Poranek na Izbickiej – przy przystanku zatrzymuje się czarne volvo, biznesmen w białej koszuli pod krawatem opróżnia zawartość bagażnika do pobliskiego śmietnika.
Zmierzch, samochód na wygaszonych światłach wjeżdża do otuliny MZP.
Wczesny ranek z soboty na niedzielę – stare fotele, części samochodowe i fragment kredensu jadą na przyczepce, aby znaleźć miejsce spoczynku w głębi lasu. Trzeba to zrobić sprawnie, zanim nadejdą grzybiarze…
*
Zdaniem Gazety Wyborczej, władz dzielnicy Wawer i leśników śmieci do lasu wyrzucają bogaci i biedni. Geneza takiego zachowania wywodzi się jeszcze z czasów zaborów, a brak rozwiązania systemowego sprawia, że jeżeli nawet jedna gmina uporządkuje przepływ odpadów, a w drugiej to szwankuje, to ma miejsce tzw. migracja śmieci.
Mazowiecki Park Krajobrazowy przyjął już ich tyle, że byłoby, co wywozić codziennie przez rok. Opowieści o umowach są może i wiarygodne, ale nie załatwią sprawy utylizacji śmieci z placów budów, trudno też do plastikowego worka włożyć wersalkę, czy stare okna.
Polska wchodząc w 2004 roku do UE zobowiązała się, że do 2010 roku opanuje sytuację, chociaż w takim stopniu, że 25 % odpadów będzie segregowanych i spalanych w spalarniach. Jak wygląda sytuacja - widzi każdy. Unia mówi: „dość” i proponuje 40 tysięcy Euro kary za każdy dzień. Karę będziemy płacić wszyscy – biedni i bogaci.
*
Czy tak trudno opanować problem? Wystarczy go rozwiązać z poziomu Wiejskiej – wszyscy wnosząc opłatę gruntową uiszczaliby podatek „śmieciowy”. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na wydawanie worków do segregacji każdemu i w takiej ilości, w jakiej byłyby potrzebne, co sprawiłoby, że nie bylibyśmy zainteresowani upychaniem butelek szklanych i PET, oraz papieru w workach przeznaczonych na odpady bytowe. Oprócz tego przynajmniej raz w miesiącu gminy i dzielnice wystawiałyby kontenery na to wszystko, co do worka się nie zmieści. Straż miejska zamiast ganiać babcie z pietruszką i pstrykać zdjęcia byłby zobligowana do wizytowania placów budowy i sprawdzania, czy i w jaki sposób inwestor uprzątnął gruz i inne odpady ( rachunki za podstawianie kontenerów).
Dziś sama segregacja to jedna wielka porażka – śmieci segreguje ułamek procenta tych, co powinni to robić, a oprócz tego większość segregowanych odpadów nie odpowiada parametrom wtórnego przetworzenia – nie czytamy tego, co jest napisane na kolorowych workach – efekt: „segregowane” śmieci lądują na wysypiskach.
Nauczyć się jeździć samochodami mamy się dopiero w czwartym pokoleniu, w którym pokoleniu nauczymy się dbać o lasy? Nie wiem, dlaczego kościoły huczą od polityki, a nikt z duszpasterzy nie mówi, że popełniamy grzech ciężki ( nie zabijaj) i z wyrzucania śmieci należy się spowiadać?
*
Dziś zanim śmieci wylądują w lesie dokładnie sprawdzamy, czy między rzeczami nam już niepotrzebnymi nie ma faktury lub kartki z wakacji, co mogłoby ułatwić naszą identyfikację. …Jednak tego kredensu szkoda – dziś jest moda na tego typu meble – właściciel mógł wziąć za niego całkiem sporą sumę.