200V wynosiło napięcie jednej z faz sieci PGE w Aleksandrowie jeszcze tydzień temu. Dowodem wysiłku służb RE Otwock była w ubiegły piątek konieczność ustawienia na nowo elektronicznych zegarków w radiobudzikach i urządzeniach AGD. W dniu wczorajszym po godzinie 20- tej miał miejsce finał tej zabawy z prądem – napięcie w jednej z faz spadło do 150 V, kto nie zdążył zareagować ma dziś kłopot – np. z dekoderem TV SAT lub lodówką. Trzeba jednak uczciwie odnotować, że nie wszyscy zasilani przez PGE odbiorcy z Aleksandrowa cierpią. Jest taka grupa, która zupełnie nie wie, co znaczą ciągłe zabawy z prądem lub kilkudziesięciogodzinne awarie…
*
Gdy w drugiej połowie lat 90 – tych ub. wieku przybyli na tereny aleksandrowskich nieużytków pierwsi osadnicy zostali zmuszeni do wybudowania nowej linii zasilającej od strony Michalina. Dziś pewność zasilania ma mniej więcej 50 % osiedla Polana położona na wschód od ul. N. Bonaparte. Reszta zasilana jest infrastrukturą w cenie złomu. Przez pięć lat budowy domu tylko raz jedna z ekip skarżyła się, że nie mogli pracować pól dnia z powodu braku prądu. Pięć kolejnych lat stałego już zamieszkiwania na tym terenie to nie był okres aż tak uciążliwy, żeby nie można było się z tym pogodzić. Rocznie było to kilka telefonów do RE Otwock i interwencji w sprawie braku oświetlenia ulicy pozbawionej chodnika za to z dwoma autobusami i jedynej asfaltowej ulicy łączącej stary Aleksandrów z nowym. Począwszy od październikowego Armagedonu, a szczególnie od 6 sierpnia sytuacja jest tragiczna – nie ma tygodnia bez telefonu. Wczorajsze zaciemnienie ulic związane jest z awarią fazy. Pismo do dyrektora rejonu energetycznego wpadło niczym kamień w wodę ( za chwilę minie ustawowe 30 dni) – teraz pora już na interwencję w Lublinie ( konsolidacja spółek), a to oznacza konieczność zebrania podpisów. Być może ostatnie pisma trzeba będzie wysłać do prezesa URE i premiera W.Pawlaka ( musimy ratować innych). „W imieniu mieszkańców” już nie wystarczy…