, co w ich mocy, aby dom komunalny przy ul. Technicznej doczekał się w końcu po kilkunastu latach czekania tzw. drugiej młodości tj. ocieplenia. Jednak już wtedy okazało się, że obietnica władzy to jedno, a możliwość realizacji to drugie. Mieszkańcy musieli czekać jeszcze prawie 3 lata, aż w końcu po nowym dachu przyszła pora na ściany.
Ale doczekali się i to jest b. miły akcent zamykający drugą kadencję.
*
Jeszcze nieśmiało, ale już zaczyna nabierać tempa tegoroczna kampania samorządowa, a jeśli tak, to zaraz pojawia się to pytanie - „ Co pani/pan zamierzacie dla nas zrobić?”.
W tym miejscu warto wspomnieć, że podstawowym zadaniem radnych dzielnicowych jest opieka na środkami finansowymi tak, aby dopinał się budżet i aby na wszystko starczyło.
Drugie zadanie to myślenie o dzielnicy jako całości, przygotowywanie kierunków jej rozwoju, planowanie ulic, ale nie nakładek asfaltowych – to powinno być domeną rad osiedli.
To, co zwykle dotyka radnych dzielnicy to poczucie, że są zakładnikami wyborców okręgu, z którego zostali wybrani, a jeśli tak, to skupiają się na rzeczach łatwych i możliwych do realizacji w ciągu czterech lat. Stąd - jeśli ulice z prawdziwego zdarzenia potrzebują aż tylu lat, aby wejść w fazę realizacji, to nie może dziwić, że kadencje mijają, a Wawer nadal jest skansenem.
Rozwiążmy naszym przedstawicielom ręce, ale narzućmy im obowiązek ścisłej współpracy z radami osiedli. Pozwólmy im podejmować decyzje trudne, rozległe w czasie, aby na koniec każdej kadencji można było powiedzieć, ze ten ciąg jezdno-pieszy ma już wszystko zapięte na ostatni guzik, w przyszłej trzeba już tylko ogłosić przetarg na jego realizację.
Bo jeśli już coś robić to porządnie i nie na chwilę, ale na dłużej z myślą o przyszłości, a nie tylko dla doraźnego sukcesu.