Każdy powinien w życiu wielu rzeczy spróbować, dlatego też i ja próbowałem zbierać grzyby, ale pamiętam, że w Borach Tucholskich wpadały mi w ręce same olszówki, a to przecież nie grzyby. Będąc słusznego wzrostu stwierdziłem, że grzybów zbierać nie będę, bo zdecydowanie rosną za nisko. Próbowałem zostać wędkarzem, ale czasy były trudne – bambusowy kijek był dobrem nieuchwytnym, więc sprzęt miałem lichy – korek od „stołowej”, patyk po lizaku i takie tam inne akcesoria. W życiu złapałem tylko…jedną rybę i to na występach gościnnych - w państwie, którego już nie ma, bo w NRD. Dlatego sen o złotej rybce wydał mi się, co najmniej dziwny…
**
Tak, więc złapałem złotą rybkę, która wcale nieprzerażona tym faktem zapytała wprost
– czego żądasz? I mimo, że był to tylko sen, od raz poprosiłem o podpowiedź – a czego mogę?. Rybka, znająca naszą – Polaków - sytuację ( przynajmniej w ogólnym zarysie) podpowiada – „Wybór masz ograniczony, wybieraj albo upamiętnienie, albo opamiętanie.
Ale wiedz, że to drugie jest dla mnie trudniejsze i w sumie kosztowniejsze”.
Będąc (przynajmniej z wykształcenia) umysłem ścisłym zdecydowałem się na tę drugą opcję.
I wtedy się obudziłem, a szkoda, bo jawa jawi się ponuro…
*
Zmieniamy kolor zielony na czerwony – tak tu i ówdzie słychać głosy ekonomistów i tych, co znają się na gospodarce. Wielu z nas będąc w wieku średnim z zazdrością patrzy na starszych kolegów, którzy już za chwilę przejdą na emerytury – owszem, również im towarzyszy ta niepewność, czy zdążą osiągnąć wiek 61 lat, zanim zmieni się prawo i sami studzą naszą zazdrość pytając – a czy chciałbyś być już tak stary? Okazuje się, że dotąd głodowymi emeryturami straszono głownie dzisiejszych czterdziestolatków – dziś słyszy się, że nawet obecni 60+ nie mogą być pewni spokojnej starości – system emerytur ma rozlecieć się w ciągu najbliższych trzech lat, a jeśli tak, to nie powinna dziwić współpraca ministrów: finansów i pracy, aby to wielkie „bum” przesunąć na czas, kiedy ci państwo nie będą już ministrami.
*
Nasze możliwości kredytowe zaczynają się kurczyć, co w praktyce oznacza, że trudniej jest nam znaleźć kogoś, kto chciałby pożyczyć nam pieniążki na mały procent.
Weźmy na ten przykład naszych braci Słowian z południa – Czesi, to wbrew opiniom pokutującym wśród naszej nacji - najbardziej „robotny” naród słowiański.
Nie tylko robotny, ale jeszcze oszczędny – ich dług publiczny nie przekracza 1/3 tego, co ich gospodarka jest wstanie w ciągu roku wyprodukować. Czesi mogą pożyczać z procentem:
3, 81 – nasze obligacje 10 letnie mają 5, 88 procenta w skali rocznej ( Obligacje Pakistanu są oprocentowane na 12,95 %). Zresztą nasze państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli i podobnie jak większość z nas od 20 lat wydaje więcej niż zarabia, ale czas życia na kredyt zbliża się do końca.
*
Wstępując w szeregi Unii Europejskiej zakładano, że wzrost w administracji państwowej będzie oscylował wokół 6 tys. nowych etatów, podczas gdy liczba urzędników różnych szczebli wzrosła o 100 tys. Z tego w naszym ukochanym mieście - za rządów p. Hani - z poziomu 5, 7 tys. na 7, 3 tys. Ale przecież na fachowcach nie będziemy oszczędzać.
Oszczędzać nikt nie lubi - zwłaszcza, że Polacy począwszy od XVI wieku byli jednym z narodów europejskich, które najczęściej i najdłużej w skali roku odejmowały sobie od ust, ale wtedy nazywało się to poszczeniem. Tę awersję do oszczędzania mogliśmy zauważyć zupełnie nie tak dawno, gdy naprzeciw siebie stanęli – Jarosław szczodry ( nikomu nie zabiorę, a co więcej - dołożę) i Bronisław dobrotliwy ( nie wiele dam, bo sam nie wiele mam).
Wygrała, niewielkim stosunkiem głosów, wizja p. Bronisława, ale nikt nie przypuszczał, że sytuacja jest bardziej skomplikowana.
- VAT na 23 % - to się udało już uchwalić, dzięki uwadze mediów skupionej na kryzysie symbolu z Krakowskiego Przedmieścia. Teraz pora na renty, emerytury ( resortowe) i podatki…
*
To, że dystrybucję rent i zasiłków chorobowych trzeba uszczelnić to pewne. Nie może być tak, aby rencista jaśnie oświeconej RP mieszkał za granicą i jeździł trzy razy do roku na wakacje, bo to niemoralne w stosunku do tych, co dostają 600 złotych „na wszystko”.
Nie może być tak, aby 40-sto letni „przewlekle chory” znajdował w swojej chorobie sposób na godziwe życie ( wakacje letnie i zimowe za …granicą) będąc na nieustającym zwolnieniu lekarskim. Nie może być tak, aby składki na zdrowie i ZUS były jednakowe dla hutnika z huty Warszawa i prezesa banku. Podobnie nie może być tak, aby obszarnik rolny i „dwu – hektarowiec” byli ubezpieczeni w tym samym KRUS, a emerytury i renty fundowali im wszyscy ci, którzy ubezpieczeni są w ZUS. Nie może być tak, aby ludzie wolnych zawodów, artystów scen nie wyłączając, udawali, że tak bardzo odejmują sobie od ust.
*
Kiedyś byłem zwolennikiem podatku liniowego, dziś nie mam już tej pewności, że byłby sprawiedliwy.
Co gorsza, coraz częściej zastanawiam się, po co latam na te wybory od 1989 roku?
- Ratować kraj. Wybierać miedzy dżumą a cholerą – to na pewno, ale przecież powinno chodzić o coś więcej niż tylko o samo rządzenie, o coś więcej niż tylko o teraźniejszość, o coś więcej niż tylko o interes związkowców i partii…
*
Rybko, złota rybko, a czy ja…dożyję tego opamiętania?
- A tego to tuż najstarsi wasi górale nie są wstanie przepowiedzieć. To jest trudniejsze niż przepowiadanie pogody na najbliższą zimę.
**
Rychu