Jak się okazuje Aleksandrów nie jest jedyny, gdzie pomysł rozbudowy cmentarza przez budowę nowego cmentarza po drugiej stronie ulicy ma znaleźć zastosowanie. Ursus i Aleksandrów mają cechy wspólne – i tu i tam inicjatywę proboszcza popierają samorządowcy. I tu i tam szuka się miejsca na dalszy pochówek. Różnica polega jednak na tym, że tam chcą wywłaszczyć ludzi i zrównać ich domy z ziemią. A w Aleksandrowie tak jakby wracało stare, czy musi?...
*
Mimo wszystko nie doszukiwałbym się w tym zdjęciu niczego więcej poza wandalizmem, chociaż na pewno przemyślanym – nawet po wypiciu piwa „Królewskie” ( puszki obok) nikt nie ma takiej „pary” w obcasach, aby zniszczyć cokół przyszłego ogrodzenia.
Jednak ta powtórka z historii zdaje się wołać – Panowie to nie tak!
Po 15- stu latach batalii o cmentarz pora już na załatwienie tego problemu w cywilizowany sposób – nie przy pomocy łoma ani na lokalnym wiecu. Pora już na zorganizowanie okrągłego stołu tak, aby usiedli tam przedstawiciele wszystkich stron – nie tylko Kościoła i właścicieli działek tracących na wartości, ale również lokalnych społeczności i władz miasta. Bo jeśli cmentarz ma powstać to nie na warunkach jednej strony, ale muszą być zabezpieczone interesy wszystkich. Cmentarz musi KOSZTOWAĆ!
Nie można dziwić się przeciwnikom budowy cmentarza w środku osiedla, że nie wierzą już ani w prawo ( wygrane wyroki (i co z tego?)) - cały czas obowiązujące rozporządzenie z lat 50 – tych ub. wieku, że cmentarze można budować tylko na krańcach miast ( i osiedli) i z dala od zabudowań, ani w dobrą wolę decydentów – jak dotąd nie powstało nic. Władze nie pomogły mieszkańcom w przyłączeniu się do pierwszej nitki wodociągu na preferencyjnych warunkach, nie wybudowano parkingu dla istniejącego już cmentarza, nie powstała ani jedna ulica, która odkorkuje Złotej Jesieni w czasie pogrzebów i świąt ( konieczna jest budowa na początku ulicy N. Bonaparte i Podkowy). Wszystkim zwolennikom budowy i liczącym na rozwój biznesu kamieniarzom należy uświadomić, że czas trumien i okazałych pomników odchodzi w przeszłość, że teraz muszą nam wystarczyć kolumbaria na urny.
Jeżeli szukający konsensusu ( cmentarz na równych prawach dla Aleksandrowa i Falenicy, przy wspólnym zarządzie obu parafii) nie będą mogli się dogadać, co do ekwiwalentu za działki i budowę infrastruktury, to należy zrezygnować z tej lokalizacji i powrócić do idei cmentarza dla tej części stolicy zlokalizowanym w okolicach Konika Małego, ale to będzie 40 ha cmentarz komunalny. Jeśli i takie rozwiązanie nie zadawala właściciela terenu to niech sąsiedzi pomyślą o sprzedaży tego terenu pod budownictwo mieszkaniowe i powrócą do koncepcji budowy cmentarza w obrębie swojej parafii, nawet kosztem przykościelnego parku.
Ale pierwsza rzecz to rzeczowo rozmawiać, nie budować skrycie i nie niszczyć.